W niedzielnych obchodach 70. rocznicy mordu Żydów w Jedwabnem nie uczestniczyły ani władze miasta ani jego mieszkańcy. Ich sytuacja jest trudna; czują się oskarżeni o zbrodnię, której dokonali przodkowie - wyjaśnił PAP obecny na uroczystości ks. Adam Boniecki.
Przy pomniku ku czci ofiar, który znajduje się w miejscu, gdzie stała stodoła, w której 10 lipca 1941 roku grupa Polaków z inspiracji Niemców spaliła co najmniej 300 żydowskich sąsiadów, odbyły się w niedzielę uroczystości 70. rocznicy mordu. Wzięli w nich m.in. udział przewodniczący Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa prof. Władysław Bartoszewski, b. prezydent Aleksander Kwaśniewski, b. premier Tadeusz Mazowiecki, doradca prezydenta RP Tomasz Nałęcz, ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner, przedstawiciele ambasad Stanów Zjednoczonych oraz Niemiec, przedstawiciele IPN, władze województwa podlaskiego, środowiska żydowskie.
Uroczystość zakończyła się wspólną modlitwą za zmarłych z udziałem m.in. naczelnego rabina Polski Michaela Schudricha oraz bp Mieczysław Cisło, przewodniczącego Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem w Episkopacie Polski. Tak jak w poprzednich latach nie było władz Jedwabnego. Przed rocznicą burmistrz miasta Krzysztof Moenke powiedział PAP, że co roku wszyscy interesują się Jedwabnem tylko przy tej okazji. Dodał, że wolą jego wyborców jest, by nie było go na uroczystościach.
Mieszkańcy od lat nie przychodzą przed pomnik. Nie chcą rozmawiać o tamtych wydarzeniach. W niedzielę było ich niewielu, m.in. uczennice gimnazjum w Jedwabnem: Marta, Kinga i Kasia. Mówiły PAP, że przyszły na obchody z ciekawości. Przyznały, że słyszały od rodziców o tym, co tu się wydarzyło, ale nie znają szczegółów. Dodały, że nie uczą się o tym w szkole.
Trudną sytuację mieszkańców Jedwabnego wyjaśniał PAP ks. Boniecki. Według niego, czują się oni oskarżeni o zbrodnię, której dokonali ich przodkowie. "To jest coś, wobec czego człowiek staje bezradny. To poczucie, że jest się napiętnowanym i jest to nie do wytrzymania. Dlatego chyba nie trzeba tu niczego przyspieszać" - powiedział ks. Boniecki pytany, jak nawiązać dialog z mieszkańcami. Dodał, że jest to zadanie dla lokalnego duchownego i nauczycieli, ale na efekty takiej pracy trzeba czekać.
Ks. Wojciech Lemański, działacz Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, który przez wiele lat jako jedyny duchowny katolicki przyjeżdżał do Jedwabnego, powiedział PAP, że ma nadzieje, iż niedzielna uroczystość będzie kolejnym - może tym razem znaczącym - krokiem do normalności. "Do tego, by grób stał się miejscem, do którego ludzie przychodzą, by wspomnieć, by się pomodlić, czasami również uderzyć się w piersi i nie pozwolić, by to co się wydarzyło, kiedykolwiek się powtórzyło" - powiedział.
Ks. Wojciech Lemański, działacz Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, który przez wiele lat jako jedyny duchowny katolicki przyjeżdżał do Jedwabnego, powiedział PAP, że ma nadzieje, iż niedzielna uroczystość będzie kolejnym - może tym razem znaczącym - krokiem do normalności. "Do tego, by grób stał się miejscem, do którego ludzie przychodzą, by wspomnieć, by się pomodlić, czasami również uderzyć się w piersi i nie pozwolić, by to co się wydarzyło, kiedykolwiek się powtórzyło" - powiedział..
Uważa on, że dla społeczności Jedwabnego ważniejsza od obecności biskupa Cisły byłaby obecność ich miejscowego biskupa. "Byłoby im łatwiej stanąć na tym miejscu obok niego. Ten grób tu jest i pozostanie przez całe pokolenia. Jak się im nie pokaże drogi do niego, to zostaną z bólem sami" - dodał.
Były prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, który 10 lat temu przeprosił za zbrodnię w Jedwabnem i teraz ponownie do niego przyjechał, powiedział dziennikarzom, że dyskusja o tamtych wydarzeniach była "surową, ale dobrą lekcją zbiorowej pamięci". "Trzeba dojrzeć do przyjęcia takiej złej wiedzy, no ale prawda może nas w tym wszystkim wyzwolić i dać jakiekolwiek szanse na pojednanie" - mówił Kwaśniewski.
W niedzielnych uroczystościach wziął też udział prezydent Łomży Mieczysław Czerniawski. Był w Jedwabnem jako poseł 10 lat temu. Pytany, jak nawiązać dialog ze społecznością lokalną powiedział, że wie, "jakie brzemię na nich ciąży". "To jest rzecz, którą musimy spokojnie przeżyć. Tego się nie da w sposób sztuczny, propagandowy rozstrzygnąć. To musi dojrzeć w każdym z mieszkańców Jedwabnego. Myślę, że taki moment powoli następuje" - dodał. Czerniawski uważa, że Polacy, którzy bardzo szanują swoje bohaterstwo, powinni pamiętać, że były też momenty, o których każdy chciałby zapomnieć.
O tym, że przez ostatnią dekadę nastąpiła zmiana mentalności Polaków co do wydarzeń w Jedwabnem przekonana jest wiceprezes IPN dr Maria Dmochowska. Według niej przyczynił się do tego także IPN, który podjął temat i powiedział Polakom, że ponoszą winę za zbrodnię. "Polska wie, co się stało, Polska już nie protestuje, że tak nie było. Do świadomości Polaków już dotarło, że takie nieszczęście, taka straszna plama na naszym honorze narodowym istnieje" - powiedziała.
Przyznała jednak, że są ludzie, którzy nie chcą znać prawdy - to mieszkańcy Jedwabnego. "Oni się tak wstydzą, że to obrócili we wściekłość; że to jest jasne, że to się wydało, że to ich obarcza i zatykają uszy, nie chcą słyszeć" - powiedziała Dmochowska. Dodała, że zmieni się to, gdy na miejsce mordu spontanicznie zacznie przychodzić młodzież, a jedyną instytucją, która może pomóc jest Kościół katolicki.
Bp Cisło, którego PAP zapytała o tę kwestię, powiedział, że dialog z mieszkańcami Jedwabnego może się od odbywać przez nauczanie o relacjach między chrześcijaństwem a judaizmem, przez nauczanie błogosławionego Jana Pawła II. Według niego ważne jest też studiowanie historii, która po II wojnie światowej była fałszowana, a teraz jest prawdziwa. (PAP)
Iza Próchnicka, Sylwia Wieczeryńska (PAP)
kow/ swi/ bos/