Ponad 115 tys. Polaków: żołnierzy gen. Władysława Andersa i cywilów ewakuowano w 1942 r. z sowieckiej Rosji przez Afrykę do Europy. Ich los przedstawia otwarta w czwartek wystawa "Polscy wychodźcy II wojny światowej w Iranie" w Domu Polonii w Warszawie.
Ponad 115 tys. Polaków: żołnierzy gen. Władysława Andersa i cywilów ewakuowano w 1942 r. z sowieckiej Rosji przez Afrykę do Europy. Ich los przedstawia otwarta w czwartek wystawa "Polscy wychodźcy II wojny światowej w Iranie" w Domu Polonii w Warszawie.
Kombatanci, potomkowie żołnierzy, a także przedstawiciele pokolenia dzieci, które wydostały się wraz z Armią Andersa z ZSRR, w sumie około stu osób, udaje się w piątek do Iranu, by uczcić 70. rocznicę ewakuacji Armii Polskiej ze Związku Radzieckiego.
Irańska fundacja islamska wykorzystała "koniunkturę", jaką są dla niej demonstracje przeciwko rozpowszechnieniu filmu "Niewinność muzułmanów", i podniosła o pół miliona - do 3,3 mln dolarów nagrodę za głowę pisarza Salmana Rushdiego.
W artykule, który zostanie opublikowany w czwartkowym wydaniu monachijskiego dziennika "Sueddeutsche Zeitung", niemiecki pisarz Guenter Grass oświadczył, że obłożenie go zakazem wjazdu do Izraela przypomina metody stosowane przez komunistyczne władze NRD. Izraelski minister spraw wewnętrznych Eli Iszai wydał ten zakaz w następstwie ukazania się w ubiegłą środę w "Sueddeutsche Zeitung" poematu, w którym 84-letni laureat literackiej Nagrody Nobla zarzucił Izraelowi, że jako mocarstwo atomowe zagraża światowemu pokojowi.
Izrael uznał niemieckiego noblistę Guentera Grassa za osobę niepożądaną i zakazał mu wjazdu na swoje terytorium - podała w niedzielę niemiecka telewizja publiczna ARD, powołując się na izraelskiego ministra spraw wewnętrznych, Eli Jischaiego. To kara za wiersz, w którym pisarz ostro skrytykował izraelską politykę wobec Iranu.
Nie milkną głosy oburzenia po opublikowaniu przez niemieckiego noblistę Guentera Grassa kontrowersyjnego wiersza, w którym pisarz ostro skrytykował Izrael jako mocarstwo atomowe zagrażające pokojowi na świecie. Krytycy wypominają autorowi służbę w Waffen-SS.