To nie jest film antypolski, lecz propolski; być Polakiem oznacza być człowiekiem odważnym – mówił na piątkowej konferencji prasowej w Gdyni, gdzie zaprezentowano obraz Władysława Pasikowskiego, producent „Pokłosia” Dariusz Jabłoński. Bohaterami filmu są mieszkańcy polskiej wsi, którzy podczas II wojny światowej zamordowali grupę Żydów.
W piątek na 37. festiwalu w Gdyni odbył się pokaz prasowy „Pokłosia”, zakończony oklaskami. Krytycy chwalili film. Uhonorowano go festiwalową Nagrodą Dziennikarzy. „Za ujęcie traumatycznego tematu w formie, dzięki której ma on szansę dotrzeć do młodej publiczności” – napisano w uzasadnieniu.
Fabularne „Pokłosie” jest jedną z 14 produkcji walczących w Gdyni o Złote Lwy.
Reżyser i autor scenariusza „Pokłosia” Władysław Pasikowski, nie był obecny na pokazie. Jak tłumaczył producent Dariusz Jabłoński, Pasikowski nie mógł przyjechać do Gdyni, ponieważ nadal trwają prace nad „Pokłosiem”. „Wczoraj jeszcze film był zgrywany w Amsterdamie” – powiedział Jabłoński. Zwrócił uwagę, że „do Gdyni dostarczono +gorący+ film, jeszcze nawet bez napisów końcowych”.
Jabłoński przypomniał, że twórcy „Pokłosia” o realizację tego filmu starali się przez siedem lat. „Było wiele osób, które chciały, żeby ten film nie powstał. On jednak powstał - dzięki ludziom przyzwoitym. Wszystkim ludziom przyzwoitym, a jest ich wielu, którzy przywracają nam wiarę w to, co robimy bardzo gorąco dziękuję” – powiedział w Gdyni producent.
„To nie jest film antypolski, lecz propolski. Być Polakiem to być człowiekiem odważnym. Być Polakiem to być człowiekiem, który jest dumny ze swojej przeszłości, historii. W związku z tym, Polak nie utożsamia się z mordercami. Dlatego uważam, że ten film jest bardzo propolski” – mówił Dariusz Jabłoński. „Jesteśmy przekonani, że ten film ma ogromne znaczenie” - powiedział.
„To nie jest film antypolski, lecz propolski. Być Polakiem to być człowiekiem odważnym. Być Polakiem to być człowiekiem, który jest dumny ze swojej przeszłości, historii. W związku z tym, Polak nie utożsamia się z mordercami. Dlatego uważam, że ten film jest bardzo propolski” – mówił Dariusz Jabłoński. „Jesteśmy przekonani, że ten film ma ogromne znaczenie” - powiedział.
Producent zaznaczył, że „Pokłosia” nie należy traktować jako filmu „o Jedwabnem”, lecz jako historię o wielu podobnych zbrodniach popełnionych w różnych miejscowościach. „W czasie II wojny światowej Polacy zabili Polaków, i jest to dowiedzione w co najmniej trzydziestu kilku miejscowościach, zbiorowo ich paląc. Po drugie, pracując nad tym filmem, zorientowaliśmy się, że wszędzie, gdzie była diaspora żydowska w Europie doszło do takich samych zbrodni” – powiedział Jabłoński.
„Tym bardziej nam się wydaje, że to, iż Polacy robią pierwszy film na ten temat to jest nasza powinność. To także kwestia odwagi. To nie jest tylko sprawa Polski” – ocenił. „Realizacja tego filmu to mała cegiełka, którą przykładamy do tego, by kraj, w którym żyjemy i który kochamy, zmieniał się pozytywnie” – powiedział Jabłoński.
Akcja „Pokłosia” rozgrywa się w 2001 roku na polskiej wsi. Jeśli chodzi o lokalizację filmowych wydarzeń, słowo Jedwabne nie pada. Twórcy filmu mówili na piątkowej konferencji, że nie chcieli wskazywać konkretnego miejsca na mapie. W filmie używana jest jednak nazwa: Gurówka.
Głównymi bohaterami filmu są dwaj bracia, grani przez Macieja Stuhra i Ireneusza Czopa. Józef i Franciszek Kalina muszą stawić czoło dramatycznym wydarzeniom sprzed 60 lat. Wszystko zaczyna się, gdy Franek (Czop) po dwóch dekadach wraca z Ameryki na rodzinną wieś. Orientuje się, że jego brat Józek (Stuhr), jest odrzucany i potępiany przez lokalną społeczność - za to, co robi.
Na polu obok gospodarstwa Józek ustawił ponad 300 płyt pochodzących z żydowskich nagrobków. Płytami tymi Niemcy podczas II wojny utwardzili pobliską drogę – tłumaczy bratu Józef. „To ludzie przecież byli. Musiałem” – mówi o Żydach, których nazwiska widnieją na płytach, i o swojej decyzji.
„Wieś mówi, że ci się w głowie pomieszało” – odpowiada na to Franek. „Nie rób tego, to się źle skończy”; „czemu akurat ty, durniu, masz się za obcych zmarłych upominać”; „dlaczego ty, my z Żydkami nigdy nie mieliśmy nic wspólnego”, chociaż - „ja poznałem dobrze Żydów w Chicago”; „ludziom chcesz się narażać” – takie m.in. słowa kieruje do Józka Franek.
Z postawą Józefa solidaryzuje się miejscowy proboszcz. „Ludzie krzywo na to patrzą, ale ja myślę, że on robi to, co mu Pan Bóg każe” – komentuje działania Kaliny ksiądz.
Franek zmienia nastawienie do sprawy, kiedy razem z bratem zaczyna bliżej interesować się działkami, na których stoją domy mieszkańców wsi. Bracia Kalina, szukając odpowiedzi na pytanie, co stało się we wsi przed laty, kierują pytania do jej najstarszych mieszkańców. Ci, którzy pamiętają wojenny czas, świadkowie, opowiadają, co wydarzyło się we wsi. Zaznaczają: „tu nie było żadnych żołnierzy”, „tu nie było Niemców”. Podczas gdy bracia szukają odpowiedzi na swoje pytania, gniew mieszkańców wsi przybiera na sile.
W obsadzie „Pokłosia”, oprócz Ireneusza Czopa i Macieja Stuhra, są m.in. Jerzy Radziwiłowicz, Danuta Szaflarska i Zbigniew Zamachowski. Autorem zdjęć do filmu jest Paweł Edelman. Za scenografię odpowiadał Allan Starski.
„Pokłosie” to wspólna produkcja Polski, Holandii, Rosji i Słowacji. Film, jak zapowiedział producent, trafi do kin w Polsce i za granicą. Polska premiera kinowa planowana jest na drugą połowę tego roku.
37. Gdynia Film Festival trwa od poniedziałku, zakończy się w sobotę.(PAP)
jp/ abe/