Rok 1989 był przełomem w dopominaniu się o prawdę o Katyniu, lecz skruszenie zmowy milczenia o tym fakcie było niezmiernie trudne. Obchody kolejnej, 49. rocznicy sowieckiej zbrodni, odbywały się w cieniu kilku wydarzeń.
Dla osób od lat pieczołowicie kultywujących pamięć o zbrodni z 1940 r. wstrząsem było zamordowanie w styczniu 1989 r. przez „nieznanych” sprawców ks. Stefana Niedzielaka, kapelana Rodziny Katyńskiej, proboszcza parafii św. Karola Boromeusza, opiekuna warszawskich Powązek. Drugim takim wydarzeniem były rozmowy przy okrągłym stole zakończone 5 kwietnia 1989 r., a następnie niezwykle dynamiczna kampania wyborcza przed wyborami do sejmu i senatu 4 i 18 czerwca 1989 r. Nic zatem dziwnego, że kolejna rocznica Zbrodni Katyńskiej, w przeciwieństwie do lat poprzednich de facto przeszła niezauważenie.
Ksiądz Stefan Niedzielak urodził się 1 września 1914 r. w Podolszycach. Przez całe życie niestrudzenie walczył o wolną, niepodległą Polskę i pamięć o Polakach zamordowanych przez Sowietów. W lipcu 1981 był inicjatorem postawienia na Powązkach Krzyża Katyńskiego (natychmiast usuniętego przez SB), a wraz z Wojciechem Ziembińskim wznosił Sanktuarium „Pomordowanym i Poległym na Wschodzie” poświęconym w 1984 r. przez prymasa Józefa Glempa.
Jego zdecydowane, bezpardonowe kazania, w których upominał się między innymi o prawdę o Katyniu spotkały się reakcją Służby Bezpieczeństwa, która próbowała spacyfikować niepokornego kapłana. Napady, pobicia, telefony z pogróżkami należały pod koniec lat 80. XX w. do codzienności. Władzom nie udało się jednak przestraszyć ks. Niedzielaka, więc prawdopodobnie sięgnięto po wariant ostateczny.
Patryk Pleskot, pochylając się nad tą zbrodnią, pisał: „Stwierdzenie, że ks. Niedzielak zginął za Katyń, byłoby uproszczeniem, ale uproszczeniem interpretującym rzeczywisty zbiór motywacji i uwarunkowań. Choć rzeczywiście nie był on najbardziej zagorzałym opozycjonistą, to jednak w oczach fanatyków (cyników?) z SB jego wieloletnie zaangażowanie w nagłaśnianie sprawy katyńskiej mogło być, mimo wszystko, wystarczającym powodem, by targnąć się na jego życie. Do tego dochodziła trwająca wiele lat posługa na cmentarzu Powązkowskim, gdzie przecież nie raz po 1945 roku dochodziło do potajemnych pochówków.
Patryk Pleskot, pochylając się nad tą zbrodnią, pisał: „Stwierdzenie, że ks. Niedzielak zginął za Katyń, byłoby uproszczeniem, ale uproszczeniem interpretującym rzeczywisty zbiór motywacji i uwarunkowań. Choć rzeczywiście nie był on najbardziej zagorzałym opozycjonistą, to jednak w oczach fanatyków (cyników?) z SB jego wieloletnie zaangażowanie w nagłaśnianie sprawy katyńskiej mogło być, mimo wszystko, wystarczającym powodem, by targnąć się na jego życie. Do tego dochodziła trwająca wiele lat posługa na cmentarzu Powązkowskim, gdzie przecież nie raz po 1945 roku dochodziło do potajemnych pochówków. Być może też po prostu dogodna okazja do zlikwidowania tego akurat duchownego trafiła się najszybciej. Niewykluczone, że nastąpił wypadek przy pracy: sprawcy mieli tylko pobić księdza (tak przecież postąpili na początku) i splądrować mieszkanie (co uczynili), a dopiero ocknięcie się pobitego i jego ruch w stronę okna, grożący zdemaskowaniem oprawców, stanowiły nagły impuls do zadania brutalnej śmierci”.
