O protestach i oporze wobec PRL-owskich władz w latach 70. i 80. pisze się i mówi głównie z perspektywy Gdańska i Gdyni. Niejako na uboczu pozostaje Elbląg, choć jego mieszkańcy przeżyli wiele dramatów. Praca zbiorowa „Elbląg 1970-1981. Opór wobec władzy komunistycznej” próbuje uzupełnić tę narrację.
Na książkę wydaną pod redakcją naukową Mirosława Golona i Dariusza Karczewskiego składają się opracowania historyczne na temat wydarzeń w tym mieście napisane m.in. przez historyków: Piotra Brzezińskiego, Tomasza Glinieckiego, Roberta Chrzanowskiego, Krzysztofa Filipa i Katarzyny Maniewskiej.
„Obie dekady lat 70. i 80. Okazały się w ostatecznym bilansie politycznym czasem stopniowego upadku Polski Ludowej, m.in. pod ogromnym naporem rosnącej w siłę opozycji. Te wielkie procesy zachodzące najbardziej wyraziście w największych ośrodkach przemysłowych, administracyjnych, akademickich miały też swoje lokalne odzwierciedlenia także w niewielkich miastach. Tam także rodził się opór i walczono o wolność. Jednym z takich ośrodków był powiatowy, a od 1975 r. `mało wojewódzki` (lub nowo wojewódzki) Elbląg” – piszą we wstępie Mirosław Golon, Dariusz Karczewski.
Mirosław Golon wyjaśnia, że w grudniu 1970 r. „Iskrą prowadząca do rozpalenia istniejącego już niezadowolenia były podwyżki cen”. Przypomina, że „mięso i jego przetwory zdrożały 17,6 proc., a niektóre popularne produkty np. powszechnie stosowane `smarowidło` do chleba – smalec aż o 33 proc.”
Golon wskazuje, że „w Elblągu nie tylko aktualna podwyżka była powodem niepokojów”. „W mieście prawdziwym problemem bowiem było bezrobocie” - dowodzi. Wskazuje, że w styczniu 1970 r. bez pracy pozostawały 1673 osoby. Dodaje, że wiele z nich było jedynymi żywicielami rodziny.
Pierwsze niewielkie protesty w trójmieście pojawiły się w 12 i 13 grudnia 1970 r. i „(…) zmieniły się one w poniedziałek 14 grudnia w prawdziwy zryw społeczny. Do ratowania sytuacji w Gdańsku władze skierowały znaczne siły Milicji Obywatelskiej z Elbląga. W środę 16 grudnia zawrzało właśnie w tym mieście. Od rana rozpoczęły się strajki w największych zakładach miasta, przede wszystkim w „Zamechu”. Wojsko obsadziło najważniejsze urzędy, w tym gmach komitetu PZPR. Demonstracje na ulicach rozpoczęły się ok. 17.30. na Placu Jedności Narodu. „Gdy dwa pododdziały MO ruszyły (…) doszło do demolowania sklepów i rabunku niektórych z nich oraz podpaleń kiosków. (…) Łatwopalne materiały pozyskiwano ze sklepów chemicznych oraz zatrzymywanych samochodów. (…) Jak się okazało wydarzenia z 16 grudnia były tylko wstępem do znacznie bardziej radykalnych wystąpień” – pisze Golon.
Zwraca uwagę, że „w czwartek 17 grudnia najbardziej niepokojąca sytuacja na Wybrzeżu panowała w Gdyni i właśnie w Elblągu”. „I w obu tych miastach tego dnia po raz pierwszy wojsko i milicja użyły broni”. „Bilans ofiar 17 grudnia w Elblągu składał się z 11 rannych cywilów, sześciu rannych milicjantów” – wylicza historyk.
18 grudnia do rozproszenia manifestantów wojsko użyło ślepej amunicji armatniej. Demonstranci starali się zdobyć więzienie. Broniący je czołg oddał strzały ślepymi pociskami artyleryjskimi oraz serię z karabinu. Demonstranci podpalili czołg.
„Około godz. 16.45 na ul. 1 Maja zgromadziło się ok. tysiąca osób, które zaatakowały kamieniami i butelkami z benzyną milicjantów i żołnierzy chroniących pocztę, bank i centrale telefoniczną (…) Gdy zastosowane środki, w tym petardy i gazy łzawiące, nie przyniosły skutku, oddział ZOMO oddał salwę pod nogi demonstrantów” - czytamy. Śmierć poniósł Tomasz Marian Sawicz (urodzony w 1948 r.) „Zginął tuż przed ślubem, a jego 18-letnia wówczas narzeczona Alicja była w trzecim miesiącu ciąży” - zaznacza.
