W czwartek zapadnie wyrok w procesie o wprowadzenie stanu wojennego w grudniu 1981 r. Prokurator IPN wniósł o kary po dwa lata więzienia w zawieszeniu dla b. I sekretarza KC PZPR Stanisława Kani i b. szefa MSW Czesława Kiszczaka. Kania chce uniewinnienia; Kiszczak - umorzenia sprawy. IPN wniósł, by sprawę trzeciej oskarżonej - b. członkini Rady Państwa PRL Eugenii Kempary - sąd umorzył z powodu przedawnienia karalności, ale przy uznaniu jej winy.
W procesie, trwającym od września 2008 r. przed Sądem Okręgowym w Warszawie, 84-letni dziś Kania i 86-letni Kiszczak odpowiadali za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który - według IPN - na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (grozi za to do ośmiu lat więzienia). 82-letnia Kempara miała zarzut przekroczenia uprawnień przez głosowanie za dekretami o stanie wojennym - wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu Rada nie mogła wydawać dekretów (kara do trzech lat).
Według Kani groźba interwencji ZSRR była realna pod koniec 1980 r., ale nie pod koniec 1981 r. Były zaś naciski ZSRR, by sprawę rozwiązać polskimi rękami, a ZSRR posługiwał się m.in. szantażem gospodarczym. "Jesienią 1981 r. krytycyzm ZSRR skupiał się na mnie" - dodał, mówiąc o swych "bardzo trudnych" rozmowach z przywódcą ZSRR Leonidem Breżniewem.
Od sierpnia 2011 r. proces toczył się już bez udziału głównego oskarżonego - b. szefa PZPR, b. premiera i b. szefa MON 88-letniego gen. Wojciecha Jaruzelskiego, którego sprawę z powodu złego zdrowia sąd wyłączył z tego postępowania i zawiesił. Jest on oskarżony o kierowanie "związkiem przestępczym" (kara do 10 lat). Jeśli jego zdrowie się nie polepszy, nie stanie już przed sądem.
W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób - członków władz i Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r. wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety. Po wyłączeniu przez sąd spraw czterech oskarżonych do oddzielnych postępowań oraz śmierci dwojga innych, w procesie zostało troje podsądnych. Zarzuty w sprawie "związku przestępczego" przedawniają się w 2020 r.
W grudniu 2011 r. prok. IPN Piotr Piątek zażądał dla Kani i Kiszczaka kar po dwa lata więzienia w zawieszeniu. Mówił wtedy, że chodzi o stwierdzenie ich winy, a nie o to, by "te starsze osoby wsadzać do więzienia". Przyznał, że gdyby w procesie pozostał gen. Jaruzelski, to jego końcowy wniosek wobec niego byłby inny niż wobec Kiszczaka i Kani.
Podkreślał, że postępowanie podsądnych było niekonstytucyjne, a dekrety o stanie wojennym Rada Państwa wydała bez podstawy prawnej. Dlatego - zdaniem IPN - od godz. 22.30 w nocy z 12 na 13 grudnia dochodziło do bezprawnego pozbawiania wolności działaczy NSZZ "Solidarność" (internowano ponad 9 tys. osób). Według IPN dochodziło też do bezprawnego skazywania za czyny, które nie mogły być wtedy przestępstwami - bo Dziennik Ustaw z dekretami ukazał się dopiero 17 grudnia.
Piątek mówił, że nie budzi wątpliwości, iż Kania i Kiszczak dopuścili się zarzucanych im czynów. Powołał się na ramowe plany stany wojennego, podpisane w marcu 1981 r. przez Kanię, ówczesnego szefa PZPR (odwołanego z tej funkcji 18 października 1981 r. - zastąpił go Jaruzelski). "Gdy stał się on zbędny dla Jaruzelskiego, został odsunięty" - dodał prokurator. Według Piątka Kiszczak brał udział nie tylko w przygotowywaniu stanu wojennego, ale także w "administrowaniu" nim.
