75 lat temu, 13 lutego 1945 r., rząd RP podjął uchwałę potępiającą ustalenia konferencji w Jałcie. Dla Polski utrata Kresów oraz narzucenie sowieckiej dominacji były wielkim zaskoczeniem. W rzeczywistości decyzje jałtańskie okazały się zwieńczeniem długotrwałego procesu ustanawiania nowego porządku za plecami Polski.
11 lutego 1945 r. w Jałcie na Krymie zakończyła się ostatnia w czasie wojny w Europie konferencja Wielkiej Trójki. W ciągu siedmiu dni obrad Józef Stalin, Franklin D. Roosevelt i Winston Churchill podjęli decyzje, które miały znaczący wpływ na powojenną sytuację Europy Środkowej. Ustalenia podjęte za plecami rządu RP oznaczały podporządkowanie kraju totalitarnemu imperium sowieckiemu.
Inicjatorem konferencji jałtańskiej była Wielka Brytania, która już latem 1944 r. wysuwała ideę kolejnego, po rocznej przerwie, spotkania przywódców Narodów Zjednoczonych. Premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill przez konferencję planował wzmocnienie słabnącej pozycji swojego kraju w ramach sojuszu trzech potęg. W tym czasie rosła pozycja Związku Sowieckiego. Ofensywa rozpoczęta w czerwcu 1944 r. doprowadziła do przesunięcia linii frontu aż do Wisły. Stwarzało to perspektywę narzucania krajom Europy Środkowej, szczególnie Polsce, podporządkowanych Kremlowi rządów. Stalin nie zamierzał jednak negocjować w momencie, gdy wciąż jeszcze był daleki od ostatecznego zwycięstwa. Jesień 1944 i początek 1945 r. zamierzał wykorzystać na wzmocnienie swojej pozycji.
Wstępem do konferencji były rozmowy Churchilla ze Stalinem w październiku 1944 r. Tuż po kapitulacji Powstania Warszawskiego, upadłego na skutek bezczynności wojsk sowieckich, premier Wielkiej Brytanii zaproponował podział wpływów w państwach Europy Środkowej i na Bałkanach. 12 października na żądanie Churchilla do Moskwy przybył premier Stanisław Mikołajczyk. W rozmowach ze Stalinem mieli wziąć udział również przedstawiciele marionetkowego PKWN. W trakcie rozmów na Kremlu Mikołajczyk był naciskany w sprawie uznania linii Curzona jako podstawy przyszłej granicy polsko-sowieckiej. W czasie jednej z dyskusji sowiecki minister spraw zagranicznych zauważył, że ustalenia dotyczące tej kwestii zapadły już w Teheranie. Rozmowy toczone w kolejnych dniach między Churchillem a Mikołajczykiem przebiegały pod znakiem kolejnych nacisków Brytyjczyków na rzecz zawarcia porozumienia między rządem RP a klientami PKWN. Mikołajczyk uważał, że jest to równoznaczne z utratą suwerenności i ze stopniowym popadnięciem w pełne podporządkowanie ZSRS. Churchill zareagował wściekłością: „Nie macie poczucia odpowiedzialności. […] Nie myślicie o przyszłości Europy, macie na myśli tylko swój własny, pożałowania godny interes. […] Nie wiem, czy rząd brytyjski będzie was nadal uznawał”. Ostatecznie, w obliczu osamotnienia i rosnących wpływów Moskwy oraz PKWN, Mikołajczyk zdecydował się przekonać pozostałych członków rządu RP do zawarcia porozumienia ze Związkiem Sowieckim.