Natomiast Tomasz Gliniecki przytacza relację Ryszarda Konarczaka tego dramatycznego wydarzenia: „Marianem rzuciło do tyłu. Padł na wznak. Nachyliłem się nad nim. Nie dawał znaku życia. Spod głowy płynęła krew. Dopiero wówczas poczułem, że też jestem ranny. Kula utkwiła mi w szyi”.
Pomimo tego, że w samym Elblągu zginęła tylko jedna osoba, to ofiar pochodzących z tego miasta było więcej. W Gdańsku zginął Waldemar Rebinin, a w Gdyni najbardziej znana ofiara śmiertelna grudniowej masakry – Zbigniew Godlewski (znany z ballady do słów Krzysztofa Dowgiałło jako Janek Wiśniewski). Wszystkie ofiary zostały pogrzebane w tajemnicy.
Oficjalną listę zabitych w grudniu 1970 w Gdańsku, Gdyni i Elblągu opublikował „Głos Wybrzeża” 18 stycznia 1971 r. Był to lakoniczny komunikat Prokuratury Wojewódzkiej w Gdańsku, na końcu którego zamieszczono informację, że „pogrzeby zmarłych odbyły się na koszt państwa, z udziałem najbliższych rodzin.” Faksymile komunikatu znajduje się w książce.
Piotr Brzeziński ocenia, że „elbląskie protesty miały duży zasięg i dramatyczny charakter”. „Według oficjalnych danych w dniach 14-20 grudnia w mieście zatrzymano w sumie 468 osób. Tymczasem w całym kraju zatrzymano 3161 osób. Oznacza to, że niemal co siódmą aresztowaną wtedy osobą był elblążanin. Podczas kilkudniowych zamieszek siły porządkowe rozproszyły na terenie Elbląga 46 grup manifestantów liczących łącznie ponad 20 tys. osób” – dowiadujemy się z książki.
Według Brzezińskiego „charakterystyczną cechą elbląskiego Grudnia ’70 była dość duża agresywność manifestantów”. Historyk przytacza opinie ówczesnego MSW na temat zajść w tym mieście. „`Fakt, że w Elblągu zamieszkuje znaczna liczba młodzieży, w tym dużo niepracującej i nieuczącej się, spowodował, iż w starciach ulicznych przeważał młodzieżowy element chuligański i złodziejski`”. Brzeziński pisze, że rabunki, do których dochodziło w mieście podczas protestów mogły być „w jakimś stopniu inspirowane przez SB”. Wskazuje, że osoby zatrzymane podczas demonstracji, a wcześniej notowane w milicyjnych kartotekach, stanowiły zaledwie 1,2 proc. wszystkich uczestników protestów.
Tomasz Glinicki cytuje ks. Mieczysława Józefczyka: „To był straszliwy grudzień. Widziałem krew na ulicach Elbląga. Widziałem rozpacz tych, którzy stracili najbliższych, chowanych później pod osłoną nocy , lecz widziałem i rozpacz tych, którzy do bezbronnych strzelali. Nie zejdzie z moich oczu żołnierz, który w kaplicy plebanijnej krzyżem leżał i błagał o spowiedź. Nie zapomnę przerażenia i płaczu mojej uczennicy (…), że teraz tatuś może zastrzelić mamusię, bo ona poszła na pochód wraz z robotnikami. A był to piękny pochód. Szli mężczyźni i kobiety, widziałem jak prowadzono za raczki małe dzieci. Ci ludzie nie poszli by palić i rabować.”
Piotr Brzeziński podsumowuje, że „choć literatura historyczna poświęcona Grudniowi ’70 jest ogromna, to na temat elbląskiej odsłony tego dramatu ukazało się stosunkowo mało publikacji”. Książka „Elbląg 1970-1981. Opór wobec władzy komunistycznej” po części wypełnia tę lukę.
Książka „Elbląg 1970-1981. Opór wobec władzy komunistycznej”, pod redakcją naukową Mirosława Golona i Dariusza Karczewskiego ukazała się nakładem Instytutu De Republica. (PAP)
Autor: Wojciech Kamiński