30 stycznia 1969 r. zespół The Beatles po raz ostatni wystąpił publicznie. Występ na dachu budynku firmy płytowej Apple przy londyńskiej Savile Row nagrano jako scenę zamykającą film „Let it Be” w reżyserii Michaela Lindsay-Hogga - powiedział PAP dziennikarz muzyczny Piotr Metz.
Występ na dachu siedziby wytwórni Apple nie był klasycznym biletowanym koncertem, ale wymuszoną sytuacją - wydarzeniem publicznym sfilmowanym na potrzeby filmu dokumentalnego +Let it Be+ w reżyserii Michaela Lindsay-Hogga i świadectwem, że dwa lata po ostatnim oficjalnym koncercie, który odbył się 29 sierpnia 1966 r. w Candlestick Park w San Francisco, grupa nadal była w znakomitej, koncertowej formie. Gdyby kilka miesięcy później pojawili się w Woodstock to byłby znakomity koncert" - powiedział PAP dziennikarz muzyczny Piotr Metz.
"Powód zakończenia koncertów w 1966 r. przez grupę był prosty: ówczesna technologia nagłośnienia i odtwarzania dźwięku nie nadążała za efektami, które muzycy osiągali w studiu nagraniowym. Choć jako pierwsi na świecie grali koncerty na stadionach i dużych halach dla tysięcy osób, moc wzmacniaczy wynosiła zaledwie 100 watów. W pewnym momencie zdali sobie sprawę, że nie ma to sensu i przestali koncertować" - wyjaśnił.
W latach 1968-69 relacje pomiędzy członkami The Beatles nie układały się pomyślnie. "Konflikty pojawiły się już latem 1968 r. podczas nagrywania +Białego Albumu+. Między członkami zespołu, zwłaszcza między Lennonem i Mccartneyem iskrzyło. Ujawniły się zadawnione spory. Obowiązywała zasada, że żony i partnerki muzyków nie mają wstępu do studia nagraniowego, a Yoko Ono - narzeczona żona Lennona - złamała ją. Atmosfera gęstniała. 22 sierpnia zespół na krótko opuścił Ringo Starr, który nie wytrzymał napięcia, jednak powrócił do grupy" - przypomniał Metz.
Na początku 1969 r. muzycy nagrywali sesję "Get Back/Let It Be" w Twickenham Film Studio w siedzibie wytwórni płytowej Apple Corps Limited przy 3 Savile Row w Londynie. W tym czasie Michael Lindsay-Hogg realizował film "Let it Be" (premiera: 13 maja 1970 r).
"Film miał dokumentować powstawanie utworu muzycznego pod tym samym tytułem. Reżyser poszukiwał efektowanego zwieńczenia - finałowej sceny. Ktoś zaproponował sfilmowanie występu w danym rzymskim amfiteatrze na tunezyjskiej pustyni o wschodzie słońca, pod egipskimi piramidami lub na pokładzie transatlantyka +Queen Elizabeth+, który miał w maju 1969 r. wejść do służby. Względy logistyczne spowodowały, że odrzucono te plany i egzotyczne lokalizacje" - wskazał.
Choć historia ostatniego publicznego występu czwórki z Liverpool na dachu siedziby Apple jest dokładnie opisana i sfilmowana, kwestia, kto był pomysłodawcą, pozostaje otwarta.
Menedżer koncertowy i asystent zespołu w latach 1963-70, Malcolm "Mal" Frederick Evans (1935-1976), zanotował w prowadzonym przez siebie dzienniku, że idea występu na dachu narodziła się 26 stycznia 1969 r. "gdy odetchnęliśmy świeżym powietrzem na dachu budynku Apple". Dźwiękowiec Glyn Johns twierdził, że to on był pomysłodawcą. Miało to nastąpić po przypadkowej wypowiedzi perkusisty grupy, Ringo Starra o "niezwykłym widoku z dachu na East End". Entuzjastą występu miał być gitarzysta Paul Mccartney, który usłyszał o pomyśle od samego Johnsa.
Według Metza pomysł występu na dachu budynku był trudny do realizacji ze względu na deszczową, londyńską aurę i niską temperaturę. "W przededniu wydarzenia pogoda była naprawdę zła, lecz następnego dnia zdecydowano się na grę" - przypomniał dziennikarz.
