Przedstawiciele konsulatu RP w Pradze, attachatu obrony, Klubu Polskiego oraz polskiej parafii odwiedzili w przeddzień uroczystości Wszystkich Świętych polskie groby na kilku cmentarzach. Biało-czerwone kwiaty złożono m.in. na grobie Vaclava Havla.
Zgodnie z tradycją w tym roku złożyli kwiaty i zapalili znicze na 18 mogiłach, które wybrano spośród 130 znanych polskich miejsc pamięci w praskim okręgu konsularnym, konsul RP Artur Łukiańczuk, attache obrony płk Jarosław Przybysławski, historyk z Czeskiej Akademii Nauk i aktywny działacz Klubu Polskiego w Pradze Roman Baron oraz proboszcz polskiej parafii o. Hieronim Kaczmarek OP.
W wojskowej części Cmentarza Olszańskiego, gdzie znajdują się groby żołnierzy walczących w pierwszej i drugiej wojnie światowej, kwiaty złożono na ośmiu mogiłach polskich pilotów z 301 dywizjonu specjalnego przeznaczenia RAF, którzy zostali zestrzeleni nad Słowacją 28 grudnia 1944 r. Ciała kapitana nawigatora Franciszka Kryszczuka oraz załogi - Tadeusza Wianeckiego, Bolesława Urama, Eugeniusza Krzeczewskiego, Teodora Tadeusza Majera, Stanisława Lisika, Karola Macierzyńskiego i Wiktora Muellera - po wojnie ekshumowano i pochowano na brytyjskim cmentarzu wojskowym w Pradze. Polscy dyplomaci i o. Hieronim wpisali się do Księgi Pamiątkowej na cmentarzu, którym opiekuje się brytyjska placówka dyplomatyczna.
Na Cmentarzu Olszańskim, największej nekropolii na terenie Czech, znajdują się groby dwóch Polek. Jeden z nich to grób Wandy z Łopuszyńskich, matki poety Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, która po śmierci pierwszego męża wyjechała do Czechosłowacji i wyszła tam ponownie za mąż. Na drugim nagrobku widnieją napisy po czesku i po łacinie. "Tu, tak jak chciała, wśród swojego ludu spoczywa Maria Teresa księżna Poniatowska, z domu hrabianka Kinska z Vchynic i Tetova" - głosi napis, a dwa wersy niżej: "matka księcia Józefa Poniatowskiego, polskiego dowódcy i marszałka Francji". Na obu grobach złożono kwiaty i zapalono znicze.
Tych nagrobków mogłoby już nie być, podobnie jak kilku innych - na przykład powstańca z 1863 roku, teatrologa i aktora Jerzego Bittnera, który osiadł w Pradze i zmarł w tym mieście w 1903 r., lub założyciela pierwszego ogniska polskiego w XIX-wiecznej Pradze Józefa Filipowicza. Ocalały, jak tłumaczył PAP konsul Łukiańczuk, dzięki programowi adopcji grobów. "W 2017 roku zawarliśmy umowy na dziesięć lat. Jesteśmy jakby właścicielami, administratorami tych grobów i przez dziesięć lat jesteśmy spokojni, że nikt tego grobu nie sprzeda" - mówił.
W świetle czeskiego prawa "adopcja" jest jedynym sposobem ochrony grobu osoby, której rodzina już nie żyje lub nie kontaktuje się z administracją cmentarza. Żeby jednak na nią pozwolono, musi dotyczyć miejsca pochówku wybitnej, historycznej osoby, a nagrobek musi przedstawiać istotną wartość artystyczną. Poprzez zajęcie się grobem nie uzyskuje się prawa do przyszłego dysponowania miejscem na cmentarzu.
Grupa odwiedzająca w środę polskie groby złożyła również kwiaty i zapaliła znicze na grobie ostatniego prezydenta Czechosłowacji i pierwszego prezydenta Czech Vaclava Havla. Konsul Łukiańczuk określił go mianem "wielkiego przyjaciela narodu polskiego". Rodzinny grób Havlów znajduje się na Cmentarzu Vinohradzkim, w arkadach kaplicy św. Wacława.
Z Pragi Piotr Górecki (PAP)
ptg/ ulb/ mc/