
Opozycja demokratyczna nie skupiała się jedynie na teraźniejszości czy przyszłości Polski i Polaków. Pamiętała również o przeszłości, a przede wszystkim o jej odkłamywaniu i wspominaniu zdarzeń przemilczanych przez władze peerelowskie. Tak było m.in. w wypadku II wojny światowej. Nawiązywano do tradycji Polskiego Państwa Podziemnego, przypominano dowódców Wojska Polskiego z lat 1939–1945, ważniejsze wydarzenia tego okresu (w tym te przemilczane lub zakłamane przez propagandę PRL, zwłaszcza takie jak agresja sowiecka z 17 września 1939 r. czy zbrodnia katyńska). Nie zapominano również oczywiście o Powstaniu Warszawskim, które (poza Katyniem) należało do zdarzeń historycznych z okresu 1939–1945 najczęściej opisywanych w książkach i prasie, przypominanych na znaczkach, kartach pocztowych i stemplach.
Działacze opozycji organizowali również niezależne obchody kolejnych rocznic powstania. W 1979 r. – z inicjatywy działaczy Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela – odbyła się w Warszawie demonstracja po mszy świętej, odprawionej w katedrze. Uformował się po niej pochód pod Grób Nieznanego Żołnierza, przy którym żołnierze Armii Krajowej złożyli wieńce, a Wojciech Ziembiński wygłosił okolicznościowe przemówienie.
„Siły porządkowe” wobec 40. rocznicy Powstania Warszawskiego
Pięć lat później – w roku 1984 – obchodzono czterdziestolecie wybuchu Powstania Warszawskiego. Nie przeszkodziła w tym nawet mobilizacja „sił porządkowych”, które podjęły przygotowania w celu „zapewnienia porządku i bezpieczeństwa”. Używając esbeckiego żargonu, utrzymywano, że miało to wynikać z obawy, iż „elementy antysocjalistyczne mogą podejmować próby zakłócenia przebiegu uroczystości oficjalnych poprzez organizację wieców, manifestacji, kolportaż ulotek lub przez inne działania godzące w porządek i bezpieczeństwo”.
Służba Bezpieczeństwa przejęła m.in. około 800 ulotek „W 40. rocznicę Powstania Warszawskiego”, zawierających fragmenty rozkazów komendanta głównego Armii Krajowej Tadeusza Bora-Komorowskiego oraz wierszy Krzysztofa Kamila Baczyńskiego i Kazimierza Wierzyńskiego, a także biało-czerwony sztandar z orłem w koronie i napisem „Solidarność 1982 – ZP KZAR”, transparent z napisem „Solidarność żyje i zwycięża” oraz biało-czerwoną szarfę z nieco zmodyfikowanym cytatem z Dziadów Adama Mickiewicza – „Jeśli my o nich zapomnimy, Bóg o nas zapomni”.
Funkcjonariusze wylegitymowali cztery zachodnie ekipy telewizyjne oraz pięciu „bardzo aktywnych fotografów”, którym zarekwirowali klisze ze zdjęciami. Mimo tych – w sumie drobnych sukcesów bezpieki – działacze opozycji i zwykli warszawiacy upamiętnili kolejną, okrągłą rocznicę Powstania Warszawskiego. Co prawda, nie na ulicach stolicy, ale w przyjaznych murach kościelnych i na warszawskich Powązkach.
Przebieg obchodów
31 lipca w katedrze św. Jana została odprawiono uroczystą mszę świętą (pontyfikalną) z udziałem prymasa Polski Józefa Glempa. Kazanie – przerywane zresztą burzliwymi oklaskami – wygłosił sekretarz Kurii Warszawskiej, bp Zdzisław Król. Powiedział on m.in.: „Naród odżywiony głębokim poczuciem swej odrębności i tożsamości duchowej i kulturowej, bogaty w tradycje i dokonania historyczne, naród, który zdumiał Europę swą wolą niezależności w powstaniach XIX w. i Powstaniu Warszawskim, nigdy nie zgodzi się być czyimś instrumentem”.
Po mszy – jak relacjonował podziemny „kos” – około 8 tys. osób udało się pod Grób Nieznanego Żołnierza, gdzie złożono wieńce i biało-czerwone kwiaty oraz odśpiewano pieśni patriotyczne. Zgromadzeni skandowali m.in. „Uwolnić [Bogdana – G.M.] Lisa”. Tym razem milicja nie interweniowała – wśród zgromadzonych znajdowało się m.in. 550 funkcjonariuszy operacyjnych Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Oznaczałoby to, jeśli oczywiście wierzyć SB, która twierdziła, że zebrało się od 800 do 1000 osób, że stanowili oni większość zgromadzonych… Msze odprawiono również w dniu następnym, m.in. przed południem w kościele garnizonowym przy ul. Długiej oraz wieczorem w kościele Świętego Krzyża i w kościele św. Stanisława Kostki.
1 sierpnia 1984 r. głównym miejscem niezależnych obchodów stał się cmentarz Powązkowski, przede wszystkich tzw. dolinka katyńska, tradycyjne miejsce manifestacji patriotycznych w stolicy. Warszawiacy gromadzili się również przy kwaterze Szarych Szeregów oraz składali kwiaty na grobach powstańców oraz żołnierzy poległych w wojnie polsko-sowieckiej 1920 r.
„Tygodnik Mazowsze” relacjonował: „Od południa do późna w nocy wokół obelisku Armii Krajowej […] zbierały się tłumy. Ludzie rozebrali parkan odcinający dostęp do »dołka [katyńskiego]«, postawili krzyż z drewna i ułożyli wielki krzyż kwietny”.
