Raport Najwyższej Izby Kontroli stwierdził obiektywny fakt. Natomiast zarzuty kierowane pod naszym adresem są w dużej mierze nieuzasadnione – ocenia wiceminister edukacji i nauki Tomasz Piotr Rzymkowski. Informuje, że w odpowiedzi na raport ministerstwo przygotowuje swoje stanowisko.
Najwyższa Izba Kontroli przekazała we wtorek wyniki kontroli funkcjonowania szkół w trakcie pandemii COVID-19. Skontrolowała działanie Ministerstwa Edukacji i Nauki, 5 kuratoriów oświaty, 5 jednostek samorządu terytorialnego i 15 szkół (8 podstawowych i 7 ponadpodstawowych) w pięciu województwach: podlaskim, lubelskim, lubuskim, mazowieckim i dolnośląskim.
Kontrola trwała od 1 stycznia 2020 r. do 9 sierpnia 2021 r.
NIK ustaliła, że "tradycyjny model nauczania nie przystawał do realiów edukacji online". Epidemia uwidoczniła problemy, z jakimi zmaga się system oświaty, w tym problemy z komunikacją społeczną i niedostosowanie podstaw programowych i metod nauczania do współczesnych realiów.
Wiceminister edukacji i nauki Tomasz Piotr Rzymkowski przyznał w piątek w Polsat News, że część zarzutów jest uzasadniona.
"NIK stwierdził obiektywny fakt. Natomiast zarzuty kierowane pod naszym adresem są w dużej mierze nieuzasadnione" - ocenił wiceminister edukacji i nauki. Poinformował, że "ministerstwo szykuje stanowisko, żeby odpowiedzieć na ten raport".
"Mamy świadomość słabości nauczania zdalnego, braku kontaktów międzyrówieśniczych wśród uczniów, ale również kontaktu bezpośredniego z nauczycielem" - powiedział wiceszef resortu MEiN.
Wyjaśnił, że wszyscy byli zaskoczeni nauczaniem zdalnym w marcu 2020 roku, kiedy zostało ono wprowadzone.
"Od tamtego czasu setki milionów, jeśli nie ponad miliard zł, zostało wpompowane w polskie szkoły na zakup sprzętu teleinformatycznego dla nauczycieli oraz dla uczniów, aby z tego nauczania zdalnego można było skorzystać" - powiedział wiceminister Rzymkowski.
Zaznaczył, że ministerstwo nigdy nie kryło, że bardzo negatywnie ocenia zajęcia w trybie zdalnym. "Dlatego tak bardzo zależy nam, aby powrócić do zajęć stacjonarnych" - oświadczył. Jak dodał, gdyby nauczanie zdalne było tak dobre, to w wielu państwach świata odstąpiono by od nauki stacjonarnej w klasach.
Wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Krzysztof Baszczyński stwierdził, że "raport NIK oskarża o bezradność ministra edukacji narodowej i nierobienie niczego". "To, co można było usprawiedliwić jeszcze na początku pandemii, to później ministerstwo nie robiło niczego" - powiedział.
"Czekaliśmy na decyzje ministerstwa nie tylko ws. pracy zdalnej, ale również testowania dzieci i nauczycieli, że zostanie zmieniona podstawa programowa, kursy dla nauczycieli zostaną faktycznie przeprowadzone" - wymienił Baszczyński. "Zarezerwowaliście 50 mln na kursy, tylko, że w nich nikt nie uczestniczył. To była po prostu fikcja" - powiedział wiceszef ZNP.
Wiceszef MEIN wyjaśnił, że "dzięki temu, co zrobiło ministerstwo od 1 września do 20 grudnia ub.r., dzieci w sposób stacjonarny uczęszczały do szkoły". "To jest nasz duży sukces" - oświadczył Rzymkowski. Dodał, że dzięki wprowadzonym mechanizmom "szkoła jest w miarę bezpieczna dla uczniów". Wspomniał, że nauczyciele byli jedną z pierwszych grup, które mogły się szczepić, nawet przed służbami mundurowymi.
W ocenie kontrolerów NIK zabrakło określenia standardów nauczania zdalnego lub hybrydowego. Skutkowało to prowadzeniem zajęć w sposób dowolny, wybrany przez nauczyciela. "Zdalnie, w zależności od szkoły, organizowano od 30 proc. do nawet 100 proc. zajęć z danego przedmiotu" – poinformowała NIK
"To jest zupełne niezrozumienie nauczania na poszczególnych etapach i przyjętej metodologii przekazywania wiedzy w poszczególnych przedmiotach" - powiedział Rzymkowski.
Dodał, że problem wykluczenia cyfrowego dotyczył promila procenta uczniów.
Działalność placówek oświatowych została zawieszona 11 marca 2020 r., a nauka zdalna rozpoczęła się 14 dni później. W tym czasie w Polsce funkcjonowało 23,6 tys. szkół, w których uczyło się 5 mln dzieci i młodzieży.(PAP)
Autor: Magdalena Gronek
mgw/ mir/