Są miasta, które mają nie tylko historię, liczbę mieszkańców i powierzchnię, ale też osobowość. Taki jest na pewno Paryż, ale też Warszawa i Bukareszt, które dzięki burzliwym dziejom stały się czymś więcej niż stolicami: zyskały rangę bohaterów zbiorowej wyobraźni, symboli zmian, drogowskazów historii.
Te trzy miasta łączy szczególne „pokrewieństwo”, będące mieszaniną poczucia wyższości i niższości. Pokrewieństwo to było nieustannie przywoływane, podkreślane, ale też kwestionowane, nadużywane, wyśmiewane i intensywnie obecne we wspomnieniach i listach, tekstach literackich i dziennikarskich przez cały XIX i XX wiek. Wyjątkową wśród miast Europy wschodniej pozycję Warszawy i Bukaresztu i ich domniemaną, czasem wręcz smutno-komiczną „paryskość” przeanalizował Błażej Brzostek w książce „Paryże Innej Europy. Warszawa i Bukareszt, XIX i XX wiek”.
Być Paryżem Wschodu, Północy czy Orientu, albo choćby „małym Paryżem” - cóż za zaszczyt, jak to wspaniale brzmi! Przez całe stulecia było to najzaszczytniejsze miano, na jakie mogło zasłużyć europejskie miasto. Paryż symbolizował bowiem wszystko co najlepsze, najbardziej godne podziwu, wręcz niedoścignione w rozmaitych dziedzinach: począwszy od mody i elegancji poprzez bogactwo, sztukę, architekturę, literaturę, inżynierię, nowoczesność po całościowy rozmach miasta.
Niczym latarnia morska zachodniej cywilizacji, Paryż był wyznacznikiem aspiracji elit kontynentu, szczególnie tej ich części, która poprzez przypisywaną sobie „paryskość” chciała potwierdzić związki z Zachodem i odrzucić symbolicznie Azję. Funkcjonowanie mitu Paryża w historii Warszawy i Bukaresztu Błażej Brzostek zbadał we wszelkich możliwych aspektach, uwzględniając ważne zdarzenia historyczne i drobne anegdoty, dramatyczne zakręty obyczajów i ewolucyjne przemiany codzienności dwóch stuleci.
Losy Warszawy i Bukaresztu są niczym skomplikowane spirale, czasami przecinają się, kiedy indziej oddalają się. Brzostek porównuje więc dzieje miast, pozornie niezbyt odległych, ale przynależących do bardzo odmiennych kultur. Analiza ich „paryskości”, tej w jakiejś mierze uzasadnionej i tej zupełnie wyimaginowanej, będąca w gruncie rzeczy opowieścią o kompleksie, stała się punktem wyjścia do pasjonującej, erudycyjnej książki o dwóch miastach w „oku cyklonu” historii.
Być Paryżem Wschodu, Północy czy Orientu, albo choćby „małym Paryżem” - cóż za zaszczyt, jak to wspaniale brzmi! Przez całe stulecia było to najzaszczytniejsze miano, na jakie mogło zasłużyć europejskie miasto. Paryż symbolizował bowiem wszystko co najlepsze, najbardziej godne podziwu, wręcz niedoścignione w rozmaitych dziedzinach: począwszy od mody i elegancji poprzez bogactwo, sztukę, architekturę, literaturę, inżynierię, nowoczesność po całościowy rozmach miasta.
Książka uwzględnia okres od początku XIX stulecia - rozpoczyna się od opisów stolicy Królestwa Polskiego i zależnego od Turcji księstwa rządzonego przez hospodara, poprzez epokę rozwoju związanego z industrializacją (i ograniczanego polityką), aż po etap uzyskania krótkotrwałej suwerenności (po 1918), jej wojenną utratę i powojenną izolację z apogeum w postaci całkowitej przebudowy architektonicznej i ideologicznej.
Przemianie na przestrzeni dwóch stuleci, która ma wymiar zmiany totalnej, wiernie towarzyszy niezmienny punkt odniesienia: paryski mit!
W opisach miasta i ludzi, domów, kawiarni, ulic, sklepów, hoteli i obyczajów, strojów i nastrojów, powraca nieustająco porównanie do stolicy Francji. Niekiedy skłania ono do podkreślania podobieństw, to znów do uwypuklania niedoskonałości. Niczym filtr przepuszcza przez siebie wszystkie zmiany.
Książka Brzostka przeprowadza czytelnika przez kilkadziesiąt etapów w historii Warszawy i Bukaresztu, z których każdy, czy to mający przybliżyć miasto do paryskiego ideału, czy to je od niego oddalający, jest wypadkową aktualnych możliwości i aspiracji. To opis swoistego wyścigu i miast i ich elit w stronę paryskości. Kto w nim odniesie większy sukces? Warszawa dusząca się w obręczy fortyfikacji u stóp Cytadeli, czy Bukareszt rozbudowujący się swobodnie; Warszawa budująca nowe dzielnice poza centrum czy Bukareszt dający w centrum pole do popisu architektom?
