Polskie zrywy narodowowyzwoleńcze z XIX w. pokazały jedno – bez poparcia chłopów nie uda się doprowadzić do odrodzenia Rzeczypospolitej. Zarówno powstańcy listopadowi, jak i styczniowi przegrali bitwy o włościan, a wraz z nimi – szanse na spełnienie marzeń o wolności. Jak zachowali się mieszkańcy wsi po wybuchu I wojny światowej?
W okresie zaborów świadomość narodowa chłopów właściwie nie istniała. Gdyby zapytać XIX-wiecznego włościanina o to, kim jest, zapewne odpowiedziałby, że katolikiem lub wyznawcą innej religii, mieszkańcem danej wsi, poddanym konkretnego pana. Na narodowość wskazałby prawdopodobnie w ostatniej kolejności. Przez długi czas sprawa polska była dla włościan sprawą pańską, a odrodzenie Polski – realizacją interesów szlachty. Ta zaś nie zrobiła wiele, by zmienić tę postawę chłopów.
Nie więc dziwnego, że na wybuch zrywów niepodległościowych chłopi zareagowali obojętnością, a czasem nastawieniem wręcz wrogim. Choć organizatorzy powstania styczniowego starali się to zmienić i zaangażować ich w zryw powstańczy, ostatecznie przegrali z władzami carskimi. Te – ogłaszając 2 marca 1864 r. dekret o uwłaszczeniu chłopów – skutecznie odciągnęły ich od powstania. Sprawa nie była jednak przesądzona.
Powolne budzenie się świadomości narodowej
Ku niezadowoleniu władz carskich reformy uwłaszczeniowe przyniosły skutek odwrotny do zamierzonego. Sposób ich realizacji i obciążenia, które spadły na chłopów w ich wyniku, sprawiły, że po chwilowej euforii stosunek włościan do zaborcy zaczął się ochładzać. Nie bez znaczenia dla tego procesu była również nasilona rusyfikacja w szkołach, wywołująca otwarty bunt i skłaniająca mieszkańców wsi do zrzeszania się w różnych stronnictwach.
Co więcej, zmiana stosunków feudalnych na wsi otworzyła drogę do powolnych narodzin nowego ustroju społeczno-gospodarczego – kapitalizmu. Jego rozwój wpłynął również na postawy chłopów – zaczęli coraz bardziej interesować się nie tylko sprawami lokalnymi, lecz także ogólnonarodowymi. W tym dostrzegli szansę przedstawiciele ówczesnej inteligencji. W duchu pozytywistycznej pracy u podstaw zaczęli uczyć włościan czytać, pisać, podejmowali wiele działań, aby poprawić ich byt. Wszystko po to, by chłopi poczuli się częścią narodu i dostrzegli, że mogą mieć realny wpływ na jego losy.
Narodziny ruchu ludowego
Nieocenioną rolę w pobudzaniu świadomości narodowej chłopów odegrało pojawienie się partii politycznych, reprezentujących interesy mieszkańców wsi. Na swoje sztandary wzięły one nie tylko poprawę warunków życia chłopów, ale i hasła odrodzenia Rzeczypospolitej. „Pozyskać lud dla Polski i odbudować Polskę dla ludu” – taką ideą, sformułowaną przez Bolesława Wysłoucha, ludowcy próbowali przyciągnąć włościan do sprawy niepodległości.
Do tego dochodziły różne działania symboliczne. W 1903 r. Stronnictwo Ludowe, założone osiem lat wcześniej w Rzeszowie, dodało do swojej nazwy przymiotnik „polskie” i od tego momentu już wprost głosiło postulaty odrodzenia Rzeczypospolitej. W tym samym roku ludowcy podjęli uchwałę o obchodach Święta Ludowego, ustalając jego datę na dzień rocznicy bitwy racławickiej. W ten sposób chcieli podkreślić, że walka o społeczne wyzwolenie chłopów jest nieodłącznym elementem zmagań o wyzwolenie narodowe. Szybko zaczęli dowodzić tego również w praktyce.
Zaangażowanie chłopów w czyn zbrojny
W miarę zbliżania się wojny na ziemiach polskich – zwłaszcza tych pod zaborem austriackim – zaczęło powstawać wiele organizacji paramilitarnych, przygotowujących młodych ludzi na zbliżający się konflikt. Związek Strzelecki, Polowe Drużyny Sokole, Drużyny Podhalańskie i inne kształciły przyszłe kadry Legionów Polskich i innych formacji zbrojnych. Znaczną część ich członków stanowili ludowcy oraz młodzież wiejska.
„Za to, czy państwo nasze obronimy od zagłady, siebie od jarzma niewoli, rodziny nasze od nędzy, a całe pokolenia nasze od hańby, za to my, Bracia Włościanie, odpowiedzialność poniesiemy i ponieść musimy” – apelował w „Odezwie do Braci Włościan” wydanej 30 lipca 1920 r.
