Ryszard Szurkowski osiągnął w amatorskim kolarstwie niemal wszystko. "Wprawdzie nie dane mi było zostać zawodowcem w okresie szczytowej formy i pojechać w Tour de France, ale nie żałuję. A Michała Kwiatkowskiego widzę na podium tego wyścigu" – powiedział PAP.
Gdy w znakomitym stylu, po błyskawicznej ucieczce, zdobywał mistrzostwo świata w Barcelonie (1973), szefowie najlepszych grup zawodowych zapragnęli go pozyskać. "Zwróciła się do mnie belgijska Molteni, w której ścigał się słynny Eddy Merckx, ale była to w tym czasie sprawa nie do załatwienia" – wyjaśnił Szurkowski.
Także Włosi nie byli zorientowani w polskich realiach i nie wiedzieli, że PZKol. stanowi barierę nie do pokonania. "Przedstawiciele ekip zawodowych usiłowali umówić się na spotkanie, ale oczywiście nic z tego nie wyszło. Nigdy się nie dowiem, ile listów w tej sprawie nadeszło od zachodnich kontrahentów. W tamtych czasach amatorem w Polsce miało się być dożywotnio" – dodał.
Czy nasz najlepszy kolarz w historii żałuje, że nie mógł sprawdzić się w obozie „profi”? "Nie odbieram tego w ten sposób. Z kolarstwem amatorskim wiążą mnie bowiem wspaniałe wspomnienia oraz fantastyczne emocje i wrażenia. Atmosfera w drużynie była wyjątkowa, a w tamtym okresie pozyskałem wielu przyjaciół" - przyznał.
Podział na amatorów i zawodowców w tej dyscyplinie zniesiono dopiero w 1996 roku.
Czy nasz najlepszy kolarz w historii żałuje, że nie mógł sprawdzić się w obozie „profi”? "Nie odbieram tego w ten sposób. Z kolarstwem amatorskim wiążą mnie bowiem wspaniałe wspomnienia oraz fantastyczne emocje i wrażenia. Atmosfera w drużynie była wyjątkowa, a w tamtym okresie pozyskałem wielu przyjaciół" - przyznał.
Na pytanie, czy w latach 70. stać go było na skuteczną rywalizację z zawodowcami, odpowiedział, że czuł się na siłach, by im sprostać. "Moją mocną stroną były m.in. klasyki, wygrałem też wiele wyścigów etapowych w mocnej obsadzie" – podkreślił.
Jak poradziłby sobie w Tour de France? "Zapewne miałbym pewne kłopoty, gdyż dominowali w nim kolarze lżejsi, ważący średnio po 56 kg. Byłem od nich cięższy o 20 kg i tyle musiałbym dodatkowo wciągnąć na górę" – zaznaczył.
Klasę Szurkowskiego doceniali najlepsi zawodowcy. Bernard Hinault, pięciokrotny zwycięzca Tour de France, stwierdził, że Polak spokojnie poradziłby sobie w zawodowym peletonie, gdyby tylko dostał taką szansę.
5 lipca na starcie "Wielkiej Pętli" w Leeds stanie m.in. Michał Kwiatkowski, który ubiegłoroczny wyścig zakończył na 11. miejscu. "To duży, stale rozwijający się talent. Umie już wiele. Potrafi radzić sobie w górach, które zwykle decydują o układzie sił i na czasówkach. Uważam, że stać go na miejsce na podium w końcowej klasyfikacji, co byłoby jego ogromnym sukcesem" - ocenił Szurkowski.
Dodał, że dużo zależeć będzie od wsparcia jego partnerów z belgijskiej grupy Omega Pharma–Quick Step, w której pojedzie Anglik Mark Cavendish, 25-krotny zwycięzca etapowy w Tour de France i mistrz świata z 2011 roku, a także inny Polak Michał Gołaś.
"Największy wyścig na świecie będzie dla Kwiatkowskiego kolejną okazją do zdobycia doświadczenia i przetarcia się wśród największych asów. To może zaowocować zwycięstwem w Tour de France już niedługo" – zakończył kolarz, który trzykrotnie zdobywał mistrzostwo świata amatorów, dwa razy srebrne medale olimpijskie oraz czterokrotnie wygrywał Wyścig Pokoju.
Andrzej Basiński (PAP)
bas/ cegl/