Chaos przełomu
Ewa Winnicka i Cezary Łazarewicz podjęli się zadania teoretycznie niemożliwego: próby uchwycenia wspólnych elementów czyniących rok 1968 tak wyjątkowym w dziejach XX wieku w USA i w Europie – Zachodniej i na Wschodzie. Co może łączyć ruch hippisów w Stanach i studenckie wystąpienia w Polsce? Jaki wspólny mianownik mogą mieć zamieszki w Paryżu i polski Marzec? Protesty przeciw wojnie w Wietnamie i ingerencja wojsk Układu Warszawskiego w Pradze?
Czytelnicy sami muszą zastanowić się nad odpowiedzią na to pytanie, choć autorzy błyskotliwie w tym pomagają, chociażby poprzez znalezienie bohaterów którzy „łączą” amerykańską i polską rzeczywistość: oto młodzi Sandra i Stefan wprost ze słonecznej Kalifornii pełnej dzieci kwiatów trafiają do… pochmurnych i szarych Gliwic. Losy tych dwojga stanowią łącznik narracyjny pomiędzy – zdawać by się mogło – nieprzystającymi rzeczywistościami.
Indywidualna perspektywa patrzenia na proces dochodzenia do roku 1968 i na same wydarzenia tego rewolucyjnego (choć na różne sposoby) czasu sprawia, że książka Winnickiej i Łazarewicza jest niesamowitą ilustracją historii zawierającą w sobie prawdziwe bogactwo. Bo jest tutaj i polski Marzec 1968, i francuski maj ze studencką rewoltą, i wreszcie Praga. Autorom udało się połączyć to wszystko w interesującą całość, brawurowo uniknęli chaosu.
Tajemnica roku 1968 (określonego symbolicznie – w USA ów „rok” zaczął się tak naprawdę pięć lat wcześniej) tkwi przede wszystkim w znaczącym fakcie: oto do głosu doszło powojenne pokolenie, pokolenie ludzi urodzonych po hekatombie II Wojny Światowej, patrzące na swoich rodziców i urządzany przez nich świat krytycznie, bez bagażu doświadczeń i bez skrępowania lękiem. Wybuch tej młodej, podobnej wszędzie energii wywoływał w różnych częściach świata różne skutki.
Nie ma jednej opowieści o roku 1968.
Jest ich nieskończenie wiele. Są te wschodnie i zachodnie, polityczne i psychodeliczne, ideologiczne i muzyczne, antykapitalistyczne i antykomunistyczne. Są też opowieści miejskie i prowincjonalne. /…/
Opowieść o roku 1968 można sobie wyobrazić jako zdobywanie szczytu, na który prowadzi kilka tras. Trzeba iść wieloma ścieżkami, patrzeć pod nogi, potykać się, a i tak nigdy nie będzie się miało pewności, czy droga wprowadza nas na samą górę – piszą autorzy we wstępie. Te zdania dobrze oddają trudności zadania, którego się podjęli. Z ciekawym skutkiem.
Cezary Łazarewicz, Ewa Winnicka "1968. Czasy nadchodzą nowe". Wyd. Agora
Źródło: MHP