30 września 1854 roku zmarł w Krakowie generał dywizji Józef Chłopicki, żołnierz napoleoński, dyktator Powstania Listopadowego. Jego nazwisko widnieje na Łuku Tryumfalnym w Paryżu, pojawia się w „Kordianie” Słowackiego oraz „Warszawiance” i „Nocy listopadowej” Wyspiańskiego.
„Tylu już padło od kul, tam w tym boju; / moc dziwna mnie ochrania w walk zamęcie. / Mnie oto zginąć! Mnie zejść w grób spokoju, / com przeżył moich idei tragedie / i patrzę błędno na spełnione dzieła, / Jak na spaczone wielkości obrazy, / którymi pycha moja mnie przeklęła” - mówił Chłopicki z wielu polskich scen teatralnych głosem m.in. Gustawa Holoubka, Piotra Fronczewskiego, Adama Ferencego i Lecha Raczaka.
„Los niech dopełni się…; / Fatum mnie mami. / Dobrze i dobrze, z wami idę, z wami! / Konia! Mój biały sam w pierwsze szeregi / pogoni. — Konia! Żołnierstwo za nami? / Dowodzę!” – decydował generał słowami napisanymi przez Wyspiańskiego w „Warszawiance”.
Historyk Wacław Tokarz (1873-1937) w książce „Sprzysiężenie Wysockiego i noc listopadowa” (1925) dał nieco inny opis. Wieczorem 29 listopada 1831 roku Chłopicki wraz ze „swym starym przyjacielem” pułkownikiem Janem Schwerinem siedzieli na widowni warszawskiego teatru Rozmaitości, na którego scenie od siódmej wieczorem prezentowano kolejno trzy sztuki: „Bankructwo partacza. Krotofilę ze śpiewkami”, francuską komedię „Król migdałowy” i operę „Drugi rok czyli i któż winny?”.
Widowisko w pewnym momencie zostało przerwane wtargnięciem podporucznika Józefa Dobrowolskiego z 30-osobową grupą zbuntowanych żołnierzy. „Polacy, do broni! — zawołał. — Braci naszych Moskale wyrzynają w Łazienkach. Nie czas się bawić! Do broni! Damy do domów!. I zwracając się do Chłopickiego, podał mu swój pałasz, mówiąc: Pomagaj nam, generale! Teraz czas!. Zastanów się pan — odpowiedział Chłopicki — co pan robisz! Generale, nie czas się już zastanawiać. Dajcie mi spokój — powiedział wreszcie Chłopicki. — Idę spać. I poszedł do Komisji Rządowej Wojny, do mieszkania ppłk Sobieskiego, gdzie całą noc spędził na rozmowie przy fajce ze Schwerinem, Sobieskim i Denhoffem, potępiając brutalnie wybuch: Półgłówki zrobiły burdę, którą wszyscy ciężko przypłacić mogą. Mięszać się do tego nie należy… Marzyć o walce z Rosją, która trzemakroć sto tysiącami wojska zalać nas może, gdy my ledwie pięćdziesiąt tysięcy mieć możemy, jest pomysłem głów, którym piątej klepki brakuje” – opisał Tokarz.
Wydarzenie to posłużyło Jerzemu Żurkowi jako pomysł do napisania dramatu „Sto rąk, sto sztyletów” (1978).
Zdaniem prof. Andrzeja Nowaka, Chłopicki był z „pokolenia ludzi wychowanych w poczuciu beznadziejności walki z Rosją”. „Przecież był jednym z najzdolniejszych oficerów polskich służących w szeregach armii napoleońskiej i doświadczył klęski armii samego Napoleona w starciu z Rosją” – mówił historyk w audycji „Historia żywa” (Polskie Radio, 2018).
