„Napiszcie mie jak u was. Czy palą czy mordują i jak zadaleko front napiszcie mie tatusiu” – pisał jeden z wychowanków domu dziecka do ojca. Ale listy nie docierały do adresatów, ponieważ większość z nich zginęła w rzezi wołyńskiej - piszą autorzy książki „Kres. Wołyń, historie dzieci ocalonych z pogromu”.
Akcja filmu „Wołyń”, który 7 października wchodzi do kin, rozpoczyna się wiosną 1939 r. w małej wiosce zamieszkałej przez Ukraińców, Polaków i Żydów. Zosia Głowacka ma 17 lat i jest zakochana w swoim rówieśniku, Ukraińcu Petrze. Ojciec postanawia jednak wydać ją za bogatego polskiego gospodarza Macieja Skibę, wdowca z dwójką dzieci. Wkrótce wybucha wojna i dotychczasowe życie wioski odmienia najpierw okupacja sowiecka, a później niemiecki atak na ZSRR. Zosia staje się świadkiem, a następnie uczestniczką tragicznych wydarzeń wywołanych wzrastającą falą ukraińskiego nacjonalizmu. Kulminacja ataków nadchodzi latem 1943 roku. Pośród morza nienawiści Zosia próbuje ocalić siebie i swoje dzieci.
Dobrze, że film "Wołyń" powstał; o wspólnej historii należy rozmawiać. Jednak ważne, by politycy nie wykorzystali jej dla swoich celów, bo to będzie szkodą dla naszych narodów i radością dla naszego wroga, Rosji - mówi PAP ukraińska lotniczka i deputowana do parlamentu Nadija Sawczenko.
Nie należy traktować Ukraińców protekcjonalnie w sprawie rzezi wołyńskiej, lecz jako odpowiedzialnych ludzi, którzy powinni umieć zmierzyć się z przeszłością; nawet jeśli jest ona trudna i bolesna - mówi PAP Ewa Siemaszko, która od wielu lat bada zbrodnię wołyńską.
Wierzę w widza, że wyciągnie wnioski, że obejrzy ten film i odbierze jego przekaz, wymierzony przeciwko skrajnemu nacjonalizmowi – mówi PAP o "Wołyniu", który po prezentacji na festiwalu w Gdyni trafi do kin 7 października, reżyser Wojciech Smarzowski.
"Przebaczamy i prosimy o przebaczenie" - w ten sposób wicepremier Ukrainy Iwanna Kłympusz-Cincadze odnosi się do - jak mówi - trudnych momentów w polsko-ukraińskiej historii. Według niej nie należy "grać nimi politycznie" i używać do "konfrontacji na politycznej płaszczyźnie".
To film zrobiony z dużą wiarą w człowieka – powiedział po piątkowym pokazie "Wołynia" na festiwalu w Gdyni Wojciech Smarzowski. Reżyser podkreślał zarazem, że jest to film "wymierzony przeciwko skrajnemu nacjonalizmowi".
Nie pamiętamy o Ukraińcach, którzy podczas rzezi wołyńskiej ratowali polskich sąsiadów, mimo że groziła im za to kara śmierć - pisze Witold Szabłowski, autor reportażu "Sprawiedliwi zdrajcy". Szabłowski szacuje, że takich ukraińskich "Sprawiedliwych" mogły być tysiące.
W uchwale polskiego parlamentu jest mowa o potrzebie budowy dobrych relacji polsko-ukraińskich, jednak współpraca może być oparta wyłącznie na prawdzie - tak Michał Dworczyk (PiS) odniósł się do rezolucji ukraińskiego parlamentu potępiającej uchwałę Senatu i Sejmu ws. Wołynia.
Parlament Ukrainy potępił w czwartek lipcowe decyzje Senatu i Sejmu RP w sprawie zbrodni wołyńskiej, uznając, że określenie jej mianem ludobójstwa jest „upolitycznianiem historii” i przekreśla osiągnięcia wieloletniego dialogu historycznego na ten temat.