„Bomba pod CPN w Lubinie!” krzyczały wszystkie gazety codzienne 13 lutego 1982 r. Wrocławska „Gazeta Robotnicza” przedstawiała apokaliptyczną wizję wybuchu ładunku, w wyniku, którego śmierć ponieśliby ajent stacji, kierowcy samochodów, a zawaleniu uległyby ściany pobliskich budynków. Ostatecznie ludzie, którzy nie zginęli na miejscu – płonęliby żywcem. Co gorsza, spotkałoby to też dzieci, gdyż w odległości około 100 metrów od ewentualnego epicentrum wybuchu znajdowała się szkoła podstawowa.
W Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej pod koniec lat sześćdziesiątych narastał kryzys społeczny, polityczny i ekonomiczny. Władze, chcąc ratować niekorzystną sytuację, sięgnęły po nieudolne reformy gospodarcze, a ich zwiastunem miała być tzw. regulacja cenowa (podwyżka cen) obejmująca głównie podstawowe artykuły spożywcze. Wprowadzono ją w niedzielę, 13 grudnia 1970 r. Reakcja społeczeństwa była natychmiastowa. 14 grudnia 1970 r., zastrajkowali robotnicy z wydziałów S-3 i S-4 Stoczni in. Lenina w Gdańsku. Żądali cofnięcia zapowiadanych zmian, czego nie mogła zapewnić im dyrekcja stoczni. Wobec braku realizacji tego postulatu stoczniowcy zdecydowali się wyjść na ulice miasta. Doszło do starć z milicją i wojskiem, ginęli ludzie, a protest rozszerzał się na inne zakłady Trójmiasta.
Marek Księżarczyk, prezes Oddziału Miejskiego Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem w Oświęcimiu, kilka lat temu zupełnie przypadkowo spotkał swojego znajomego, z którego ojcem przez wiele lat pracował w Walcowni Metali w Oświęcimiu. Ten, znając jego zainteresowania historią KL Auschwitz, poinformował go, że jeden z mieszkańców Oświęcimia w trakcie remontu swojego domu, którego właścicielem stał się już wiele lat po wojnie, odkrył na strychu dokumenty, dotyczące głównie aptekarzy i lekarzy SS w KL Auschwitz.
Pod koniec 1941 r. kontrwywiad ZWZ rozpoczął tworzenie oddziału eliminującego najniebezpieczniejszych niemieckich konfidentów. W jego najważniejszych akcjach uczestniczyli czterej bracia Bąkowie - Hipolit „Sosna”, Bolesław „Szlak”, Leon „Doktur” i Stanisław „Burza”. Ich biografie są niezwykłe na tle losów wielu żołnierzy podziemia.
Wybory ze stycznia 1957 r. odbywały się w atmosferze zmian zarówno partyjnych, jak i społecznych. W Związku Sowieckim potępiono kult Stalina, zmarł Bolesław Bierut, w Poznaniu doszło do powstania, reorganizowano aparat bezpieczeństwa, choć zmiany personalne były w nim niewielkie i jedynie symboliczne. U władzy znalazł się niedawny więzień, Władysław Gomułka, wraz z częścią swojej ekipy.
Pierwsza kampania wyborcza do Sejmu Ustawodawczego zaczęła się tuż po nieudanym dla Polskiej Partii Robotniczej i jej „satelitów” referendum z 30 czerwca 1946 r. Komuniści musieli zmienić taktykę oraz zintensyfikować działania przed decydującą batalią w styczniu 1947 r. Szczególne nasilenie działań propagandowych przypadło na okres listopad 1946 ̶ styczeń 1947 r.
Datę 13 stycznia 1982 zwyczajowo uznaje się za początek bojkotu polskich mediów, Radia i Telewizji, przez polskie środowisko aktorskie. Strajk wybuchł 35 lat temu w proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Trwał niemal rok, aż do 29 listopada 1982 roku, kiedy to podczas widowiska „Modlitwa o zmierzchu” w kościele Nawiedzenia NMP w Warszawie do jego zakończenia, poniekąd na wniosek samych aktorów, wezwał w homilii prymas Józef Glemp.
Decyzje dotyczące "ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej", które oficjalnie zapadły na konferencji w podberlińskim Wannesee w 1942 r., poprzedziły uzgodnienia poczynione przez najważniejszych niemieckich urzędników i najwyższych funkcjonariuszy SS w ośrodku wypoczynkowym Hegewaldheim na Mazurach. "Ośrodek wypoczynkowy nadal działa w tym samym miejscu. A wydarzenia te nie są powszechnie znane" – mówi PAP historyk i regionalista dr Jerzy Łapo.
Niebawem mieli zostać zamordowani strzałami w tył głowy, stojąc nad wielkimi dołami, niedaleko stacji kolejowej, gdzieś pośród gęstego lasu. Ale wtedy, niecałe cztery miesiące wcześniej, polscy jeńcy z obozu w Kozielsku próbowali cieszyć się wspólną Wigilią. Nie zawsze to wychodziło - spędzali ten wyjątkowy dzień setki kilometrów od rodzinnych domów, w sowieckiej niewoli. Tysiące Polaków zasiadło do uroczystej wieczerzy ostatni raz w życiu…