Tymczasem „Chłopicki zwracał na siebie uwagę wszystkich patryotów, — jako znakomity jenerał, Polak niezłomnego charakteru. Nikt tedy nie wątpił, źe skoro wybuchnie rewolucya, on stanie na czele wojska, bo spiski nasze od Łukasińskiego do Wysockiego zawsze o n i m b e z n i e g o radziły. Liczono na tego jenerała, jak na pewne” – napisał Maurycy Mochnacki (1803-34) w niedokończonym „Powstaniu narodu polskiego w roku 1830 i 1831” (1834). „Chłopicki był przecież bożyszczem ludu; lud widział w jego osobie żywe, wcielone powstanie, lud wierzył w Chłopickiego. Tak potężna wiara nie mogła zrodzić się z ni czego, musiała mieć swoją faktyczną podstawę” - ocenił Mochnacki.
Grzegorz Józef Chłopicki herbu Nieczuja urodził się we wsi Kapustyń na Wołyniu 14 marca 1771 roku. W wieku 10 lat trafił do szkoły bazylianów w Szarogrodzie na Podolu. Nie odznaczał się pilnością w nauce. Za to „z przejęciem rozczytywał się w Żywotach świętych i pod wpływem dziejów ofiarnych męczenników sposobił się do stanu duchownego” – napisał historyk Edmund Oppman (1903-53) w książce „Wodzowie Polski. Szlakami chwały oręża polskiego” (1934). „Jeszcze większy wpływ wywarły na nim opisy obrony Częstochowy i postać księdza Kordeckiego. Bohaterska obrona Baru i silna, pełna temperamentu sylwetka Kazimierza Pułaskiego pozostawiły na wrażliwym chłopcu niezatarte wrażenie. Marzą mu się czyny niezwykłe, szczęk oręża, krwawe bitwy i brawurowe ataki; postanawia zostać żołnierzem bohaterem. Duszno mu jest w murach szkolnych, chciałby wyrwać się na wolność, by zakosztować cudownych przygód” – dodał.
Zainteresowanie Chłopickiego wojskiem miał podsycać starszy brat Andrzej, niewidomy zakonnik, uczestnik konfederacji barskiej (1768-72). Po czterech latach nauki, z powodu romantycznej przygody z córką szkolnego ogrodnika Chłopicki uciekł ze szkoły i zaciągnął się do wojska polskiego. „W ciężkiej trzyletniej służbie obozowej przechodzi wyszkolenie wojskowe. Nie cięży mu jednak twarda dola: jest żołnierzem. W krótkim stosunkowo czasie awansuje na podoficera. Nie wystarcza mu życie obozowe, przecież ma walczyć jak walczyli Kordecki czy Pułaski” – podkreślił Oppman.
W 1788 r. wstąpił do armii rosyjskiej walczącej z Turcją. Rok później wrócił do Polski. Wziął udział w wojnie polsko-rosyjskiej 1792 roku, m.in. w bitwie pod Zieleńcami. Po drugim rozbiorze Polski jego regiment wcielono do armii rosyjskiej. Po wybuchu insurekcji kościuszkowskiej (1794) wstąpił do armii powstańczej. „Odgłosy powstania Kościuszki, pod którego rozkazami zwycięsko walczył pod Zieleńcami, dokonują w nim przewrotu duchowego. Żywo zabiło w nim serce. Zrozumiał, że jego powołaniem jest być nie tylko żołnierzem, lecz żołnierzem polskim, że krew swą przelewać winien tylko dla Polski” – ocenił Oppman.
Po trzecim rozbiorze Chłopicki – który poza wojaczką innych fachów nie znał – przedostał się do Włoch, gdzie w 1797 r. formowano Legiony Dąbrowskiego, walczące u boku Francuzów z Austriakami. We Włoszech służył do 1806 roku. 11 czerwca 1807 r. Chłopicki otrzymał awans na pułkownika i został dowódcą 1 pułku Legii Nadwiślańskiej a następnie, 7 listopada 1808 r., komendantem całej, wsławionej wojennymi dokonaniami, formacji.