Szczególnie ochoczo mieszkańcy wsi zaciągali się do Drużyn Bartoszowych. Organizacja utworzona w 1908 r. we Lwowie przez Wawrzyńca Dayczaka zrzeszała głównie wiejską młodzież studencką, pochodzącą ze Lwowa i Galicji Wschodniej. W chwili wybuchu I wojny światowej liczyła ona 7 tys. członków. Weszła w skład formacji wojskowych walczących nie tylko o odrodzenie Polski, lecz także o kształt jej wschodnich granic.
Ważną rolę w zachęcaniu środowisk wiejskich do walki odegrała również założona w 1914 r. Polska Organizacja Wojskowa. Od początku była ona aktywna na terenach wiejskich i cieszyła się tam dużą popularnością, która wzrosła po ogłoszeniu przez władze niemieckie i austro-węgierskie Aktu 5 listopada. W następnym roku chłopi stanowili aż 60 proc. wszystkich członków tej organizacji. Wielu z nich wstępowało również w szeregi Wojska Polskiego.
Ku nowej Polsce
Walka z bronią w ręku na frontach I wojny światowej nie była jedyną formą zaangażowania chłopów w proces odradzania się niepodległej Polski. Większe znaczenie miało to, czym działania zbrojne się kończyły. W dużej mierze to członkowie stronnictw ludowych tworzyli siłę, która likwidowała aparat zaborczy.
Najbardziej symbolicznym tego przykładem była Polska Komisja Likwidacyjna, która w Krakowie przejęła władzę z rąk ustępujących Austro-Węgier. Na jej czele stanął Wincenty Witos – działacz ludowy z Wierzchosławic, który od 1908 do 1914 r. reprezentował interesy Polaków – i chłopów – w galicyjskim Sejmie Krajowym. Niedługo później – w 1920 r. – po raz pierwszy objął funkcję premiera odrodzonej Polski. On też odegrał ogromną rolę w mobilizowaniu mieszkańców wsi do walki z bolszewikami w obronie wschodnich granic.
„Za to, czy państwo nasze obronimy od zagłady, siebie od jarzma niewoli, rodziny nasze od nędzy, a całe pokolenia nasze od hańby, za to my, Bracia Włościanie, odpowiedzialność poniesiemy i ponieść musimy” – apelował w „Odezwie do Braci Włościan” wydanej 30 lipca 1920 r.
Razem wielkie rzeczy
Przekonanie mieszkańców wsi do stawienia czynnego oporu bolszewikom nie było wcale łatwym zadaniem. Choć wielu z nich zaangażowało się w walkę o odrodzenie Polski, to ich świadomość narodowa rosła powoli. W licznych kwestiach z nieufnością pochodzili do nowego rządu, nie zdając sobie sprawy z zagrożenia stwarzanego przez bolszewików.
W jednym z raportów Oddziału II Ministerstwa Spraw Wojskowych z lipca 1920 r. można przeczytać: „Chłopi, niekiedy nawet należący do elity chłopskiej, delegaci kółek rolniczych nie kryli obojętności dla losów Państwa, oddzielając interesy swego stanu od interesów Narodu. W tych warunkach hasło zaciągu ochotniczego natrafiło zrazu na wsi na grunt wysoce niepodatny”.
Odnalezienie się w nowej rzeczywistości oraz pozostawienie w niepamięci wieloletnich konfliktów i związanego z nimi poczucia krzywdy nie było dla chłopów łatwe. Tak naprawdę dopiero w międzywojennej Polsce zaczęli uczyć się tego, co to znaczy być Polakami. Niemniej w momencie najwyżej próby wielu z nich stanęło na wysokości zadania.
Dlatego tak ważna była działalność ludowców oraz środowiska chłopom najbliższego, to znaczy Kościoła katolickiego, będącego dla nich – jak wspomniał Witos – „chlebem, bez którego masy te wprost żyć nie mogły”. Nie bez znaczenia było również uchwalenie przez sejm ustawy o reformie rolnej. Wszystkie te działania stopniowo przynosiły skutek. Oficjalne statystyki pokazują, że chłopi stanowili zaledwie 20 proc. członków Armii Ochotniczej. Historycy zaznaczają jednak, że włościanie nie znali tradycji ochotniczego zaciągu do wojska, ale podporządkowali się poborowi – wobec czego stanowili aż 70 proc. żołnierzy regularnej armii walczącej z bolszewikami.
Odnalezienie się w nowej rzeczywistości oraz pozostawienie w niepamięci wieloletnich konfliktów i związanego z nimi poczucia krzywdy nie było dla chłopów łatwe. Tak naprawdę dopiero w międzywojennej Polsce zaczęli uczyć się tego, co to znaczy być Polakami. Niemniej w momencie najwyżej próby wielu z nich stanęło na wysokości zadania.
W tym kontekście szczególnego znaczenia nabrały słowa Andrzeja Średniawskiego – jednego z czołowych działaczy PSL „Piast” – który jeszcze przed odrodzeniem Rzeczypospolitej na łamach „Piasta” pisał: „Niech na czas wojny umilkną wszelkie walki partyjne. Wszystkie klasy i wszystkie stany niech sobie podadzą ręce, bo tylko zgodnie działając, możemy dokonać wielkich rzeczy”.
Autor: Natalia Pochroń
Źródło: Muzeum Historii Polski