Przyjazd prezydenta Polski na uroczystości 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej do Łucka na Ukrainie jest uzasadniony zarówno ze względu na przeszłość, jak i przyszłość relacji ukraińsko-polskich - ocenił deputowany ukraińskiej opozycji Mykoła Kniażycki. Poseł nie zgodził się z opinią przedstawicieli innego ugrupowania opozycyjnego, nacjonalistycznej Partii Swoboda, którzy uznali, że wizyta prezydenta Bronisława Komorowskiego na Wołyniu w rocznicę tej tragedii jest „niepożądana”.
„Powinniśmy powitać z zadowoleniem misję prezydenta Komorowskiego na rzecz pojednania między naszymi narodami ze względu na przeszłość i z uwagi na przyszłość” – powiedział w środę PAP Kniażycki, poseł partii Batkiwszczyna (Ojczyzna), której przewodzi znajdująca się w więzieniu b. premier Julii Tymoszenko.
Zdaniem polityka stanowisko Komorowskiego w sprawie zbrodni jest istotne w związku z planowanym na jesień podpisaniem umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE.
„Komorowski robi bardzo wiele, by Ukraina podpisała umowę stowarzyszeniową z Unią Europejską, nie zważając na to, w jak trudnej sytuacji obecnie się znajdujemy. Możemy tylko powitać z zadowoleniem przyjazd pana prezydenta i podziękować mu za jego stanowisko i za popieranie Ukrainy” – zaznaczył.
„Powinniśmy powitać z zadowoleniem misję prezydenta Komorowskiego na rzecz pojednania między naszymi narodami ze względu na przeszłość i z uwagi na przyszłość” – powiedział w środę PAP Kniażycki, poseł partii Batkiwszczyna (Ojczyzna), której przewodzi znajdująca się w więzieniu b. premier Julii Tymoszenko.
We wtorek deputowany Swobody do Rady Najwyższej (parlamentu) Ukrainy i szef tej partii w obwodzie wołyńskim Anatolij Witiw oświadczył, że "po przyjęciu przez Senat 20 czerwca 2013 roku antyukraińskiej, pseudohistorycznej i szowinistycznej uchwały o wydarzeniach na Wołyniu wizyta prezydenta Polski w Łucku jest niepożądana i bezsensowna. Ukraińskie społeczeństwo może odebrać tę inicjatywę polskiego prezydenta jako prowokację" – powiedział.
W ocenie Kniażyckiego senacka uchwała ”nie sprzyja głębokiemu porozumieniu między naszymi narodami, gdyż mówi się tam o +znamionach ludobójstwa+”, jednak – jak podkreślił – „prezentuje pokojowe nastawienie wobec Ukrainy i nie przekreśla ani naszych osiągnięć z przeszłości, ani naszej przyszłej współpracy europejskiej”.
Komorowski potwierdził w środę, że 14 lipca uda się do Łucka na obchody 70. rocznicy zbrodni wołyńskiej, gdyż chce wypełnić treścią polityczną niedawne wspólne oświadczenie biskupów polskich i ukraińskich w tej sprawie.
Podczas spotkania z prezydentem Wiktorem Janukowyczem w Wiśle zapowiedziano, że szefowie dwóch państw przygotowują wspólnie komunikat dotyczący zbrodni wołyńskiej, który zostanie opublikowany w przededniu rocznicy tych tragicznych zdarzeń.
Zwierzchnicy Kościołów z Polski i Ukrainy w podpisanej w ubiegłym tygodniu w Warszawie deklaracji w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej zaapelowali m.in. o wzajemne przebaczenie win i pojednanie narodów. Deklarację podpisali m.in. abp Światosław Szewczuk w imieniu ukraińskiego Kościoła greckokatolickiego oraz abp Józef Michalik w imieniu Kościoła katolickiego w Polsce.
Ceremonia w Łucku ma upamiętnić śmierć Polaków, zamordowanych w latach 1943-45 przez Ukraińską Powstańczą Armię (UPA) i miejscową ludność ukraińską. Podczas uroczystości mają być upamiętnieni także ci Ukraińcy, którzy podczas rzezi wołyńskiej z narażeniem życia ratowali Polaków.
W 2013 r. mija 70. rocznica masowych zbrodni popełnionych przez UPA na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Kulminacja zbrodni nastąpiła 11 lipca 1943 r., gdy oddziały UPA zaatakowały ok. 100 polskich miejscowości.
W Polsce tzw. rzeź wołyńska z lat 1943-44 uważana jest za ludobójczą czystkę etniczną ponad 100 tys. ofiar (są też szacunki mówiące o ok. 120-130 tys. ofiar). Badacze z Ukrainy oceniają zbrodnię jako konsekwencję wojny Armii Krajowej z UPA, w której wzięła udział ludność cywilna.
Ukraińcy podkreślają, że w czasie II wojny światowej obie strony popełniały zbrodnie wojenne, ponieważ polska partyzantka podejmowała akcje odwetowe. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12 tys., a nawet 20 tys. ofiar, przy czym część ofiar zginęła z rąk UPA za pomoc udzielaną Polakom lub odmowę przyłączenia się do sprawców rzezi.
Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)
jjk/ jo/ kar/ jbr/