Urodził się w 1897 r. w Radłowie pod Tarnowem. Mając siedemnaście lat wstąpił do Legionów Polskich.
Tumidajski w walce o Niepodległą
Po kryzysie przysięgowym przebywał w Kijowie będąc członkiem Oddziału Lotnego KN3 Polskiej Organizacji Wojskowej pod dowództwem Lisa-Kuli, który zasłynął z dywersyjnych akcji przeprowadzanych przeciwko Niemcom.
Za udział w wojnie polsko-bolszewickiej Tumidajski odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari V kl. i czterokrotnie Krzyżem Walecznych.
W czasie kampanii polskiej w 1939 r. dowodził batalionem 2 pułku Strzelców Podhalańskich. Po kapitulacji zaangażował się w konspirację, tworząc struktury Służby Zwycięstwu Polsce.
Następnie w ramach Związku Walki Zbrojnej pracował w II Oddziale sztabu Obszaru Południowego (krakowsko-śląskiego). Kolejnym etapem jego podziemnej działalności była funkcja zastępcy szefa II Oddziału sztabu w Komendzie Okręgu Kraków ZWZ.
Tumidajski – komendant AK na Lubelszczyźnie
Wiosną 1941 r., zagrożony aresztowaniem, Tumidajski przeniesiony został do Lublina. Tam początkowo objął stanowisko szefa sztabu Okręgu Lublin ZWZ-AK, a od stycznia 1943 r. do końca niemieckiej okupacji pełnił funkcję komendanta Okręgu.
W tym okresie płk Tumidajski używał nazwiska Kazimierz Grabowski, a wobec podkomendnych pseudonimu "Marcin".
Tadeusz Żenczykowski, członek Biura Informacji i Propagandy KG AK, podkreślając, że Kazimierz Tumidajski dowodził największym pod względem liczebności okręgiem, który był szczególnie narażony na penetrację sowieckiej partyzantki, tak scharakteryzował jego postać: "Trzeba stwierdzić, że potrafił doskonale kierować okręgiem i to w sposób spokojny, bez żadnych zgrzytów organizacyjnych, które mogłaby wywołać nieraz akcja scaleniowa. Ze stronnictwami politycznymi i Delegaturą Rządu współpracował w pełnej harmonii (...) Był typem oficera, który w trudnych warunkach konspiracji - choć niewidzialny bezpośrednio - potrafił wywierać wpływ na podkomendnych i zyskiwać wśród nich autorytet. Jego rozkazy miały siłę przekonywania a nie tylko komenderowania".
Sytuację komplikował dodatkowo fakt działania wówczas na terenie Okręgu Lubelskiego także partyzantki ukraińskiej. Sukcesy odnoszone przez oddziały AK na Lubelszczyźnie w ramach Akcji "Burza" potwierdzają opinię Żenczykowskiego o Tumidajskim jako dowódcy. Akowcy, samodzielnie, wyprzedzając Armię Czerwoną, zajęli m.in. Bełżec, Lubartów, Kock, Firlej, Krasnystaw, Urzędów czy Poniatową. Natomiast współdziałając z wojskami sowieckimi żołnierze AK zdobyli oprócz samego Lublina także Tomaszów Lubelski, Łuków, Puławy, Chełm, Radzyń, Międzyrzec, Zamość i Białą Podlaską. Niestety po zakończeniu walk w ramach Akcji "Burza" struktury wojskowe i cywilne państwa polskiego na Lubelszczyźnie podzieliły los AK i Delegatury na kresach wschodnich.
Tumidajski wobec Sowietów
Pod koniec lipca 1944 r. dowódca 69 armii sowieckiej gen. Władimir Kołpakczi przedstawił płk Tumidajskiemu ultimatum. Albo podporządkowane mu oddziały AK przekazane zostaną pod dowództwo wojska polskiego, czyli włączone zostaną do armii Berlinga, albo nastąpi ich natychmiastowe rozbrojenie. Tumidajski odrzucił zdecydowanie pierwszą możliwość i zapowiedział rozbrojenie oddziałów oraz ich demobilizację. Do chwili rozpoczęcia składania broni przetrzymywany był przez Sowietów w roli zakładnika.
