Ukraińska firma, która w sierpniu zaprosiła IPN do poszukiwań szczątków polskich legionistów w Kostiuchnówce, dostała od ukraińskich władz zakaz pracy z Polakami - powiedział w czwartek naczelnik Wydziału Kresowego w Biurze Poszukiwań i Identyfikacji IPN Leon Popek.
"Ukraińska firma, która zaprosiła IPN do poszukiwań legionistów polskich z lat 1915-1916 w Kostiuchnówce, dostała od komisji, która działa przy gubernatorze wołyńskim w Łucku i od (sekretarza Państwowej Międzyresortowej Komisji ds. Wojen i Represji Politycznych - PAP) Światosława Szeremety 21 sierpnia zakaz pracy z Polakami" - powiedział w czwartek Leon Popek podczas czwartkowej konferencji "Wołyń 1943. Pamięć i niepamięć" w stołecznym Centrum Edukacyjnym IPN,
W dniach 12-19 sierpnia eksperci IPN wzięli udział w poszukiwawczych pracach archeologicznych grobów polskich legionistów, m.in. w Kostiuchnówce na Ukrainie. Do prac, których głównym organizatorem jest Chorągiew Łódzka ZHP, specjalistów IPN zaprosiła ukraińska firma archeologiczna "Wołyńskie Starożytności". Popek podkreślili, że mimo odnalezienia podczas przeprowadzonych badań m.in. zbiorowej mogiły w Jabłonce, za wcześnie jest, by mówić o przełomie po tym, jak po rozebraniu nielegalnego pomnika UPA w Hruszowicach na Podkarpaciu, co miało miejsce w kwietniu b.r., władze Ukrainy zakazały poszukiwań, ekshumacji i upamiętnień polskich obywateli na Ukrainie.
Odnosząc się do zakazu współpracy z Polakami wydanego firmie "Wołyńskie Starożytności" przez Światosława Szeremetę Popek powiedział: "To znaczy, że po 74 latach Polacy nie mają prawa, nie mamy przyzwolenia na pochowanie swoich obywateli. (...) Nie mamy prawa ich poszukać, ekshumować i upamiętnić krzyżem. Nie jesteśmy w stanie wojny z Ukrainą. Nie stawiamy jej przeszkód w poszukiwaniach, ekshumacjach, czy upamiętnieniach. Zachęcamy ich, ofiarujemy pomoc, oczywiście wszystko zgodnie z literą prawa. Nie wyrażamy zgody na gloryfikację UPA, podobnie jak nie wyrażamy zgody na upamiętnianie SS czy NKWD" - mówił Popek.
Leon Popek zwrócił uwagę, że wciąż brakuje badań dotyczących miejsc pamięci na Wschodzie, a Polacy nigdy nie mieli okazji, aby upamiętnić ofiary tamtych wydarzeń. Jak dodał, z biegiem lat odchodzą świadkowie tamtych wydarzeń, dysponujący niezbędną badaczom wiedzą. "Za lat kilka nie będzie miał kto wskazać nam tych miejsc, dlatego tak ważne i pilne jest uzyskanie zgody od strony ukraińskiej na godne upamiętnienie zamordowanych Polaków" - ocenił Popek.
Zdaniem Popka, obecnie miejsca pamięci są w niewystarczającym stopniu oznaczone i opisane. "Tych znaków pamięci, krzyży, skromnych pomników jest na Wołyniu ok. 170 w 170 miejscowościach. To znaczy, że ok. 1330 miejscowości na Wołyniu, gdzie zginęli Polacy z rak OUN, UPA, nie ma krzyża w ogóle, nie ma mogił. To znaczy, że ponad 90 proc. polskich obywateli leży w dołach śmierci bez katolickiego pochówku" - zaznaczył Popek.
O udziale specjalistów z Wydziału Kresowego Biura Poszukiwań i Identyfikacji IPN w pracach na Ukrainie, m.in. w Kostiuchnówce, gdzie w lipcu 1916 r. doszło do zaciętej bitwy polskich żołnierzy z wojskiem rosyjskim, PAP informowała 11 sierpnia br. Badacze IPN ocenili wtedy, że zgoda ukraińskiego Ministerstwa Kultury na poszukiwania w miejscach, gdzie znajdują się groby Polaków, jest "bardzo pozytywnym sygnałem do prowadzenia dalszego otwartego dialogu historycznego z Ukrainą".
W tym roku IPN ma trudności w prowadzeniu poszukiwań miejsc pochówków Polaków na Ukrainie, w tym także ofiar zbrodni wołyńskiej. Zostały one wstrzymane przez stronę ukraińską pod koniec kwietnia br. Powodem był incydent w Hruszowicach na Podkarpaciu, gdzie doszło do demontażu pomnika Ukraińskiej Powstańczej Armii - odpowiedzialnej za zbrodnię wołyńską z lat 1943-1945. W ocenie polskich władz pomnik ten wzniesiono z naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa.
Marek Sławiński (PAP)
masl/ nno/