Polska była krajem wielonarodowym, wielokulturowym, wieloreligijnym i wielojęzycznym. To, co wyszło po II wojnie światowej, to kraj sztucznie homogeniczny. Dlatego, że władze sowieckie miały swoją koncepcję polskości – powiedział w rozmowie z PAP prof. Norman Davies.
Prof. Davies to jeden z najbardziej cenionych znawców historii Polski. Napisał m.in. „Boże igrzysko. Historia Polski”, „Serce Europy”, a jego najnowsza książka to „Galicja. Historia nie narodowa”. Za upowszechnianie wiedzy o Polsce oraz wspieranie przemian demokratycznych został uhonorowany Orderem Orła Białego. Do Katowic, gdzie rozmawiał z dziennikarzem PAP, przyjechał jako gość specjalny Międzyuczelnianej Inauguracji Roku Akademickiego 2024/2025, podczas której wygłosił wykład.
PAP: Wykład w Katowicach rozpoczął pan od anegdoty, w której znalazł się Mikołaj Kopernik, Polska, Niemcy, Stany Zjednoczone, a zabrakło Ślązaka.
Prof. Norman Davies: To był Nowy Jork w 1973 r. 500-lecie urodzin Mikołaja Kopernika. Po jednej stronie wystawa o najwybitniejszym polskim astronomie. Po drugiej stronie wystawa o najwybitniejszym niemieckim astronomie. Tu i tu Mikołaj Kopernik.
Człowiek patrzył na to ze zdziwieniem i niezrozumieniem. Rzeczywiście wtedy zabrakło perspektywy Ślązaka, który mógłby mu to wyjaśnić.
PAP: Inna od warszawskiej jest perspektywa historyczna śląska, kaszubska czy łemkowska. Czy są one w Polsce dostrzegalne?
N.D.: Każdy kraj ma narrację centralną. W Polsce najważniejsza jest percepcja warszawska. To stolica i wielkie miasto. W Wielkiej Brytanii jest Londyn. To ogromny problem, że jedno miasto ma takie znaczenie. Inne są przez to marginalizowane. Między innymi dlatego napisałem ostatnio książkę o historii Galicji. To ważny element historii Polski, ale mniej znany właśnie ze względu na priorytet Warszawy.
PAP: Czasem mówi się, że Polska może być silna swoją różnorodnością. Są przykłady krajów silnych dzięki swojej różnorodności?
Oczywiście, że są. Niemcy nie mają jednego ogromnego supermiasta. Berlin? Jest duży, ale nie tak duży jak Londyn czy Paryż, a w skali Polski Warszawa. Obok niego są inne ważne miasta – Monachium, Stuttgart, Lipsk. Dzięki temu ranga regionów w Niemczech jest bardzo silna, co jest zdrowe. Polska jest pod tym względem specyficzna. W XX w. Polska była "pralką", w której wszystko się mieszało. Miliony ludzi ze wschodu trafiły na Śląsk. Wrocław opustoszał. Dlatego nie ma w Polsce silnych różnic religijnych, nie ma silnych dialektów, jak np. w Anglii, gdzie od kilku dobrych wieków nie było wojny, nie było okupacji. Dialekty jednego języka w różnych miastach znacząco się różnią.
PAP: Każdy kraj kreuje swoją politykę historyczną. Czy może być ona różnorodna?
Polityka historyczna to jest moim zdaniem podejrzana kategoria. Próba stworzenia jednolitej historii dla całego kraju ma sens z punktu widzenia rządów, które chcą wszystko kontrolować. Zawsze mówiłem, że polityka historyczna jest typowa dla PRL-u. PRL miał silną politykę historyczną. Mówiono o pewnych rzeczach i zakazywano mówienia o innych rzeczach.
PAP: Pan zetknął się podczas swoich badań z polityką historyczną PRL-u?
Kiedy przygotowywałem książkę o wojnie polsko-bolszewickiej poszedłem do Archiwum Akt Nowych w Warszawie. Nie wolno było mi nawet zajrzeć do katalogu. Musiałem powiedzieć, jaki temat mnie interesuje, a pracownicy archiwum szukali informacji. To był sowiecki system, kontrola władzy nad archiwami. Powiedziałem, że szukam informacji o 1920 r. Miałem na myśli politykę, wojskowość itd. Następnego dnia dostałem teki o… sprawach żydowskich z 1920 r. Dlaczego? Był 1968 r. Władze PRL-u kreowały swoją politykę historyczną dotyczącą Żydów. To była norma w krajach sowieckich.
PAP: Wróćmy na koniec do "pralki". Przed nią Polska była krajem wielokulturowym?
Polska była krajem wielonarodowym, wielokulturowym, wieloreligijnym i wielojęzycznym. Oczywiście pozostaje pytanie, czy gdyby nie II wojna światowa, to mieszane społeczeństwo miałoby problemy podobne jak w dawnej Jugosławii. Może wojna domowa? Nie wiemy. To, co wyszło po II wojnie światowej, to kraj sztucznie homogeniczny. Dlatego, że władze sowieckie miały swoją koncepcję polskości. Narodowość polska była dla nich połączona z językiem polskim i religią rzymskokatolicką. Z tego powodu Żyd, który przed II wojną światową był obywatelem Polski, nie był w Rosji uważany za Polaka. Żydzi mieli problem z powrotem do Polski po II wojnie światowej. Musieli dołączyć do organów komunistycznych, aby wrócić do kraju. Dlatego tak wielu Żydów znalazło się w organach bezpieczeństwa. Masa Ukraińców, przedwojennych obywateli Polski, została wypędzona ze swoich domów w ramach akcji „Wisła” i nie mogła wrócić. Niemal cała łemkowszczyzna została przesiedlona. "Pralka" i homogenizacja były kluczem do dzisiejszej Polski. (PAP)
Rozmawiał Patryk Osadnik
pato/ jpn/