Płk Tumidajski zdając sobie sprawę z tego, jaki może być rezultat negocjacji z Sowietami, w wydanym 27 lipca 1944 r. rozkazie do żołnierzy wyraźnie stwierdzał, że walka o suwerenność Polski musi być kontynuowana: "Niech wyniki naszej dotychczasowej pracy będą natchnieniem i otuchą dla następnego etapu naszych wysiłków. Ufam, że tak jak dotychczas wspólnie, ramię w ramię, przeszliśmy całą Golgotę gestapowskich rządów, tak w dalszym ciągu razem, zapatrzeni w wyśniony obraz naszej Ojczyzny, wejdziemy kiedyś przez gościnnie otwarte wrota Wolności do Wielkiej, Mocnej, Niezawisłej, Demokratycznej Polski...".
Po chwilowym odzyskaniu wolności Tumidajski w depeszy z 31 lipca do dowódcy AK gen. Tadeusza "Bora" Komorowskiego pisał: "Mimo stosunku Sowietów do AK uważam za konieczne ujawnianie się na dalszych terenach. Wykazuje to naszą postawę i zwartość, otwierając oczy Sowietom, że niepodzielnymi panami terenu jesteśmy my. Werbunek do armii Berlinga nie daje żadnych rezultatów. Postawa społeczeństwa wspaniała. Widać kompletne fiasko KRN".
31 lipca 1944 r. Kazimierz Tumidajski został ponownie zatrzymany przez NKWD i przewieziony do Chełma. Odmówił wówczas stanowczo jakiejkolwiek współpracy z PKWN i podporządkowania żołnierzy AK armii Berlinga. W obawie o swoich podkomendnych nie zgodził się również na próbę odbicia go z rąk sowieckich przez Kedyw Okręgu.
Tumidajski w sowieckich obozach
Do formalnego aresztowania Tumidajskiego doszło 4 sierpnia 1944 r. Po przesłuchaniu w siedzibie NKWD w Lublinie przewieziono go samolotem do Moskwy i osadzono w więzieniu Lefortowskim.
Nie został postawiony przed sądem. Przebywał w wielu obozach, początkowo w Charkowie, a następnie w Diagilewie pod Riazaniem. Diagilewo było pozornie uprzywilejowanym obozem dla akowców. Osadzano tam także wielu czołowych dowódców AK i działaczy Okręgowych Delegatur Rządu. Warunki panujące w nim w rzeczywistości nie były dużo lepsze niż w innych łagrach, ale oficerowie nie musieli w nim pracować fizycznie. Z czasem w Diagilewie znaleźli się obok Tumidajskiego także inni dowódcy AK, m.in. płk Aleksander Krzyżanowski "Wilk" (komendant Okręgu Wilno-Nowogródek) i płk Władysław Filipkowski "Janka" (komendant Obszaru Lwów).
29 czerwca 1947 r. żołnierze AK rozgoryczeni przedłużającym się pobytem w sowieckiej niewoli i brakiem perspektyw na odzyskanie wolności rozpoczęli protestacyjną głodówkę. W akcji wzięło udział blisko 3 tys. więźniów.
Po bezskutecznych próbach opanowania sytuacji przez naczelnika obozu, NKWD wywiozło z niego kilkudziesięciu oficerów. Najwyższych rangą, wśród nich również płk Tumidajskiego, przetransportowano do szpitala więziennego w Skopino pod Moskwą. Tam też 4 lipca 1947 r. płk Tumidajski zmarł w trakcie brutalnie przeprowadzanego zabiegu odżywiania siłą.
We wrześniu 1944 r. Kazimierz Tumidajski został odznaczony przez Naczelnego Wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego orderem Virtuti Militari IV kl. "za całokształt pięcioletniej pracy konspiracyjnej, doskonałe przygotowanie do walki i dowodzenie oddziałami swego Okręgu" oraz awansowany do stopnia gen. brygady.
Prochy Kazimierza Tumidajskiego w 1991 r. zostały sprowadzone do Polski i spoczęły w Lublinie na cmentarzu przy ul. Lipowej, wśród grobów żołnierzy, którymi dowodził. (PAP)
Mariusz Jarosiński