Do dwóch lat więzienia obniżył w piątek Sąd Apelacyjny w Białymstoku karę dla współzałożyciela Teatru TrzyRzecze Rafała Gawła, wraz z innymi osobami oskarżonego m.in. o oszustwa związane z prowadzoną działalnością gospodarczą. Wyrok jest prawomocny.
W pierwszej instancji zapadł wobec Rafała Gawła (zgodził się na podawanie w tej sprawie przez media jego danych i wizerunku) wyrok 4 lat więzienia.
Wobec dwóch innych osób zapadły w I instancji wyroki więzienia w zawieszeniu i sąd apelacyjny je utrzymał, ale w przypadku jednej z tych osób uchylił wyrok w części uniewinniającej i w tym zakresie sprawę przekazał do ponownego rozpoznania.
Główny oskarżony w tym procesie, współzałożyciel Teatru TrzyRzecze Rafał Gaweł, znany jest z walki z propagowaniem faszyzmu i nietolerancji. Białostocka prokuratura badała wątki prowadzonej przez niego działalności gospodarczej. W jednym przypadku chodziło o oszustwo na szkodę banku (kwota zarzucanego wyłudzenia to 240 tys. zł), a w pięciu kolejnych – o oszustwa na szkodę prywatnych przedsiębiorców, którym oskarżony miał nie zapłacić za odebrane towary (chodzi o kwoty rzędu kilku, kilkudziesięciu tysięcy złotych).
Dwa kolejne zarzuty dotyczyły udaremnienia egzekucji wierzytelności. Wierzyciele to m.in. Urząd Miejski w Suwałkach i Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku, a kwoty miały przekraczać 20 tys. zł. Wśród zarzutów było też kilka związanych z działalnością na szkodę różnych podmiotów – firm i fundacji. Niektóre z tych ostatnich związane były z działalnością stowarzyszenia prowadzącego Teatr TrzyRzecze.
Sąd odwoławczy, w związku z przyjęciem, że inna była kwota zobowiązań wobec jednej z poszkodowanych firm (chodziło o przywłaszczenie mienia), w tym zakresie wyrok Rafała Gawła złagodził i orzekł niższą karę łączną, obniżając ją z czterech do dwóch lat więzienia. Sąd zmienił też wyrok w zakresie zastosowanych środków karnych, czyli zakazów prowadzenia działalności gospodarczej i pełnienia funkcji w stowarzyszeniach korzystających z publicznych dotacji.
Sprawa była wyjątkowa i szczególna na kilku płaszczyznach – tak zaczęła ustne uzasadnienie wyroku sędzia Alina Kamińska. Mówiła o obszernym materiale dowodowym dotyczącym blisko 20-letniej działalności różnych podmiotów gospodarczych, stopniu zawiłości sprawy i o różnorodności czynów zarzucanych oskarżonym.
Sędzia mówiła też o "płaszczyźnie emocjonalnej", związanej z funkcjonowaniem Gawła w przestrzeni publicznej. Przypominała, że jego stowarzyszenie, które w statutowej działalności miało szerzenie kultury i działania na rzecz mniejszości narodowych, prowadziło Teatr TrzyRzecze i Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Podkreślała, że miało to szczególne znaczenie z punktu widzenia społeczności lokalnej.
"Tym bardziej rozczarowujący, z punktu widzenia interesu publicznego, pozostaje fakt, iż inicjator i pomysłodawca tego całego projektu (...) uczynił z wyłudzenia pożyczek, dotacji, sposób na wygodne życie. Bo tak to należy ująć. A prześledzenie jego działalności gospodarczej stanowi pasmo niespłaconych wierzytelności, których przynajmniej część rodzi odpowiedzialność karną" – mówiła sędzia Kamińska.
Zwracała przy tym uwagę, że taka sytuacja podważa zaufanie do innych inicjatyw obywatelskich, których funkcjonowanie opiera się na dotacjach lub darowiznach.
Sąd uznał przy tym, że nie ma dowodów na to, że motywem wszczęcia postępowania przygotowawczego zemstę prokuratury jako. Taką argumentację prezentował Rafał Gaweł, który zarówno w śledztwie, jak i przed sądem, do zarzutów nie przyznał się. Mówił, że sprawa to właśnie zemsta śledczych za składanie przez niego licznych zawiadomień dotyczących propagowania faszyzmu i nagłośnienie uzasadnienia śledczych z jednego z takich postępowań, gdy decyzję umarzającą Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ uzasadniła m.in. tym, że swastyka to niekoniecznie symbol faszyzmu, bo "w Azji jest powszechnie stosowanym symbolem szczęścia i pomyślności".
Sąd uznał, że w przypadku Gawła nie było podstaw do zawieszenia wykonania kary. Sędzia Kamińska podkreślała, że przestępstwa gospodarcze (tzw. białych kołnierzyków), popełniane z premedytacją, godzące w bezpieczeństwo i pewność obrotu gospodarczego, nie mogą być pobłażliwie traktowane przez wymiar sprawiedliwości.
Przypominała też, że część wyłudzonych pieniędzy pochodziło z dotacji i pożyczek na projekty obywatelskie. "Wyłudzenie pieniędzy z programów współfinansowanych ze środków unijnych, ze szkodą dla regionu, tworzenie pozorów działalności pro publico bono, to niewątpliwie okoliczności wyjątkowo obciążające oskarżonego" – dodała sędzia. Mówiła też, że nie można "kreować się" na społecznika działającego na rzecz ogółu, a jednocześnie wykorzystywać działalność zależnej od stowarzyszenia spółki do generowania znacznych dochodów dla siebie.
Jednocześnie za "wyjątkową i szczególną" okoliczność łagodzącą, która wpłynęła na wysokość kary, sąd uznał fakt powołania i działalności Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Wziął również pod uwagę deklaracje i pierwsze spłaty zobowiązań na rzecz kontrahentów.
Na ogłoszenie wyroku nie stawił się nikt z trójki oskarżonych.
"Najistotniejsze w tej sprawie było to, że udało się dojść do prawdy (...), cieszę się również, że sąd pochylił się nad pracą prokuratury i ocenił, że ta praca była wykonana w sposób obiektywny" – tak ocenił wyrok prokurator Adam Białas z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku. Pytany o wymiar kary mówił, że biorąc pod uwagę uzasadnienie sądu, należy ją zaakceptować. (PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ joz