„Gdyby Chłopicki nic innego nie dokonał, to historia tego okresu wystarczyłaby na sławę, na jaką sobie ciężko zasłużył. Szczególnie odznaczył się podczas dwukrotnego oblężenia Saragossy w 1808 i 1809 roku” – czytamy na stronie napoleon.org.pl. „Walki o to miasto przypominały swoją zaciekłością walki w Stalingradzie w czasie II wojny światowej” – oceniono.
„Cieszył się wielkim uważaniem tak u Polaków, jak i Francuzów. Niektórzy oficerowie z jego pułku byli nim zachwyceni, i inni nie mogli się dość naopowiadać o jego porywczości i wymaganiu rzeczy niemożliwych. Widywaliśmy go często przy tzw. ataku szybkim krokiem (attaque de droite), kiedy żołnierze witali go z mieszaniną radości i uszanowania, a oficerowie, zwłaszcza starsi, spoglądali na niego z niechęcią” - wspominał Chłopickiego jeden z jego ówczesnych podwładnych porucznik Henryk Brandt (1789-1868), późniejszy pruski generał.
W 1812 r. Legia Nadwiślańska wzięła udział w wojnie przeciwko Rosji W starciu pod Borodino (5-7 września 1812 r.) Chłopicki został ciężko ranny. Leczył się do grudnia 1813 roku. Następnie podał się do dymisji. Prócz odznaczeń najważniejszymi orderami – jako jeden z siedmiu Polaków - został uhonorowany umieszczeniem nazwiska na wznoszonym wówczas w Paryżu Łuku Tryumfalnym - figuruje tam do dzisiaj, niestety jako Klopicky.
Po upadku Napoleona w 1814 r. Józef Chłopicki wstąpił do Wojska Polskiego formowanego pod patronatem rosyjskiego cara Aleksandra I. „Nie ma nic z kondotierstwa jego decyzja wstąpienia w szeregi nowo tworzonej Armii Polskiej, u boku Aleksandra. Chłopicki zawsze traktował wojsko, jako swój zawód. Chciał służyć krajowi tam, gdzie wydawało mu się, że będzie najlepiej. Skoro nie sprawdziła się koncepcja odbudowy Polski przy Napoleonie, postanowił spróbować jej przy Aleksandrze” – czytamy na stronie napoleon.org.pl.
20 stycznia 1815 r. został dowódcą 1 Dywizji Piechoty w stopniu generała dywizji. Szybko jednak skonfliktował się z wielkim księciem Konstantym. „Oficer Napoleona, dowódca zaprawiony w bojach na przestrzeni całej nieomal Europy, nie mógł pogodzić się z systemem rewii i parad. Dla Chłopickiego wojsko było dla wojny, Konstanty zaś właśnie działań wojennych nienawidził. Między tymi ludźmi musiała zapanować niechęć. Przy tym głośny generał Napoleona, baron Cesarstwa, czuł pogardę dla swego tchórzliwego zwierzchnika; niepoczytalny zaś, narwany rosyjski wielki książę z całej duszy nienawidził niezłomnego bohatera, głośnego ze swych czynów wojennych” – ocenił Oppman.
„Istnieje kilka wersji scysji w. ks. Konstantego z Chłopickim” – napisał historyk Bartłomiej Szyndler w książce „Dyktator. Generał Józef Chłopicki 1771-1854”. (1998). „Pierwsza z nich, najbarwniejsza i najczęściej przytaczana przez pamiętnikarzy głosi, że w czasie defilady generał maszerował nie w nogę z kolumną którą prowadził. Wówczas Konstanty zwrócił mu uwagę po francusku: Pan nie umie maszerować generale! Na co Chłopicki zatrzymał kolumnę i zbliżywszy się do wielkiego księcia rzekł tubalnym głosem: Możliwe Wasza Wysokość, a jednak tym krokiem przeszedłem z Madrytu do Moskwy” – dodał historyk, powołując się na wspomnienia Leona Sapiehy (1803-78).
