W Międzynarodowym Dniu Pamięci o Zagładzie Romów przedstawiciele władz samorządowych oraz instytucji publicznych złożyli kwiaty i zapalili znicze przed Kuźnią Romów w Łodzi – miejscem pamięci na terenie dawnego Obozu Cygańskiego utworzonego podczas okupacji w Litzmannstadt Getto.
"W czasie II wojny światowej koło, które widnieje na fladze Romów, zostało złamane przez niemieckiego okupanta. Zginęła ponad połowa społeczności romskiej, która żyła na terenach ówczesnej Polski. Przed wiekami zatrzymaliśmy swoje tabory tu, wśród ludzi dobrych i życzliwych. Wciąż tu jesteśmy, bo wciąż Polacy tacy są. Wierzę, że nie będziemy musieli siodłać koni, zaprzęgać wozów i stąd odjeżdżać" - powiedział przedstawiciel społeczności romskiej Jan Wiśniewski podczas uroczystości przed Kuźnią Romów - oddziałem Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi.
W Międzynarodowym Dniu Pamięci o Zagładzie Romów przedstawiciele władz samorządowych oraz instytucji publicznych złożyli kwiaty i zapalili znicze pod pamiątkową tablicą na dawnej kuźni działającej podczas okupacji na terenie Litzmannstadt Getto.
"Ta straszna zbrodnia stała się symbolem cierpień narodu romskiego, uznanego przez Niemców za grupę aspołeczną i +nieczystą rasowo+. Pozbawiono ich praw i godności, a oprawcy zaplanowali zagładę i wprowadzali swój plan z szatańską dokładnością. Romowie stanowili pod względem liczebności trzecią grupę deportowanych do Auschwitz, po Żydach i Polakach. Transporty z nimi przyjechały do obozu z czternastu państw" - przypomniał wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik.
Obóz Cygański (tzw. Zigeunerlager) funkcjonował w Litzmanstadt Getto zaledwie dwa miesiące - od listopada 1941 r. do stycznia 1942 r. Władze niemieckie zamknęły w nim ponad 5 tys. Romów i Sinti pochodzących z Bungerlandu i Styrii na pograniczu austriacko-węgierskim. Z powodu makabrycznych warunków - w obozie nie było łaźni, latryn, wody i kuchni - oraz panującej epidemii tyfusu plamistego w ciągu trzech miesięcy zmarło ponad 700 więźniów.
Wśród śmiertelnych ofiar choroby był też komendant obozu SS-Oberscharfuehrer Eugen Jansen, który zaraził się podczas inspekcji. Jego śmierć i obawa przed rozprzestrzenieniem się tyfusu na aryjską stronę spowodowały, że władze niemieckie podjęły decyzję o likwidacji obozu. Dla Romów i Sinti oznaczało to śmierć.
Pozostałych przy życiu od 5 do 12 stycznia 1942 r. hitlerowcy wywieźli, a następnie zagazowali w niemieckim obozie zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem. Byli tam mordowani w tzw. "samochodach - komorach gazowych" - średniej wielkości ciężarówkach, do których wnętrza odprowadzano gazy spalinowe. Z całego obozu cygańskiego nie przeżył nikt.(PAP)
Autorka: Agnieszka Grzelak-Michałowska
agm/ dki/