II Wojna Światowa komplikuje pod każdym względem tę rywalizację. W Warszawie pojawia się pozytywne społeczne doświadczenie powojennej odbudowy miasta, w Bukareszcie dominują tragiczne doświadczenia wyburzeń starej architektury. Oblicze miast i oczekiwania ich mieszkańców zmienia ideologia, z paroksyzmem w postaci szaleńczej manii wielkości przywódców i zideologizowaną architekturą stalinowskiego Pałacu Kultury i Pałacu Ludu pomysłu Ceausescu.
Autor skrupulatnie opisuje nie tylko historyczne zdarzenia, urbanistyczne i obyczajowe zmiany i towarzyszącą im recepcję. Do warstwy historycznej książki - dziejów dwóch miast wpisanych w europejską perspektywę wojen, gospodarki, państw, kultury, i drugiej, równoległej warstwy analitycznej, momentami właściwie psychoanalitycznej (bo badającej dzieje kompleksu) autor dołącza trzecią, symbiotycznie z nimi związaną warstwę wspomnień.
Te refleksje, anegdoty, opisy emocji, ich liczba i szczerość, bogactwo źródeł polskich i rumuńskich, stanowią, obok oryginalności tematu o wyjątkowości książki Brzostka. „Paryże Innej Europy” pokazują historię w perspektywie indywidualnej „recenzji”, wydobywają z bibliotecznego zapomnienia dziesiątki źródeł - dzienników, pamiętników, reportaży napisanych najczęściej przez Polaków, Francuzów i Rumunów.
Najważniejszym źródłem są dla Brzostka wspomnienia intelektualistów i dziennikarzy, z reguły są to wspomnienia z podróży, z Zachodu na Wschód, lub w przeciwną stronę. Kierunek jest tu szczególnie ważny: determinuje ocenę i narzuca emocje. Ci, którzy przyjeżdżają z zachodniej Europy są rozczarowani dystansem dzielącym warszawską czy bukaresztańską kopię od paryskiego ideału, choć niektórzy znajdują w kopii kojące relikty przeszłości paryskiego ideału: dorożki lub zapach dymu z kominów. Inni znowuż odnajdują w aspirującej do nowoczesności Warszawie z II Rzeczpospolitej aspekty niemiecko-średniowieczne na Starym Mieście, czy egzotyczno- wschodnie na żydowskich Nalewkach. Natomiast ci, którzy przyjeżdżają ze wschodu, a więc z Azji, lub z prowincji, zazwyczaj doznają oczarowania przedsmakiem paryskiej doskonałości.
Na początku wieku Antoni Słonimski złośliwie zauważał, że Warszawa to „mały Paryż, ale w oczach zapijaczonych hreczkosiejów z łomżyńskiego”. Kilkadziesiąt lat później trudno jednak się dziwić elitom końca epoki realnego socjalizmu, które po powrocie z Paryża przeżywają w Warszawie głęboki wstrząs. I choć „tam” mają głębokie poczucie obcości, to „tutaj”, jak Stefan Kisielewski, widzą, że „po pulsującym nieustannym życiem, gwarem, /…/ rozświetlonym feerią świateł Paryżu, stolica nasza wydaje się rozległą, opuszczoną, cicha i ciemna wsią”. I ze smutkiem konstatują jak Mieczysław Jastrun że „będą się teraz snobowali na Francję. A za oknem gnojówka i wycie pijaków”.
Na różnych etapach historii wrażenia i okoliczności zmieniają się, emocje jednak zawsze są silne. Sama „paryskość” nie jest przecież dana na zawsze, i ona sama raz rośnie w siłę, raz słabnie. Wypierają ją nowe, modniejsze ideały: „nowojorskość” drapaczy chmur, „rzymskość” kolumnad, „moskiewskość” proletariackich pałaców i osiedli. Koniec końców słabnie też realna siła oddziaływania Francji, żelazna kurtyna przecina świat i nowym, oficjalnym ideałem staje się „mała Moskwa”. Prorocze na tym etapie, okazują się słowa Jerzego Stempowskiego z 1947 roku: „koncepcja świata z Moskwą pośrodku przewiduje dla Paryża takie mniej więcej miejsce jak dla Berdyczowa”.
Po latach dążenia do realizacji wschodniego wzorca okazuje się, jak konkluduje Brzostek, że nowy ideał nie był wcale w Moskwie, jak usiłowano wmówić przy pomocy propagandy, ani również w Paryżu, jak kiedyś szczerze wierzono. Jego położenie wyznacza nie oś geograficzna tylko oś czasu: w epoce wolności doskonałe okazują się Warszawa i Bukareszt z przeszłości, te które zniszczyła wojna i epoka ideologii, zapisane w zbiorowej wyobraźni w wersji wyidealizowanej i przekłamanej.
Błażej Brzostek, "Paryże Innej Europy. Warszawa i Bukareszt, XIX i XX wiek", Wydawnictwo WAB
źródło: MHP