W procesie o znieważenie przez portal Onet.pl pamięci Marii Brodackiej - konspiratorki i więźniarki rozstrzelanej w Palmirach podczas niemieckiej okupacji, na rozprawie w czwartek zeznawali świadkowie.
Sprawa dotyczy zdjęcia, opublikowanego 15 marca 2016 r. na portalu Onet.pl, przedstawiającego kobiety prowadzone na egzekucję w Palmirach. Ilustrowało ono tekst o romansach Polek z Niemcami i prostytucji podczas okupacji.
Na zdjęciu swoją matkę rozpoznał Krystian Brodacki, który z inicjatywy Reduty Dobrego Imienia złożył pozew przeciwko portalowi. Domaga się przeprosin za znieważenie matki oraz 150 tys. zł zadośćuczynienia.
"Oczywiście nie wchodzę w to, czy to, co napisał pan z Onetu, było oparte na faktach, natomiast w zestawieniu z tym zdjęciem było to niedopuszczalne i dowodzące absolutnego nieprofesjonalizmu dziennikarskiego. Tu nie chodzi tylko o moją mamę – tu chodzi o obrażenie wszystkich kobiet polskich, które walczyły z okupantem czy też dzielnie się w tym czasie zachowywały" – mówił przed pierwszą rozprawą Krystian Brodacki.
"Oczywiście nie wchodzę w to, czy to, co napisał pan z Onetu, było oparte na faktach, natomiast w zestawieniu z tym zdjęciem było to niedopuszczalne i dowodzące absolutnego nieprofesjonalizmu dziennikarskiego. Tu nie chodzi tylko o moją mamę – tu chodzi o obrażenie wszystkich kobiet polskich, które walczyły z okupantem czy też dzielnie się w tym czasie zachowywały" – mówił przed pierwszą rozprawą Krystian Brodacki.
Na czwartkowej rozprawie przedstawiciel Grupy Onet.pl opowiadał, w jaki sposób doszło do pomyłkowego zamieszczenia zdjęcia bohaterskich Polek prowadzonych na rozstrzelanie przy tekście opowiadającym o kolaboracji z Niemcami. Jego zdaniem, była to pomyłka fotoedytora. Jakub K. mówił też o podjętych przez Grupę Onet krokach w celu przeproszenia i naprawienia błędu.
Z kolei żona i syn powoda Krystiana Brodackiego mówili, iż fotografia stanowiła dla niego ostatnią pamiątkę po matce i że był on oburzony i przygnębiony tą publikacją. Świadkowie powoływali się na przekazy rodzinne, według których na zdjęciu jest uwidoczniona matka Krystiana Brodackiego, "prawdopodobnie kobieta w ciemnym płaszczu, w głębi" – mówili w czwartek, ponieważ sąd pytał o to szczegółowo.
Według początkowych informacji prasowych ze strony powodów, jedną z kobiet ubraną w charakterystyczny płaszcz w kratę była Maria Brodacka. Tymczasem strona pozwana dostarczyła do sądu informacje, że tożsamość kobiety w płaszczu w kratę została już dawno ustalona i nie jest nią Maria Brodacka.
„W muzeum w Palmirach znajduje się zdjęcie, na którym stwierdzono tożsamość osoby w płaszczu w kratę, ta informacja jest również dostępna w prasie w relacji o otwarciu ekspozycji w Palmirach. Przynajmniej od 2011 roku ta osoba nie jest bezimienna. Dokonaliśmy takiego potwierdzenia i materiały wpłynęły do sądu – stąd może pytania sądu dotyczące tej osoby i zdziwienie nimi na sali" – powiedziała PAP pełnomocniczka strony pozwanej mec. Anna Cichońska.
Z kolei reprezentująca powoda mec. Monika Brzozowska-Pasieka powiedziała PAP, że tożsamość osoby w płaszczu w kratę, która – jak się okazuje - nie jest matką powoda, absolutnie nie wpływa na roszczenia pozwu. "Trzeba na ten problem szerzej popatrzeć. Tak naprawdę nie ma to znaczenia dla procesu. Dla pana Krystiana Brodackiego to zdjęcie to jest ostatnie zdjęcie jego matki, i to tuż przed tragiczną śmiercią. Kwestia tożsamości nie jest kwestią sporną, jak przyznawaliśmy. Tu chodzi o szerszy kontekst i pamięć ofiar" – powiedziała mec. Brzozowska-Pasieka.
"Pan Krystian Brodacki, którego wspieramy, domaga się zadośćuczynienia w postaci 150 tys. zł na cele społeczne za obrazę jego mamy i wszystkich Polek, które zostały zniesławione w artykule o kolaboracji Polek z Niemcami, a dokładnie poprzez zdjęcie, które ilustrowało bohaterskie Polki prowadzone na egzekucję w Palmirach. Zdjęcie to w wyjątkowy sposób szkalowało, obrażało te właśnie bohaterskie kobiety" – powiedziała PAP Mira Wszelaka, prezes Reduty Dobrego Imienia.
Jak wyjaśniła, "przeprosiny na łamach Onetu zdecydowanie nie były wystarczające, nie wskazano, kogo Onet przeprasza, zamieszczone były w miejscu, które absolutnie nie było widoczne, w związku z czym pan Krystian Brodacki, jak również Reduta Dobrego Imienia absolutnie tego nie akceptuje". "Domagamy się przeprosin w widocznym miejscu, przeprosin konkretnie pana Krystiana Brodackiego. Jest to o tyle ważne, że będzie to przykład dla kolejnych mediów i sygnał, że tego typu oszczerstwa i szkalowanie dobrego imienia jest absolutnie niedopuszczalne w cywilizowanym kraju, w jakim żyjemy" – dodała prezes Reduty Dobrego Imienia.
Na następnej rozprawie w lipcu sąd przesłucha fotoedytorkę i redaktora serwisu z Onet.pl oraz powoda. (PAP)
hp/ agz/