Miesiąc walk niemal o każdą ulicę i kamienicę. Ponad połowa budynków zniszczona lub uszkodzona. Bitwa o Poznań to jedna z niedocenianych, ale prawdopodobnie najcięższych batalii o miasto na terenie Polski w czasie II wojny światowej. By ostatecznie zdusić opór Niemców i ok. 500... Węgrów, trzeba było użyć niemal średniowiecznych metod budowania kładek i mostów nad fosą. 75 lat temu Armia Czerwona oswobodziła stolicę Wielkopolski.
„Nie słychać było pojedynczych wybuchów, to było jednostajne dudnienie. Nad ten cel nadlatywały samoloty zrzucające bomby, od strony wschodniej małe, wolne dwupłatowce z jedną bombą, a od zachodniej, na niższym pułapie, dwusilnikowe, szybsze bombowce.(...) O zakończeniu walk na Cytadeli dowiedzieliśmy się z... ciszy, jaka nastąpiła w dniu 23 lutego 1945. Przez jakiś czas budziłem się jeszcze w nocy, bo brakowało mi tego ciągłego jazgotu, do którego się już przyzwyczaiłem” – relacjonował jeden z mieszkańców Poznania.
Niedoceniona twierdza
„Zaskakujące, jak podobne zdanie o znikomych możliwościach obrony Poznania mieli zarówno Niemcy, jak i Rosjanie. Panowie, nie później niż za dwa dni w Poznaniu będą Rosjanie” – oznajmił swoim współpracownikom na ostatniej odprawie Arthur Greiser. Był 20 stycznia. Namiestnik Rzeszy w Kraju Warty oświadczył też, że dostał od Hitlera rozkaz natychmiastowego wyjazdu do Rzeszy. Armia Czerwona natomiast planowała zdobyć miasto z marszu. Choć w pierwszych dniach odniosła pewne sukcesy, to jednak na umocnieniach połamała sobie zęby. Przyznał to, będąc już zresztą w Poznaniu, generał Wasilij Czujkow: „Poznań jest silnie ufortyfikowaną twierdzą. A my myśleliśmy, że to jest miasto, które zdobędziemy z marszu”.
Skąd takie błędy w oszacowaniu własnych możliwości z jednej, i w rozpoznaniu z drugiej strony? Trzeba cofnąć się o kilkanaście miesięcy. Już na początku 1944 r. szef niemieckiego sztabu gen. Heinz Guderian opracował plan obrony na terenie między Wisłą a Odrą. Miał się składać z kilku linii obronnych na osi północ–południe. Plan zakładał też tworzenie miast twierdz i otoczenie ich dodatkowymi rejonami umocnionymi. Guderian zakładał bowiem, że nawet odcięta twierdza zaabsorbuje duże siły wroga i w konsekwencji zwolni jego marsz.
Jedna z linii obrony ciągnęła się od Wału Pomorskiego do Głogowa. Jej centralnym punktem miała być Festung Poznań. Obrona miasta miała składać się z trzech pierścieni: zewnętrznego (średnica 50 km), środkowego (24 km) i samego miasta. Podstawą tego ostatniego miał być system XIX-wiecznych fortów wraz z położoną centralnie Cytadelą.
Z niemieckich planów niewiele wyszło. Większość środków przeznaczono na rozbudowę innych linii obrony, dodatkowo niemieckie władze cierpiały na brak robotników – Niemców było niewielu, a Polacy w miarę możliwości starali się działać obstrukcyjnie. W momencie rozpoczęcia walk, pierścień zewnętrzny praktycznie pozostał w sferze planów, a środkowy wykonany był połowicznie. Jedynie miasto było dobrze ufortyfikowane, choć też daleko mu było do ambitnych planów. Do tego dowództwo nie otrzymało wystarczającej liczby żołnierzy. Poznań miało obsadzić 7 dywizji, ostatecznie w mieście stanęło ich 5.
Prawdopodobnie właśnie te braki zdecydowały o niskiej ocenie zdolności defensywnych. Do tego obrońców zaskoczył szybkie postępy ofensywy radzieckiej. Alarm dla twierdzy ogłoszono dopiero 20 stycznia, a ewakuacje cywilnej ludności niemieckiej rozpoczęto dzień później.
Pierwsze starcia. Próba zdobycia z marszu
Nie wiadomo dokładnie ilu żołnierzy miało bronić Poznania, szacuje się, że między 15 a 20 tys., w tym ok. 450 Węgrów. Choć według niektórych badaczy garnizon sięgał nawet ponad 60 tys. wojskowych, co jest jednak mało prawdopodobne. Niemieckie dowództwo twierdzy uznało stopień przygotowań za niewystarczający i prosiło o pozwolenie na ewakuację. Guderian pozostał nieugięty i rozkazał bronić miasta do ostatniego żołnierza.
Pierwsze oddziały Armii Czerwonej stanęły pod Poznaniem rankiem 22 stycznia. Radzieckie dowództwo nie zamierzało czekać. Gen. Iwan Driemow wydał rozkaz ataku już tego samego dnia popołudniu. Wobec silnego oporu atak przyniósł spore straty, a praktycznie żadnych efektów, udało się tylko zdobyć przyczółek na zachodnim brzegu Warty, na południe od Poznania.
Wobec niepowodzenia planu zdobycia miasta z marszu, radzieckie dowództwo postanowiło dokonać okrążenia. Pierścień wokół miasta udało się zamknąć w ciągu kilku dni. Rozpoczęło się oblężenie, polegające głównie na ostrzale artyleryjskim, nalotach i kolejnych natarciach radzieckich pułków.
