W Niemczech obchodzono w niedzielę 25. rocznicę upadku muru berlińskiego. Kanclerz Angela Merkel podkreśliła zasługi polskiej Solidarności. Michaił Gorbaczow ostrzegł przed nową zimną wojną w Europie. Pod Bramą Brandenburską odbył się Festyn Obywatelski.
Wydarzenia jesieni '89 w NRD, których kulminacją był upadek muru berlińskiego 9 listopada, oznaczały nie tylko załamanie się jednej z najbardziej dogmatycznych dyktatur bloku wschodniego, ale także świt nowej Europy, współtworzonej przez zjednoczone Niemcy.
Uczestnicy akademii z okazji 25. rocznicy upadku muru berlińskiego w sali koncertowej Schiller-Theater w Berlinie w niedzielę zgotowali owacyjne przyjęcie Lechowi Wałęsie i Michaiłowi Gorbaczowowi. Obaj politycy podali sobie ręce.
O zaangażowanie na rzecz zniesienia wszystkich istniejących na świecie murów i podziałów zaapelował papież Franciszek w 25. rocznicę upadku muru berlińskiego. Podczas spotkania z wiernymi w niedzielę powiedział, że upadek muru nie byłby możliwy bez Jana Pawła II.
W Berlinie w niedzielę rozpoczęły się z udziałem kanclerz Angeli Merkel centralne obchody 25-lecia upadku muru berlińskiego, który do jesieni 1989 roku dzielił miasto na dwie części należące do przeciwstawnych bloków politycznych i wojskowych.
25 lat temu - 9 listopada 1989 r. upadł berliński mur - symbol powojennego podziału Niemiec i Europy. Podczas weekendu miliony Niemców będą świętować obalenie komunistycznej dyktatury NRD. Mimo upływu czasu nie milkną zacięte spory o przeszłość.
Ostatni przywódca ZSRR Michaił Gorbaczow spotkał się w piątek z okazji 25. rocznicy upadku muru berlińskiego przy dawnym przejściu granicznym Checkpoint Charlie w Berlinie z mieszkańcami stolicy Niemiec. Apelował o utrzymanie dobrych relacji Niemiec z Rosją.
Bard antykomunistycznej opozycji w NRD, Wolf Biermann, biorąc udział jako gość honorowy w uroczystym posiedzeniu Bundestagu z okazji 25. rocznicy upadku muru berlińskiego, ostro skrytykował postkomunistyczną Lewicę, nazywając ją "resztkami smoczego płodu".
Z centrum Berlina zniknęło siedem krzyży poświęconych uciekinierom z NRD, którzy zginęli podczas prób przedostania się do zachodniej części miasta. Do czynu przyznali się aktywiści z organizacji broniącej imigrantów szukających schronienia w UE - pisze "Tagesspiegel".
Prezydent Niemiec Joachim Gauck w wywiadzie dla telewizji publicznej ARD w niedzielę wyraził wątpliwość co do wiarygodnego zerwania postkomunistycznej Lewicy z tradycją rządzącej do 1989 roku w NRD Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec (SED).