Obrońca Kiszczaka mec. Grzegorz Majewski mówił, że w 1981 r. nikt się nie zastanawiał, czy stan wojenny wprowadza "uprawniony podmiot". Według adwokata Kiszczak "wchodził w skład legalnego rządu, a nie żadnej szajki przestępców", a dziś siedzi na ławie oskarżonych jako członek "zorganizowanej grupy przestępczej". Zdaniem adwokata taka grupa nie istniała. "Państwo prawa dokonuje szczególnej nadinterpretacji tego prawa: nie można o legalnej władzy powiedzieć, że jest zorganizowaną grupą przestępczą" - oświadczył adwokat. Podkreślił, że orzecznictwo polskich sądów nie zna takiej konstrukcji.
Kiszczak w ostatnim słowie wniósł o umorzenie swej sprawy. Mówił, że gdy w 1996 r. Sejm odmówił postawienia autorów stanu wojennego przed Trybunałem Stanu, definitywnie zakończyło to kwestię odpowiedzialności za stan wojenny, a nowych dowodów od tego czasu nie było. Powołał się na wyniki sondaży, że "ponad 50 proc. Polaków uważa wprowadzenie stanu wojennego za zasadne". "Uchroniliśmy Polskę przed wielowymiarową katastrofą" - dodał.
Kania, który szefem PZPR przestał być w październiku 1981 r., ma zarzut za to, że wiosną 1981 r. podpisał dokument pn. "Myśl przewodnia stanu wojennego". Mówił, że był przeciwny stanowi wojennemu, na co naciskał ZSRR. Oświadczył, że w tym procesie "przyszło mu uosabiać i ten wytworzony w prokuratorskiej wyobraźni zbrodniczy związek zbrojny, i sprawców stanu wojennego i likwidatorów +Solidarności+". "Słyszę w tym szyderczy chichot historii" - dodał. "Związek zbrojny nie mógłby istnieć (...), bo jego członkami miałyby być osoby sprawujące najwyższe stanowiska w państwie, mające pełnię władzy; takie osoby dysponują możliwościami przeprowadzenia dowolnych decyzji i dlatego nie odczuwają potrzeby tworzenia innych struktur niż konstytucyjne" - podkreślił.
Według Kani groźba interwencji ZSRR była realna pod koniec 1980 r., ale nie pod koniec 1981 r. Były zaś naciski ZSRR, by sprawę rozwiązać polskimi rękami, a ZSRR posługiwał się m.in. szantażem gospodarczym. "Jesienią 1981 r. krytycyzm ZSRR skupiał się na mnie" - dodał, mówiąc o swych "bardzo trudnych" rozmowach z przywódcą ZSRR Leonidem Breżniewem.
Sąd nie zajmuje się "oceną merytorycznej zasadności wprowadzenia stanu wojennego", lecz "prawnymi aspektami zachowań przypisywanych oskarżonym". Oni sami twierdzili wiele razy, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - replikował IPN.
W październiku 2011 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał winę b. członka Rady Państwa 94-letniego Emila Kołodzieja (wyłączonego z głównego procesu). Jego sprawę umorzono, ale tylko z powodu przedawnienia karalności (w 2010 r. Sąd Najwyższy uznał za przedawnione zbrodnie komunistyczne zagrożone karą do 5 lat więzienia). Był to pierwszy wyrok sądu RP ws. wprowadzenia stanu wojennego.
W 1992 r. Sejm przyjął uchwałę, że stan wojenny był nielegalny. W 1996 r. Sejm, głosami ówczesnej koalicji SLD-PSL, nie zgodził się, by Jaruzelski, Kiszczak i inni członkowie WRON odpowiadali przed Trybunałem Stanu. W marcu 2011 r. Trybunał Konstytucyjny uznał, że dekrety o stanie wojennym przyjęto niezgodnie nawet z prawem PRL.
Łukasz Starzewski (PAP)
sta/ bno/ bk/