Ksiądz Niedzielak nie doczekał zatem uroczystości, która odbyła się na Cmentarzu Powązkowskim 18 kwietnia 1989 r. Był to akt wmurowania urny z ziemią z Katynia w Krzyż Katyński. Służba Bezpieczeństwa dokładnie zrelacjonowała to wydarzenie: „Kondukt, który uformował się przy bramie cmentarnej, prowadził bp [Zbigniew] Kraszewski- sufragan warszawski, w asyście 3 kapelanów Wojska Polskiego ( w tym dziekana honorowego – ks. płk F. Klewiado) oraz kompanii honorowej WP. Okolicznościowe przemówienia przy Krzyżu wygłosili przedstawiciel władz dzielnicy Wola( jako reprezentant środowiska seniorów- żołnierzy września 1939) oraz generał Paszkowski, który zaakcentował m.in. iż uroczystość ta jest świadectwem przemian zachodzących w naszym kraju. Następnie głos zabrał bp Kraszewski. Nawiązując do wymowy odbywającej się uroczystości stwierdził. in. iż, w Warszawie znajduje się Krzyż Katyński, natomiast w miejscu tego tragicznego wydarzenia ustawiono „krzyż warszawski”. W tym kontekście zaznaczył, iż właśnie symbol krzyża winien stanowić klucz do rozwiązania wszystkich bolączek trapiących nasze społeczeństwo. Wspominając o ofiarach Katynia, bp Kraszewski powiedział, iż wśród żołnierzy poległych tam za Ojczyznę znaleźli się również kapelani katoliccy oraz innych wyznań, w tym rabin. Modlitwy w intencji „oficerów polskich poległych w Katyniu; Ojczyzny oraz władz, aby rządziły tym krajem z poszanowaniem Kościoła” odczytał ks. płk Klewaido. Na zakończenie uroczystości, która przebiegała w spokojnej i podniosłej atmosferze (z udziałem ok. 1500 osób) bp Kraszewski dokonał poświęcenia urny oraz Krzyż Katyńskiego”.
Uroczystości związane z Katyniem miały też miejsce w innych rejonach kraju. 11 kwietnia 1989 r. doszło do manifestacji zorganizowanej przez Konfederację Polski Niepodległej oraz Niezależne Zrzeszenia Studentów. „Uroczystość rozpoczęła się od wiecu pod pomnikiem Marii Skłodowskiej-Curie, skąd wyruszył półtora tysięczny pochód, który dotarł do cmentarza przy ul. Lipowej. Tam, pod napisanymi na murze słowem „KATYŃ”, złożono kwiaty”. Manifestacja została zakończona. W Gdańsku po mszy św. w Kościele św. Brygidy 16 kwietnia 1989 r. doszło do legalnej manifestacji, która zgromadziła około dziesięciotysięczną publiczność. Po zakończeniu oficjalnych uroczystości kilkusetosobowa grupa młodzieży przemaszerowała z antykomunistycznymi hasłami pod budynek KW PZPR, gdzie drogę zagrodziła milicja. Po wezwaniach służby porządkowej z kościoła św. Brygidy manifestacja została rozwiązana.
Ciekawą inicjatywę odnotowano we Wrocławiu. Otóż redaktor naczelny „Odra” Ignacy Rutkiewicz postanowił, iż w jednym z najbliższych numerów tego miesięcznika ukazać się miał tekst Kazimierza Skarżyńskiego pt. „Najnowsza historia Polski- Katyń i Polski Czerwony Krzyż”. Skarżyński był sekretarzem generalnym PCK w Generalnej Guberni w latach 1940-1945, a w 1943 r. członkiem niemieckiej komisji, która badała mogiły zamordowanych polskich oficerów w Katyniu. Tekst ukazał się w numerze szóstym wrocławskiej „Odry”. Był to przedruk z majowego numeru 1955 r. paryskiej „Kultury”. Zawierał opis okoliczności powstania pierwszego polskiego raportu w sprawie katyńskiej, złożonego przez autora władzom Polski Podziemnej. W notatce SB napisano, że autor przedstawił swoją rolę w pracach komisji w sposób bardzo „korzystny dla siebie”.