Dźwięk był nagrywany przez dwa profesjonalne, ośmiościeżkowe magnetofony stojące w studio Apple w piwnicy. Obsługiwał je Johns wraz ze współpracownikami Ekipa Lindsay-Hogga dysponowała kilkoma kamerami, rejestrowały występ, obiektywy dwóch były skierowane w kierunku zgromadzonej pod budynkiem publiczności, inna była ukryta w pomieszczeniu recepcyjnym, na parterze budynku.
30 stycznia 1969 r. muzycy oraz amerykański klawiszowiec William "Bill" Everett Preston weszli na dach ok. godz. 12.30. W tym czasie w londyńskim City trwała przerwa na lunch. Według relacji Linday-Hogga na dole, pod budynkiem zgromadzili się liczni przechodnie. Grupa pracowników Apple obserwowała występ.
Zespół wraz z Prestonem wjechali na dach około 12.30 i chwilę później rozpoczęli występ od trwającego cztery minuty i 43 sekundy utworu "Get Back" w pierwszej z trzech zagreanych w tamto popołudnie wersji. Później zagrali: "Don't Let Me Down" (dwie wersje), "I've Got a Feeling" (dwie wersje), "One After 909" oraz "Dig a Pony".
W czasie przerwy technicznej, gdy przestawiano sprzęt i kamery, Beatlesi pomiędzy utworami zagrali 26-sekundowy fragment brytyjskiego hymnu "God Save the Queen", który nie trafił do filmu ani na płytę. "To był po prostu muzyczny żart, przerywnik muzyczny. Nie dopatrywałbym się tu analogii do amerykańskiego hymnu +Star Spangled Banner+ granego przez Jimmy'ego Hendrixa w latach 1968-70 m.in. na festiwalu Woodstock, bo w jego przypadku miało to różne przesłania polityczne - trwała wojna w Wietnamie, bunty studentów w różnych miastach USA" - wyjaśnił Metz. Występ trwał ok. 40 minut. Na dachu zgromadziła się również grupa pracowników wytwórni.
W trakcie występu pod siedzibę Apple przyszli policjanci Ray Dagg i Ray Shayler z pobliskiego komisariatu policji West End Central. "Chciałbym podziękować w imieniu swoim i całego zespołu. Mam nadzieję, że dobrze wypadliśmy na przesłuchaniu"- mówił John Lennon do stróżów prawa już po występie. Policjanci spisali raport. "Przykro mi, że zawiedliśmy Ringo, nie aresztując go, ale nie mieliśmy zamiaru nikogo aresztować" - wspominał konstabl Shayler dziennikarzom "Daily Mail" w 2021 r.
"Występ na dachu siedziby Apple Corps Limited przeszedł do legendy. Stał się czymś, co później było wielokrotnie kopiowane m.in. przez grupę U2 w 2000 r." - ocenił Metz, dodając, że zespół od początku słynął z niekonwencjonalnych pomysłów.
"The Beatles w swojej karierze zaliczyli wiele nowatorskich rozwiązań, ale nie byli pierwszym zespołem, który zorganizował koncert na dachu. Wyróżnienie to przypadło Jefferson Airplane, który 7 grudnia 1968 r. wspiął się na szczyt hotelu Schuyler w centrum miasta (...) Bez pozwoleń udało im się zagrać tylko jedną piosenkę – porywającą wersję +The House at Pooneil Corners+, zanim nowojorska policja zagroziła aresztowaniem za zakłócanie porządku" - pisał Jordan Runtagh w czasopiśmie "Rolling Stone" w styczniu 2016 r.
Kilka miesięcy po ostatnim występie czwórki z Liverpool utwór "Get Back" zajął pierwsze miejsce na brytyjskiej liście przebojów. 26 września 1969 r. na rynku ukazał się 11. album studyjny - przedostatni w historii grupy. 8 maja 1970 r. grupa wydała ostatnią oficjalną płytę - "Let It Be". 30 grudnia podczas konferencji prasowej Paul Maccartney ogłosił definitywny koniec działalności The Beatles. Do 2023 r. grupa sprzedała ponad 780 milionów płyt na całym świecie, w tym ponad 180 mln w USA.
Ostatni publiczny występ The Beatles upamiętnia tablica umieszczona na elewacji XVIII-wiecznego budynku, w którym przez kilka lat mieściła się siedziba Apple Ltd. (PAP)
autor: Maciej Replewicz
mr/ aszw/