Jak co roku w Koprzywnicy podczas procesji w Wielką Sobotę będzie można zobaczyć "bziukaczy", czyli strażaków wydmuchujących ustami naftę na płonące pochodnie. Z kolei w pobliskich Iwaniskach wieść o zmartwychwstaniu Chrystusa będą oznajmiać bębniarze, uderzający w taraban.
W liczącej 2,5 tys. mieszkańców Koprzywnicy (pow. sandomierski) w Wielką Sobotę w głównych rolach wystąpią tzw. bziukacze. Uroczystość rozpocznie wieczorna msza Wigilii Paschalnej w miejscowym kościele Matki Bożej Różańcowej. Po nabożeństwie wokół kościoła przejdzie procesja, którą uświetnią ubrani na galowo strażacy z miejscowej Ochotniczej Straży Pożarnej.
Jak powiedział PAP prezes koprzywnickiej OSP Zdzisław Cebuchowski, dawniej w bziuki angażowało się ok. 10 strażaków, teraz ze względów bezpieczeństwa jest ich tylko czterech. Pozostali strażacy będą nieśli butelki z naftą i zapalone pochodnie. Specjalna asysta wyposażona w koce gaśnicze będzie czuwała nad bezpieczeństwem osób uczestniczących w procesji. Uroczystość uświetnią wystrzałami z armat rycerze z lokalnych grup rekonstrukcji historycznych.
"Dawniej w uroczystości udział brali jedynie mieszkańcy z miasteczka. Teraz dużo osób jest ciekawych, widzą to w telewizji i przyjeżdżają do Koprzywnicy" – wyjaśnił Cebuchowski.
Jest to prawdopodobnie jedyny tego typu zwyczaj w Polsce. Dokładnie nie wiadomo, jak długa jest i skąd się wywodzi ta tradycja. Według niektórych sięga czasów powstania styczniowego, kiedy władze carskie zabroniły świętowania Zmartwychwstania Chrystusa. Strażacy nabierali nafty w usta i wydmuchiwali ją na płonące pochodnie, miało to być sposobem na ciche świętowanie. Powstające w ten sposób wysokie na kilka metrów słupy ognia okoliczni mieszkańcy nazwali "bziukami".
Nazwa "bziukanie" wzięła się od specyficznego odgłosu, jaki towarzyszy wydmuchiwaniu nafty na płonące pochodnie. Często słupy ognia, które sprawiają wrażenie, jak gdyby wydostawały się z ust strażaków, mają wysokość nawet kilku metrów. W ten sposób strażacy "niosą światło, by oświetlać drogę Chrystusowi".
W położonych ok. 30 km od Koprzywnicy Iwaniskach wieść o Zmartwychwstaniu Chrystusa będą oznajmiały od północy w Wielką Sobotę uderzenia w taraban – duży bęben, od pokoleń przechowywany w tutejszej remizie. "Nikt nie pamięta, kiedy został on tutaj sprowadzony" – powiedział PAP szef OSP w Iwaniskach Ryszard Bednarski.
Na kilka minut przed północą, w czasie czuwania przy grobie Jezusa, instrument zostanie wniesiony do miejscowego kościoła. O północy rozpocznie się niezwykły koncert. Strażacy przez godzinę będą wybijali na tarabanie specjalny rytm.
Później młodzi kawalerowie będą przemierzać ulice miasteczka, uderzając w taraban przed domami miejscowych panien. Jak nakazuje zwyczaj, gospodarze domu zapraszają tarabaniarzy na poczęstunek, podczas którego wszyscy składają sobie świąteczne życzenia. Bębnienie trwa najczęściej do rozpoczęcia mszy rezurekcyjnej w niedzielny poranek.
"Nawiązuje to do zmartwychwstania Chrystusa, kiedy był duży huk, pękały skały" – podkreślił Bednarski.
Tradycja wielkanocnego bębnienia w Iwaniskach znana jest od bardzo dawna. Zwyczaj był podtrzymywany w okresie II wojny światowej i w czasie stanu wojennego – wówczas na użycie tarabanu potrzebne były specjalne zezwolenia władz. (PAP)
autor: Piotr Grabski
gr/ itm/