Najbardziej wiarygodna, zdaniem Barłomieja Szyndlera, wydaje się być wersja podana przez Stanisława Barzykowskiego (1792-1872) – że podczas parady Chłopicki rozpiął mundur „za co Konstanty skarcił go ostro i oświadczył, że jest aresztowany”. „Chłopicki opuścił plac i odesłał szpadę przez adiutanta. Nazajutrz Konstanty ochłonął z gniewu i zwrócił generałowi szpadę. Ten jednak na paradę nie przybył, oznajmiając, że jest chory” – napisał historyk. Przypomniał, że w efekcie utarczki Chłopicki złożył dymisję, a Konstanty, „zmiarkowawszy, że w szykanach przeholował”, z przeprosinami wysyłał do Chłopickiego kolejno: namiestnika generała Józefa Zajączka, komisarza carskiego Mikołaja Nowosilcowa i generała Jana Henryka Dąbrowskiego. Chłopicki pozostał nieugięty, dymisji nie wycofał. „W wojsku gdzie kijem biją, gdzie co dzień zelżonym jest charakter narodowy służyć nie będzie” – miał oświadczyć.
Car Aleksander I zjechawszy wiosną 1818 r. do Warszawy, zaprosił Chłopickiego na bal. „A kiedy ten przybył, ujął go pod ramię i rzekł: Jakżeż jenerale, czyliż mi odmówisz swych usług, swej szpady, gdy ich będę potrzebować. Na co Chłopicki odparł: Nigdy, wiele ojczyzna i Wasza Królewska Mość potrzebować jej będziecie, jest na ich rozkazy, lecz teraz mamy pokój więc jest niepotrzebna”- napisał Bartłomiej Szyndler, powołując się na historyka Juliusza Harbuta (1883-1954).
Zdaniem prof. Andrzeja Nowaka „jawny, publiczny spór” Chłopickiego z wielkim księciem Konstantym, zyskał generałowi „niezwykłą popularność”.
W chwili wybuchu Powstania Listopadowego Chłopicki był generałem w stanie spoczynku. Przyjąwszy dyktaturę, starał się bez powodzenia pertraktować z carem Mikołajem I warunki, innej niż bezwarunkowa, kapitulacji. Dowodził w bitwie na Olszynce Grochowskiej, w której został ciężko ranny.
Po upadku powstania przedostał się do Krakowa znajdującego się pod zaborem austriackim.
W 1849 r. car Mikołaj I wracający pociągiem z Krakowa do Rosji, już siedząc w wagonie, został poinformowany przez adiutanta, że w tłumie osób na dworcu jest Chłopicki. „Car zerwał się z siedzenia, podszedł do okna i przez chwilę wpatrywał się w eks-dyktatora” – napisał Bartłomiej Szyndler. W niespełna dwa tygodnie później Chłopicki otrzymał od konsula rosyjskiego w Krakowie pismo z petersburskiego MSZ, w którym powiadomiono go, że w 1845 r. przyznano mu Order Św. Anny wraz z pensją i, że nie ma przeszkód „by odebrał należne mu zaległości”. Ponadto car miał zaproponować mu „powrót do Królestwa Polskiego i emeryturę wojskową w wysokości 279 rubli srebrem rocznie”. „Obie te propozycje Chłopicki odrzucił” – podkreślił historyk. Przypomniał, że już w 1832 r. w Karlsbadzie Chłopicki miał powiedzieć namawiającemu go do powrotu ministrowi oświecenia Stanisławowi Grabowskiemu: „Sam nigdy, lecz ze wszystkimi!”.
Józef Chłopicki zmarł 30 września 1854 roku w Krakowie w wieku 83 lat. Pogrzeb odbył się 2 października w Krzeszowicach. Równocześnie w kościele Mariackim odprawiona została uroczysta msza żałobna celebrowana przez biskupa Ludwika Łętowskiego, byłego kapitana wojsk polskich.
W „Końcu świata szwoleżerów” Marian Brandys opisał, że Chłopicki, spacerując kiedyś z hrabią Adamem Potockim (1822-72) pod kopcem Kościuszki, miał melancholijnie rzec „i ja mogłem mieć podobny”.
Paweł Tomczyk (PAP)
top/ wj/