W listopadzie 1944 r. Brytyjczycy i Amerykanie powtórzyli swoje zapewnienie przesunięcia zachodniej granicy Polski na linię Odry i Nysy Łużyckiej. Nowe nabytki terytorialne miały być rekompensatą za utratę niemal całości Kresów. Mikołajczykowi nie udało się przekonać większości sił politycznych, i podał się do dymisji. Wykorzystując osłabienie władz RP na uchodźstwie, Stalin postanowił zrobić kolejny krok na drodze „faktów dokonanych”. W grudniu niedwuznacznie zapowiedział „poparcie” przekształcenia PKWN w „rząd tymczasowy”. Jego deklaracja spotkała się ze sprzeciwem aliantów zachodnich i z ich deklaracją wsparcia dla rządu RP na uchodźstwie. Wydawało się, że losy Polski ostatecznie rozstrzygną się w Jałcie. Takie przeświadczenie wyrażał także rząd premiera Tomasza Arciszewskiego, który 19 stycznia 1945 r. oświadczył, że Polsce musi zostać zagwarantowana pełna niepodległość, która stworzyłaby sytuację do zawarcia porozumienia z ZSRS.
W czasie przygotowań do konferencji sprawa polska była rozważana w czasie rozmów ministra spraw zagranicznych Anthony’ego Edena z nowym sekretarzem stanu USA Edwardem Stettiniusem, które odbyły się w Neapolu i na Malcie. W ich trakcie ustalono, że wschodnia granica Polski będzie się opierać na linii Curzona z odchyleniami na niekorzyść ZSRS w postaci Lwowa i Zagłębia Borysławskiego. Na zachodzie i północy granica nowej Polski miała przebiegać wzdłuż Odry i Nysy Łużyckiej oraz przecinać Prusy Wschodnie. Stwierdzono też, że na czele nowego rządu ma stanąć Mikołajczyk. Wśród jego ministrów mieli być przedstawiciele wszystkich pięciu stronnictw emigracyjnych oraz przedstawiciele kontrolowanego przez Moskwę rządu tymczasowego.
W czasie trwających ponad tydzień rozmów w Jałcie podjęto wiele ustaleń dotyczących strategicznego współdziałania w końcowej fazie wojny oraz zasad ładu politycznego na świecie po jej zakończeniu. Roosevelt otrzymał od Stalina zapewnienie, że ZSRS będzie współpracował przy tworzeniu Organizacji Narodów Zjednoczonych i że po zwycięstwie nad Niemcami w ciągu dwóch, trzech miesięcy przystąpi do wojny z Japonią. W zamian sowiecki przywódca żądał swobody działań w Europie Wschodniej, odpowiedniej strefy okupacyjnej w Niemczech oraz ogromnych odszkodowań wojennych.
Po bezwarunkowej kapitulacji Niemcy miały być podzielone na strefy okupacyjne: sowiecką, amerykańską, brytyjską i francuską. Partia nazistowska miała zostać zdelegalizowana, a zbrodniarze wojenni postawieni przed sądem. Uzgodniono również, że Niemcy będą zdemilitaryzowane, a ich przemysł poddany kontroli. Oprócz tego będą musiały zapłacić reparacje wojenne, których rozmiar i tryb ustaliłaby specjalna komisja utworzona w Moskwie.
Trzeciego dnia obrad w rozmowach Wielkiej Trójki pojawiła się kwestia przyszłości Polski. Stalin zaproponował przesądzenie granicy Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej oraz ustanowienie nowego rządu RP, które miałoby się dokonać przez kooptację polityków emigracyjnych do kontrolowanego przez niego Rządu Tymczasowego. Wybory miały przebiegać pod nadzorem mocarstw, gdy będzie to możliwe. Stalin jednoznacznie odrzucił ich kontrolę przez zachodnich sojuszników.
W komunikacie z konferencji jałtańskiej ani słowem nie wspomniano o istniejącym w Londynie Rządzie RP, który nadal jeszcze był uznawany przez USA i Wielką Brytanię. Natomiast znalazło się w nim, w części dotyczącej Polski, następujące oświadczenie Wielkiej Trójki: „Ponownie stwierdzamy nasze wspólne pragnienie ujrzenia Polski państwem silnym, wolnym, niepodległym i demokratycznym”.
