O usuwaniu postrzelin z czasów II wojny światowej na budynku przy ul. Emilii Plater 7 alarmował na Facebooku stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki. Inwestor zapewnia, że stosuje się do wytycznych wojewódzkiego konserwatora zabytków i ślady pozostaną na budynku. Jeden z radnych zgłasza sprawę do prokuratury.
O usuwaniu śladów postrzelin poinformował stołeczny konserwator zabytków.
"Na Emilii Plater 7 inwestor konsekwentnie posuwa się z remontem. Usuwając wszelkie ślady wojennych postrzelin" - napisał na Facebooku konserwator. Dodał, że budynek jest w rejestrze zabytków. Zaznaczył też, że na elewacji frontowej został tylko jeden ślad. "Co prawda nie jest to najbardziej charakterystyczne miejsce (choć występują tu także relikty napisu z czasów okupacji), ale wygląda na to, że takie rozwiązanie zostało przyjęte w uzgodnionym projekcie" - podkreślił.
Przypomina też projekt #RanyPamięci, który miał na celu uzmysłowienie, że ślady wojennych zniszczeń to też element historii. Chodziło w nim m.in. o postrzeliny czy napisy na murach.
"Bezrefleksyjne ich likwidowanie pozbawia nas ważnego świadectwa. Tak istotnego w mieście, które przeżyło własną śmierć" - zaznaczył Krasucki.
Do sprawy odniósł się inwestor. "Uprzejmie informuję, że zgodnie z decyzją konserwatora zabytków ślady te są zabezpieczone i pozostaną na budynku jako +niemy świadek historii+. Miejsce będzie odczyszczone z graffiti i zabezpieczone szybą" - przekazała PAP współwłaścicielka MYONI Group Paulina Piliszek.
"Inwestycja przy ul. Emilii Plater nie jest pierwszą inwestycją, przy której współpracujemy z konserwatorem zabytków i zapewniam, że zawsze ściśle stosujemy się do jego wytycznych (przykład: zabezpieczone i pozostawione ślady po kulach w Willi Chowańczaka czy w inwestycji przy ul. Chocimskiej 14 a)" - dodała.
Przesłała też raport z kontroli, która odbyła się w środę w obecności przedstawicieli Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków, w którym napisano, że "stwierdzono częściowe odnowienie tynków na parterze frontowej elewacji". "Na tej kondygnacji pozostawiono pas ściany z w części środkowej w stanie niewyremontowanym. Widoczne na tym fragmencie ślady po pociskach" - zaznaczono w protokole.
W tej sprawie interweniował lider Młodej Prawicy radny Jan Strzeżek. "W związku ze zdewastowaniem miejsca pamięci #Powstanie1944 składam zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa. Liczę, że prokuratura i urzędnicy nie zamiotą sprawy pod dywan" - poinformował Strzeżek.
Kamienicę zbudowaną na początku XX wieku otrzymał Warszawski Zbór Ewangelicko-Augsburski na podstawie aktu darowizny w 1908 r. Budynek przetrwał wojnę. W 1945 r. kamienica została znacjonalizowana i władze do 30 mieszkań wprowadziły lokatorów. Kilka lat temu odzyskał ją prawowity właściciel. Na froncie budynku zachowały się ślady po kulach z czasów II wojny światowej. W 2010 r. odkryto na niej napis "Polska żyje" pochodzący prawdopodobnie sprzed 1944 r.(PAP)
Autorka: Marta Stańczyk
mas/ jann/