Pierwsza połowa 1989 loku to również kontynuacja wydawnictw drugoobiegowych, zarówno czasopism, jak i książek oraz innych walorów, np. filatelistycznych. I choć apogeum tej produkcji przypadła na poprzednie lata to w 1989 r. poczty „Solidarności”, „Solidarności Walczącej”, KPN, czy Federacji Młodzieży Walczącej pamiętały o tej rocznicy. Pojawiały się na znaczkach motywy znane z lat wcześniejszych, czyli Matka Boska Katyńska, Matka Boska Kozielska, krzyż Virtutti Milittari, obozowe druty, sceny mordu. Na znaczkach umieszczano napisy: „Zbrodnia bez kary”, „Biała plama-Katyń”, „Pamiętaj zbrodni dokonali komuniści”. Warto jednak dodać, że w 1989 roku Katyń po raz pierwszy został wydrukowany na znaczku Poczty Polskiej.
Co ciekawe, ukazały się też krótkie formy w prasie oficjalnej. Otóż we wrocławskim „Słowie Polskim” 20 kwietnia 1989 r. zamieszczono artykuł pt. „Wykaz oficerów polskich zamordowanych w Katyniu”. Była to relacja z odnalezienia w lubelskiej siedzibie PCK listy zamordowanych z Katynia pochodzącą z 1943 r. i zawierającą 4 137 nazwisk. Artykuł był relacją z „Kuriera Polskiego” pióra Krzysztofa Stankiewicza. Znalezisko było, według gazety, zbiegiem okoliczności, gdyż remont dachu budynku wymusił przeniesienie archiwum PCK, co spowodowało konieczność jego uporządkowania. „I oto, wśród nich [dokumentów-przyp. SL] natrafiono na kilka starych, pożółkłych już skoroszytów. Zawierały one wykazy oficerów polskich zamordowanych w Katyniu. Tych wykazów jest aż 6. Pierwszy nosi datę 22 kwietnia 1943 roku, a więc zaledwie w kilka dni po tym, kiedy to ekipa Zarządu Głównego PCK rozpoczęła prace przy ekshumacji zwłok, ostatni nosi datę 12 lipca tego samego roku”.
Jak pisano, zaczęły się już do tamtejszej redakcji zgłaszać rodziny zamordowanych, aby odnaleźć jakiś ślad swoich bliskich. Nie koniec na tym. W kolejnym numerze umieszczono apel Jędrzeja Tucholskiego, niezwykle zaangażowanego i zasłużonego w dbaniu o pamięć o Polakach zamordowanych w Katyniu. Nosił on tytuł: „Apel w sprawie listy katyńskiej”. Tucholski napisał, że od 22 stycznia w czasopiśmie „Zorza” rozpoczął druk listy jeńców z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska i ukazało się tam do tej pory, czyli do 22-23 kwietnia 1989 r., 2404 nazwisk. W związku z tym zwracał się do wszystkich zainteresowanych, aby nadsyłali na adres „Zorzy” nazwiska zaginionych bliskich z tych obozów. Dane miały zostać wysłane według zaprojektowanej przez autora ankiety. Jaki był odzew na ten apel nie wiadomo, nie mniej sprawa tych tekstów wymaga jeszcze pogłębionych badan nad tzw. „kuchnią” decyzji dotyczących Katynia na łamach prasy w 1989 roku.
Sebastian Ligarski
MHP