17 września 1939 r., łamiąc obowiązujący polsko-sowiecki pakt o nieagresji, Armia Czerwona wkroczyła na teren Rzeczypospolitej Polskiej, realizując tym samym ustalenia zawarte w tajnym protokole paktu Ribbentrop-Mołotow. Konsekwencją sojuszu dwóch zbrodniczych totalitaryzmów był rozbiór osamotnionej w walce Polski.
Wbrew prawu międzynarodowemu w KL Auschwitz osadzano jeńców wojennych. Byli to wzięci do niewoli żołnierze sowieccy. Historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Franciszek Piper podaje, że jedynie w początkowym okresie istnienia obozu, Niemcy zachowywali pozory. Jeńców umieszczono w wyodrębnionej części obozu macierzystego Auschwitz, którą określano mianem "Obozu pracy sowieckich jeńców wojennych".
Przez następne trzy tygodnie walki na froncie polskim trwały nadal. Miały już jednak inny charakter i cel. O ile do tej pory zmagania nad Wisłą wiązały gros sił niemieckich, o tyle po agresji ZSRS Wehrmacht i Luftwaffe mogły przerzucić część swych sił za Ren i osłonić bardzo słabo bronioną do tej pory granicę. Pozostałe wojska miały dobić WP i opanować resztę terytorium Polski, w części zresztą ewakuując się z obszarów (np. Białostocczyzna), które miały przypaść ZSRS.
O północy 16 września weszło w życie zawieszenie broni w konflikcie sowiecko-japońskim, jaki od czterech miesięcy trwał na terytorium Mongolii. Po przegranej bitwie pod Chałchin-Goł Japończycy musieli uznać przewagę Armii Czerwonej i zrezygnować z ekspansji na kierunku północnym.
Lwowska Rada Obwodowa złożyła we wtorek hołd ofiarom "misji wyzwolicielskiej" Armii Czerwonej z września 1939 r. oraz zwróciła się do prezydenta Wiktora Juszczenki o przyznanie tytułu Bohatera Ukrainy przywódcy OUN Stepanowi Banderze - poinformował portal ZIK (Zachodnia Informacyjna Korporacja). Deputowani lwowskiej Rady Obwodowej poprosili także Juszczenkę o uznanie bojowników Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) i Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) za uczestników walk o niepodległość Ukrainy.
Niemcy raczej nie ośmieliłyby się rozpocząć działań wojennych przeciwko Polsce, gdyby ta w 1939 roku zgodziła się na przepuszczenie przez swoje terytorium Armii Czerwonej - ocenił znany rosyjski historyk, prof. Michaił Miagkow. Miagkow, szef Ośrodka Historii Wojen i Geopolityki przy Instytucie Historii Powszechnej Rosyjskiej Akademii Nauk (RAN), mówił o tym, broniąc w czwartek w wywiadzie dla rządowej "Rossijskiej Gaziety" paktu Ribbentrop-Mołotow.