Mimo zażartej obrony Armia Czerwona powoli posuwała się w głąb Poznania. Najcięższe walki toczyły się w śródmieściu. W rejonie Starego Rynku płonęły całe kwartały ulic. Rejon zamku Rosjanie zdobyli pod wieczór 2 lutego.
Węgrzy, tym razem nie bratankowie
Ofiarą radzieckiej ofensywy padła także brygada węgierska. Przez Niemców potraktowani zostali po macoszemu. Spora część żołnierzy uzbrojona została w karabiny z okresu I wojny światowej. Dostali też niewiele amunicji. Nie dla wszystkich wystarczyło nawet hełmów. Węgrzy rozmieszczeni byli w północnej części Poznania, między jeziorem Rusałka a Winiarami. Ich główną bazą był klasztor sióstr Pasterek.
Po zdobyciu klasztoru czerwonoarmiści rozstrzelali ok. 40 rannych i wziętych do niewoli żołnierzy węgierskich. W wyniku szturmu oddział węgierski praktycznie przestał istnieć. Część z tych, którzy przeżyli atak, zdezerterowała. „W drodze powrotnej mija nas dwóch Węgrów, z karabinem maszynowym na sankach. Opuścili oni swoje stanowisko. Na moje pytanie, dokąd zmierzają, odpowiadają jakby nigdy nic: +Do domu! Do ojczyzny!+ Takie nastroje panują u naszych sojuszników” – relacjonował jeden z niemieckich dowódców frontowych.
Ostatni akord – bój o Cytadelę
Pierścień wokół Cytadeli zamknął się 17 lutego 1945 r. Tego samego dnia padł rozkaz pierwszego ataku. Szturmowi towarzyszyły puszczane z głośników pieśni żałobne i wezwania do kapitulacji. Koronnym argumentem było, że linia frontu znajduje się już 200 km na zachód od miasta.
Przed atakiem mury twierdzy zasypane zostały pociskami 1400 dział, moździerzy, katiuszy i haubic. Efekt był niewielki. Udało się zająć tylko część cmentarza.
Na tym przyczółku rozpoczęto budowę mostu nad fosą, by podczas kolejnego ataków móc uderzyć większymi siłami. Most został jednak zniszczony przez obrońców twierdzy następnego poranka. Kolejny szturm nastąpił 20 stycznia w godzinach porannych. Tuż po zdobyciu przyczółków znów zaczęto budować mosty.
W ostatniej fazie walk bardzo pomocni okazali się mieszkańcy Poznania. Już wcześniej wielokrotnie służyli radzieckim wojskom za przewodników, tym razem wzięli udział w działaniach bojowych. Część z nich zgłosiła się na ochotnika, inni byli werbowani. W sumie miało ich być ok. 2000, większość z nich pełniła role pozawojskowe.
„Otrzymaliśmy bardzo trudne zadanie, a mianowicie, przeniesienie rannych oficerów radzieckich, którzy byli już po drugiej stronie fosy, tj. na samej górze Cytadeli. Pod obstrzałem musieliśmy się dostać po drabinie na drugą stronę… odczekaliśmy na moment, gdy nieprzyjaciel na chwileczkę przestał prażyć ogniem z ckm, przedostaliśmy się, tam znaleźliśmy jednego z kapitanów i tak jak w tę, tak i w powrotną stronę trzeba było dużo ostrożności, żeby życia się nie pozbawić… Po oddaniu tego kapitana do punktu zbornego powierzono nam drugą misję: dostarczanie amunicji i żywności na drugą stronę” – wspomina jeden z uczestników.
Tym razem mosty i kładki udało się obronić. 22 lutego nastąpił kolejny szturm. Po południu dowódca obrony major Ernst Gonel podczas narady z podwładnymi wydał rozkaz podjęcia próby wydostania się z twierdzy. Niemieckie oddziały miały spróbować ucieczki o północy z 22 na 23 lutego. Jednocześnie do Rosjan został wysłany emisariusz z propozycją kapitulacji. Ale propozycja została odrzucona. Dowódcy chcieli zdobyć twierdzę w dzień święta Armii Czerwonej, który przypadał 23 lutego.
Ostateczny szturm rozpoczął się nocą. Niemcy stopniowo byli spychani w kierunku północno-wschodniego krańca twierdzy. Gdy nad ranem padły ruiny koszar major Gonel podjął decyzję o kapitulacji, a sam popełnił samobójstwo. Poznań był oswobodzony.
Bilans strat
Ciężkie walki uliczne z udziałem nie tylko piechoty, ale także czołgów, artylerii i miotaczy ognia spowodowały ruinę miasta. W centrum zniszczonych było prawie 1700 budynków, na Sołaczu i Winiarach ok. 1300. W sumie w Poznaniu zrujnowanych lub poważnie uszkodzonych zostało 55 proc. budynków, w ścisłym centrum bez szczególnych zniszczeń ostał się zaledwie co czwarty budynek.
W walkach zginęło ok. 6000 radzieckich i ok. 5000 niemieckich żołnierzy. W tej liczbie znaleźli się też ranni, którzy po zdobyciu Cytadeli nie mogli opuścić jej o własnych siłach. Czerwonoarmiści spalili ich żywcem używając miotaczy ognia.
Wśród ofiar byli też cywile. Zginęło 100 ochotników biorących udział w szturmie na Cytadelę. A w sumie w walkach o stolicę Wielkopolski życie straciło ok. 650 mieszkańców Poznania.
Łukasz Starowieyski
Źródło: MHP