Na łamach podziemnej „Woli” tego dnia pisano: „Cmentarz żył. Żył dzięki pamięci ludzkiej o tych, którzy zginęli walcząc o wolną Polskę. Żył dzięki nadziei ludzi, którzy teraz walczą i chcą dalej walczyć o wolną Polskę. Żył tymi przypomnieniami, które w formie ulotek umieszczono na grobach i drzewach czy transparentach »Solidarność żyje i zwycięży«”.
I konkludowano: „Bardziej może niż zwykle obchody rocznicy wybuchu Powstania były w tym roku skierowane ku przyszłości, ku wyraźnemu odkrywaniu podobieństw między sytuacją w roku 44-tym, a chwilą obecną”.
Działacze opozycyjni podczas uroczystości
Oczywiście, nieodłącznym elementem było również śpiewanie pieśni patriotycznych i religijnych, m.in. hymnu narodowego, „Roty” czy „Ojczyzno Ma”, oraz wznoszenie okrzyków w rodzaju „Solidarność walczy” czy „Niech żyje Lech Wałęsa”. Modlono się również m.in. za pomordowanych w obozach sowieckich, ofiary stanu wojennego, więzionych za przekonania czy za wolną ojczyznę. W gronie osób, którego tego dnia uczciły rocznicę Powstania Warszawskiego na Powązkach znalazła się m.in. – zresztą witana owacyjnie – Anna Walentynowicz. Ta czołowa działaczka Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża odmówiła litanię za więźniów politycznych, którzy mimo amnestii z lipca tegoż roku nie wyszli na wolność. Oprócz niej byli obecni również inni opozycjoniści (m.in. Romuald Szeremietiew i Kazimierz Świtoń). Na cmentarz nie dotarł niestety Ziembiński, który został 1 sierpnia wezwany do Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Czujni esbecy, którzy wiedzieli, że ma on przemawiać, „rozmowę” z nim zakończyli po 22.00, po rozejściu się osób gromadzących się na Powązkach. Poza tym za udział w rozbieraniu wspomnianego wcześniej płotu, ograniczającego dostęp do dolinki katyńskiej, zatrzymali elektromontera) z Mostostalu, Jana Knapa.
Świętowanie rocznicy powstania w Słupsku
Niezależne obchody 40. rocznicy Powstania Warszawskiego zorganizowano również w Słupsku. 1 sierpnia 1984 r. została tam odprawiona uroczysta msza święta w Kościele Mariackim, zamówiona – jak informowała Służba Bezpieczeństwa – przez „kilku pracowników” Fabryki Maszyn Rolniczych „Agromet-Famarol” w Słupsku.
Po mszy kilkadziesiąt (około 60) osób spokojnie przemaszerowało na pl. Powstańców pod pomnik Powstańców Warszawy. Tam złożono dwie szarfy – na białej widniał napis „Solidarność słupska”, na biało-czerwonej zaś – „Solidarność Region Słupski”. Obie oczywiście usunęli esbecy, którzy wśród manifestantów rozpoznali m.in. członka Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność”, Stefana Korejwę, oraz szefa związku w „Famarolu”, Henryka Grządzielskiego.
Rocznicowe oświadczenia
Nie mogło również zabraknąć rocznicowych oświadczeń.. Regionalny Komitet Wykonawczy NSZZ „Solidarność” Mazowsze w dniu 31 lipca stwierdzał m.in.: „Powstanie Warszawskie dla tysięcy Polaków odwiedzających 1 sierpnia cmentarze, dla nas wszystkich jest powstaniem narodowym, jest symbolem niezłomnej woli odzyskania niepodległości […] Za walczącymi Polakami stały racje moralne i polityczne. Powstanie było próbą odwrócenia fatalnego biegu wydarzeń. Nawet, jeśli próba ta się nie powiodła, to nie może przekreślić faktu, że symbolizuje ono dla nas to samo, co Powstanie Kościuszkowskie i Styczniowe”.
I ostrzegał, że zupełnie inaczej chcą je widzieć władze peerelowskie: „Komuniści chcą, aby w pamięci narodowej zostało piętno beznadziejnego oporu, aby walkę o wolność Polacy widzieli jedynie jako symbol beznadziejności i politycznej głupoty. Chcą nas widzieć upokorzonych, złamanych rozpatrywaniem klęski, pozbawionych nadziei; chcą Polaków o kornie zgiętym karku”.
We oświadczeniu tym przypominano również, że Powstanie Warszawskie nadal – mimo upływu 40 lat od jego wybuchu – nie doczekało się swojego pomnika, a zapoczątkowane w tzw. karnawale Solidarności starania o jego budowę nie zakończyły się sukcesem – ekipa Wojciecha Jaruzelskiego zamiast „Autentycznego Społecznego Komitetu Budowy” powołała „komisaryczny zarząd tymczasowy”, który zmienił nazwę planowanego monumentu.
Liderzy RKW ostrzegali: „Pomnik ma teraz stać się symbolem czci nie dla narodowego czynu Powstania Warszawskiego, tylko dla jego bohaterów – jak chcą komuniści – oszukanych przez przywódców. W ten sposób zakłamują pamięć historii, chcą symbol czci uczynić narzędziem manipulacji i indoktrynacji”.
W tej sytuacji – według nich – „jedynymi miejscami, w których Polacy dają wyraz rzeczywistej i niezafałszowanej narodowej pamięci” pozostają („zgodnie z tradycją lat niewoli”) kościoły i cmentarze. Na szczęście to się zmieniło.
Autor: Grzegorz Majchrzak
Źródło: Muzeum Historii Polski