Kanadyjczyk Robert Wilson, posiadający również polskie obywatelstwo, zatrzymany w kwietniu w Polsce za wyświetlanie oszczerczych napisów na domu Anny Frank w Amsterdamie, został w czwartek skazany przez sąd na karę dwóch miesięcy pozbawienia wolności.
Prokuratura domagała się dla niego sześciu miesięcy pozbawienia wolności. Ostatecznie sąd skazał go na dwa miesiące i w związku z tym, że mężczyzna przebywał wcześniej w areszcie tymczasowym, został wypuszczony na wolność.
6 lutego tego roku na budynku, w którym mieści się muzeum Anny Frank, wyświetlony został napis „Anna Frank, wynalazczyni długopisu”. Jest on nawiązaniem do zarzutów dotyczących autentyczności pamiętnika żydowskiej dziewczynki ukrywającej się podczas niemieckiej okupacji w domu przy Westermarkt w stolicy Niderlandów.
Wilson został zatrzymany w kwietniu br. w Polsce na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wydanego przez holenderskie organy ścigania. Pomimo zakazu opuszczania kraju próbował on następnie uciec do Kanady i został zatrzymany w lipcu przez niemieckie służby na lotnisku we Frankfurcie. Przekazano go stronie holenderskiej pod koniec sierpnia.
Kanadyjczyk zaprzeczał, jakoby to on był odpowiedzialny za wyświetlanie napisu na ścianie muzeum. Prokuratura, opierając się na zeznaniach świadków oraz nagraniach monitoringu, twierdziła, że jest inaczej.
Jak przypominają media, Wilson jest członkiem powstałej w Kalifornii antysemickiej Ligi Obrony Gojów. W ubiegłym roku była ona odpowiedzialna za setki incydentów antysemickich w Stanach Zjednoczonych. Dziennik „Het Parool” informuje, że w marcu ubiegłego roku podczas demonstracji Ligi oskarżony prowadził półciężarówkę z dużym napisem „Żydzi kłamią, Europejczycy umierają”.
Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)
apa/ mms/