Kunsztowne metafory, solidna praca popularyzatorska, wątek sensacyjny, rozważania aksjologiczne nad sensem walki, sensem zemsty i jeszcze ryzykowne uproszczenia w sprawie tak bolesnej jak atak na wieś Koniuchy? Między okładkami najnowszej książki Emila Marata musiało zmieścić się naprawdę dużo. Chyba zbyt dużo.