Na okładce książki widnieje zdjęcie ludzi stojących w długiej kolejce do sklepu. Większość z nich ma zmęczone, zatroskane twarze, opuszczone ramiona. Tylko mężczyzna z białą laseczką niewidomego pogodnie patrzy w obiektyw aparatu. Jakby tylko on, żyjąc w świecie ciemności i nie dostrzegając tego, co dzieje się dookoła, potrafił się uśmiechać. Bo rzeczywistość opisana przez Annę Mieszczanek jest niewesoła, choć sięga czasów karnawału „Solidarności”, kiedy ludzie żyli jeszcze nadzieją.