Trzej przywódcy mocarstw ostatecznie uznali, że wschodnia granica Polski powinna przebiegać wzdłuż linii Curzona, z odchyleniami w pewnych okolicach od 5 do 8 km na korzyść Polski. Stalin pomimo postulatów Roosevelta i Churchilla nie zgodził się, aby do Polski przyłączyć Lwów. Odnośnie do granicy zachodniej w ogłoszonym sprawozdaniu z konferencji, wbrew stanowisku Stalina, który proponował linię biegnącą od Szczecina włącznie, biegiem Odry i Nysy Łużyckiej, zaznaczono jedynie, że „Polska powinna uzyskać znaczny przyrost terytorialny na Północy i na Zachodzie”. Wobec istniejącej rozbieżności zdań ogłoszono, że we właściwym czasie na temat owego przyrostu terytorialnego wypowie się polski Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej, a ostateczne decyzje podjęte zostaną na konferencji pokojowej.
Informacje dotyczące postanowień konferencji, które w przeciwieństwie do ustaleń zawartych w Teheranie, podano do wiadomości publicznej, wywołały wśród Polaków falę protestów.
„+Times+ ogłasza pełen komunikat konferencji krymskiej. […] Gorszy niż najbardziej pesymistyczne przewidywania” – pisał we wspomnieniach Witold Leitgeber, kierownik Kwatery Prasowej Polskich Sił Zbrojnych. Polska prasa na uchodźstwie określiła zawarty układ jako zdradę sprawy polskiej. Gestem sprzeciwu było również powołanie 26 lutego przez rząd RP gen. Władysława Andersa na stanowisko pełniącego obowiązki Naczelnego Wodza, do czasu pozostawania gen. Tadeusza Bora-Komorowskiego w niemieckiej niewoli. Zaledwie kilka dni wcześniej gen. Anders w proteście przeciwko układowi jałtańskiemu zaproponował wycofanie oddziałów 2. Korpusu Polskiego z frontu włoskiego. „Gdy przeminęły pierwsze chwile osłupienia, przyszła gwałtowna reakcja całego wojska. Tylko poczucie dyscypliny i zaufanie do dowódców powstrzymało żołnierzy od nieopanowanych odruchów. Każdy z żołnierzy 2. Korpusu zdawał sobie od początku sprawę, że w tej wojnie droga do niepodległości Polski będzie długa i ciernista. Ale wierzył, że w rezultacie swoich wysiłków, trudów i ran wróci do Kraju” – pisał gen. Anders we wspomnieniach „Bez ostatniego rozdziału”.
13 lutego 1945 r. Rząd RP na uchodźstwie wydał oświadczenie, w którym podkreślał: „Decyzje Konferencji Trzech dotyczące Polski nie mogą być uznane przez Rząd Polski i nie mogą obowiązywać Narodu Polskiego. Oderwanie od Polski wschodniej połowy jej terytorium przez narzucenie tzw. linii Curzona jako granicy polsko-sowieckiej Naród Polski przyjmie jako nowy rozbiór Polski, tym razem dokonany przez sojuszników Polski. […] Zamiar trzech mocarstw utworzenia tymczasowego rządu polskiego jedności narodowej za pomocą uzupełnienia narzuconego Polsce komitetu lubelskiego przez bliżej nieokreślonych przedstawicieli demokratycznych partii politycznych polskich i osobistości z emigracji doprowadzić może jedynie do zalegalizowania mieszania się Sowietów w wewnętrzne sprawy Polski”. Rząd RP odwołał się także do zapisów Karty Atlantyckiej, które były sprzeczne z głównymi założeniami układów jałtańskich.
Na informację o porozumieniu Wielkiej Trójki zareagowali też politycy w okupowanym kraju. 22 lutego w Podkowie Leśnej zebrali się członkowie Rady Jedności Narodowej. Część z nich, m.in. ta związana ze Stanisławem Mikołajczykiem, opowiadała się za zaakceptowaniem jej głównych postanowień. Ostatecznie uznano, że uchwały jałtańskie są pogwałceniem polskich interesów, ale zapowiedź wolnych wyborów jest jedyną nadzieją na uchronienie niepodległości Polski. Na uchwały Wielkiej Trójki jednoznacznie pozytywnie zareagował marionetkowy Rząd Tymczasowy, który odebrał je jako „zwycięstwo demokracji polskiej”. Kontrolowana przez niego prasa pisała o porozumieniu jako gwarancji istnienia „wolnej, niepodległej Polski”.
Michał Szukała (PAP)
szuk /skp /