Na wyspie Wrangla u wybrzeży Syberii żyła duża populacja mamutów. Prawdopodobnie powodem jej wyginięcie było jakieś przypadkowe zdarzenie. "Gdyby nie ono, nadal mielibyśmy mamuty na wyspie Wrangla" - piszą naukowcy na łamach pisma „Cell”.
Z ustaleń naukowców wynika, że izolowana populacja mamutów zaczęła się rozwijać na wyspie Wrangla u wybrzeży Syberii ok. 10 tys. lat temu. Po kilku tysiącach lat zniknęła, a naukowcy nie potrafią wskazać jednoznacznie przyczyn jej wyginięcia – czytamy na łamach pisma „Cell”.
Badania dowodzą, że populacja mamutów na wyspie Wrangla miała liczyła początkowo najwyżej osiem osobników - odciętych od lądu stałego wskutek podnoszącego się poziomu morza.
W ciągu następnych kilku tysięcy lat (około 20 pokoleń) liczba mamutów na wyspie Wrangla wzrosła do 200-300 osobników.
Ich DNA świadczy o chowie wsobnym i niewielkiej różnorodności genetycznej. Nie są to jednak przyczyny, które mogłyby zadecydować o ich wymarciu – uważają naukowcy z międzynarodowego zespołu.
„Możemy z całą pewnością odrzucić pogląd, że populacja była skazana na wyginięcie z powodów genetycznych” – wyjaśnia współautor publikacji (https://doi.org/10.1016/j.cell.2024.05.033), Love Dalén, genetyk ewolucyjny z Uniwersytetu w Sztokholmie.
Jak dodaje, prawdopodobnie powodem było jakieś przypadkowe zdarzenie, a gdyby nie ono, nadal mielibyśmy mamuty na wyspie Wrangla.
Zespół przeanalizował genomy 21 mamutów włochatych – 14 z wyspy Wrangla i siedem z populacji kontynentalnej. W sumie próbki obejmowały ostatnich 50 tys. lat istnienia mamutów włochatych.
W porównaniu do swoich przodków z kontynentu, genomy mamutów z wyspy Wrangla wykazywały oznaki chowu wsobnego i niską różnorodność genetyczną. Oprócz tego wykazano zmniejszoną różnorodność grupy genów, o których wiadomo, że odgrywają kluczową rolę w odpowiedzi immunologicznej.
Różnorodność genetyczna populacji na wyspie malała przez sześć tys. lat, chociaż w powolnym tempie. Sugeruje to, że wielkość populacji utrzymywała się na stałym poziomie aż do samego końca.(PAP)
krx/ agt/