W 1940 r. zarówno Niemcy (Akcja A-B), jak i Sowieci (Katyń) najbardziej dotkliwe ciosy zadali polskiej inteligencji - pisze Piotr Szubarczyk w książce „Czerwona Apokalipsa”. Opisuje ona losy Polaków na zagarniętych po 17 września 1939 r. terenach wschodnich województw II RP.
Autor dzieli tzw. pierwszą sowiecką okupację na trzy okresy. W pierwszej fazie przeprowadzono „wybory” i karykaturalną reformę rolną. Zmiany własnościowe i przymuszanie polskich chłopów do organizowania się w kołchozy zakończyło się poważnym kryzysem, załamaniem, prywatnego dotychczas, handlu i niezwykłym zubożeniem społeczeństwa.
Drugim etapem realizowanym od stycznia do lata 1940 r. były masowe deportacje ludności polskiej w głąb ZSRS. W tym czasie, w lesie koło Katynia, trwało już masowe rozstrzeliwanie tysięcy polskich oficerów - jeńców wojennych z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska.
Kolejnym celem działań wymierzonych w polskie społeczeństwo była zorganizowana na szeroką skalę walka z Kościołem katolickim. Sowieci wykorzystali w niej liczne konflikty narodowościowe na Kresach. Wówczas to majątek kościelny został w „imię sprawiedliwości społecznej” skonfiskowany i rozdany „małorolnym” i „biedniakom”, lecz ostatecznym celem nowego podziału było przyłączenie dawnych dóbr kościelnych do kołchozów.
Na terenie sześciu polskich diecezji zamknięto seminaria duchowne, szkoły katolickie oraz wszystkie instytucje charytatywne. Jak pisze Szubarczyk, „walka z Kościołem była jednocześnie dla Sowietów walką z polskością”. Masowe represje NKWD dotknęły polskich harcerzy i osoby stowarzyszone w organizacjach o charakterze patriotycznym.
Szubarczyk nie pominął rodzącej się konspiracji niepodległościowej z ZWZ na czele, poruszył też bolesny i nadal mało znany temat kolaboracji części społeczeństwa z okupantem sowieckim. Na wschodnich terenach II RP skala infiltracji społeczeństwa przez NKWD była nieporównywalnie większa niż prowadzona przez Gestapo na terenie Generalnego Gubernatorstwa.
W trzeciej fazie (jesień 1940 - czerwiec 1941) zahamowano nieco tempo najdotkliwszych represji, lecz nadal trwały masowe deportacje Polaków.
Szubarczyk nie pominął rodzącej się konspiracji niepodległościowej z ZWZ na czele, poruszył też bolesny i nadal mało znany temat kolaboracji części społeczeństwa z okupantem sowieckim. Na wschodnich terenach II RP skala infiltracji społeczeństwa przez NKWD była nieporównywalnie większa niż prowadzona przez Gestapo na terenie Generalnego Gubernatorstwa.
Osobne rozdziały autor „Czerwonej Apokalipsy” poświęca sowieckim zbrodniom wojennym, dokonywanych masowo już od 17 września 1939 r., a także zbrodniom popełnionych w więzieniach NKWD. Niezwykła ich eskalacja nastąpiła na przełomie czerwca i lipca 1941 r,, tuż po ataku III Rzeszy na niedawnego sojusznika - ZSRS. Jak zauważa, znane z 1945 r. hitlerowskie marsze śmierci – ewakuacje obozów śmierci znaczone tysiącami zmarłych miały precedens na terenach okupowanych przez sowietów w upalne lato 1941 r.
Przerażeni tempem Blitzkriegu enkawudziści rozpoczęli masakrę więźniów w więzieniu w dawnym klasztorze św. Brygidy we Lwowie i dziesiątkach innych miast. „Cele zamknięto, więźniom kazano ułożyć się na podłodze (...), następnie zaczęto wywoływać po trzech, czterech i rozstrzeliwać przy warkocie zapuszczonych silników samochodowych” - pisze Szubarczyk i podaje też inne przykłady sowieckich zbrodni.
W znanym z wiersza Władysława Broniewskiego lwowskim więzieniu przy ul. Zamarstynowskiej NKWD dokonało egzekucji 3 tys. więźniów; w więzieniu przy ul. Łąckiego – zamordowano 4 tys. osób. Broniewski przeżył, gdyż w tym czasie przebywał już na moskiewskiej Łubiance.
Ostatni rozdział książki zawiera niepublikowane dotąd relacje i świadectwa Polaków – ofiar sowieckiego terroru w latach 1939-41. Całość uzupełniają liczne materiały źródłowe, wspomnienia osób uwięzionych i deportowanych oraz bogaty materiał ilustracyjny.
Książka ukazała się nakładem krakowskiego Wydawnictwa AA. (PAP)
rep/