01.12.2010. Warszawa (PAP) - Odtajnienie całej dokumentacji rosyjskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej, zmiana jej kwalifikacji prawnej oraz rehabilitacja wszystkich ofiar - to najważniejsze polskie postulaty wobec Rosji dotyczące mordu NKWD z 1940 r. Istotne pozostaje także żądanie ujawnienia tzw. listy białoruskiej.
W wyjaśnieniach dotyczących umorzenia śledztwa strona rosyjska podała, że Główna Prokuratura Wojskowa nie stwierdziła zbrodni ludobójstwa. Według jej ustaleń, śmierć prawie 22 tys. polskich jeńców była przestępstwem pospolitym polegającym na bezprawnym wydaniu rozkazu, co stanowiło przekroczenie uprawnień służbowych. Tego rodzaju kwalifikacja powoduje, że zbrodnia katyńska ulega przedawnieniu.
Stanowisko to podtrzymał w czerwcu br. główny prokurator wojskowy Rosji Siergiej Fridinski, który - według rosyjskich mediów - oznajmił, że nie widzi podstaw do wznowienia śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej. Jego zdaniem, śledztwo to nie może być kontynuowane, ponieważ zbrodnia z 1940 r. uległa przedawnieniu. Ponadto oświadczył, że rozstrzelanych Polaków nie można uznać za ofiary represji politycznych, ponieważ zbrodnia katyńska nie była dokonana w imieniu państwa.
Kwalifikację prawną zbrodni katyńskiej jako zbrodni ludobójstwa nadał prokurator IPN zgodnie z konwencją ONZ z 9 grudnia 1948 r., której art. 2 definiuje ludobójstwo jako czyn "dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych". W świetle prawa międzynarodowego, to właśnie ta konwencja ONZ (pełna nazwa - Konwencja w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa) definitywnie rozstrzyga o tym, czy dane wydarzenie jest (albo nie jest) ludobójstwem, i to niezależnie od prawodawstwa poszczególnych krajów, m.in. tych, na których terenie mogło dojść lub dochodziło do ludobójstwa.
Uznanie przez władze Rosji zbrodni katyńskiej jako ludobójstwa (zbrodni wojennej lub zbrodni przeciwko ludzkości) nałożyłoby na nie obowiązek wyjaśnienia i ujawnienia wszystkich okoliczności mordu z 1940 r., a także ścigania ewentualnie żyjących sprawców.
IPN od kilku lat stara się dotrzeć do dokumentacji rosyjskiego dochodzenia, które mogłoby pomóc w zamknięciu polskiego śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej prowadzonego od 30 listopada 2004 r. przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie. Według Instytutu, w archiwach rosyjskich znajduje się szereg istotnych dla sprawy materiałów, jak np. raporty komand śmierci NKWD (czyli tych którzy wykonywali egzekucje na polskich jeńcach), pełna dokumentacja centralnej "trójki" ferująca wyroki śmierci, a także dokumentacja tych oddziałów NKWD, które konwojowały jeńców i zabezpieczały ich egzekucję.
W sprawie odtajnienia całej dokumentacji rosyjskiego śledztwa toczy się postępowanie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Skargę w tej sprawie złożyły rodziny ofiar NKWD, m.in. Witomiła Wołk-Jezierska, która wraz z innymi krewnymi oficerów zamordowanych w 1940 r. oskarżyła władze Rosji o złamanie przepisów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Wśród najważniejszych zarzutów są: brak w Rosji skutecznego postępowania wyjaśniającego zbrodnię katyńską (art. 2 Konwencji) oraz poniżające traktowanie krewnych ofiar zbrodni katyńskiej (art. 3), m.in. poprzez negowanie zbrodni katyńskiej jako historycznego faktu w wyrokach rosyjskich sądów.
Od marca br. Rosja konsekwentnie odmawia żądaniom Trybunału w Strasburgu m.in. ujawnienia akt śledztwa rosyjskiej prokuratury w sprawie zbrodni katyńskiej. W ostatniej odpowiedzi przesłanej strasburskim sędziom w połowie października Rosjanie napisali, że nie mają obowiązku wyjaśniać losu zamordowanych przez NKWD w 1940 r. polskich oficerów, zaginionych - jak to określili - w wyniku "wydarzeń katyńskich". Pod pismem podpisał się wiceminister sprawiedliwości Georgij Matiuszkin.
Rodziny ofiar NKWD domagają się także prawnej rehabilitacji zamordowanych. Potencjalnie otwiera to drogę do możliwych odszkodowań finansowych ze strony Rosji na rzecz rodzin ofiar, jednak deklarują one, że nie będą się takich odszkodowań domagać. Skarżący żądają wyłącznie symbolicznego odszkodowania w wysokości jednego euro. W sprawie prawnej rehabilitacji ofiar decyzję mógłby podjąć jedynie prezydent Rosji, wydając odpowiedni dekret, bądź Duma w drodze własnej ustawy.
Rangę skargi katyńskiej dodatkowo podniósł rząd polski, który przystąpił do postępowania po stronie skarżących i ma w tej sprawie status tzw. trzeciej strony.
Wśród najważniejszych problemów Polski i Rosji dotyczących zbrodni katyńskiej pozostaje także kwestia tzw. listy białoruskiej. Dotyczy ona 3870 osób rozstrzelanych przez NKWD na podstawie decyzji sowieckiego Politbiura z 5 marca 1940 r. Ofiary zostały najprawdopodobniej zamordowane w więzieniu w Mińsku i pogrzebane w pobliskich Kuropatach z ciałami innych ofiar stalinizmu. Lista ta nie została dotychczas ujawniona.
W 2002 r. IPN skierował do władz Białorusi wniosek o ustalenie, czy białoruska prokuratura prowadziła śledztwo w sprawie masowych grobów w Kuropatach koło Mińska i o przekazanie materiałów zgromadzonych w tej sprawie. Z uzyskanej w 2003 r. odpowiedzi wynika, że w toku prowadzonego postępowania w sprawie "ujawnienia pochowanych w uroczysku Kuropaty na terenie obwodu mińskiego ludzi" nie ustalono narodowości i obywatelstwa ekshumowanych szczątków kostnych. Strona białoruska nie przekazała kserokopii materiałów dotyczących tej sprawy.
W związku z oczekiwaniami strony polskiej także służby archiwalne Rosji - na osobiste polecenie premiera Władimira Putina - rozpoczęły poszukiwania listy białoruskiej. Jednak w marcu br. rosyjski MSZ poinformował, że "w rosyjskich archiwach jak dotąd nie znaleziono niczego, co byłoby podobne do białoruskiej listy katyńskiej".
Do zbrodni katyńskiej doszło po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r., kiedy do niewoli sowieckiej dostało się ok. 15 tys. oficerów. Decyzja o ich wymordowaniu - jako wrogów komunizmu i Związku Radzieckiego - zapadła w Moskwie na najwyższym szczeblu.
Zgodnie z dekretem władz ZSRR, podpisanym przez Józefa Stalina 5 marca 1940 roku, NKWD rozstrzelało wiosną tamtego roku ok. 22 tys. obywateli polskich. Większość ofiar stanowili jeńcy z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.
Norbert Nowotnik (PAP)
nno/ ls/ jra/