35 lat temu, 17 listopada 1989 r. na placu Bankowym w Warszawie obalono pomnik Feliksa Dzierżyńskiego. „Czerwony kat”, jak na niego mówiono, był polskim szlachcicem, rewolucjonistą i twórcą komunistycznych tajnych służb. Dla wielu także symbolem władzy i dominacji Związku Sowieckiego.
Ich wina polegała na tym, że były żonami i dziećmi polskich „zdrajców ojczyzny” skazanych na śmierć i łagry. Dziesiątki tysięcy kobiet nie tylko straciło mężów, zostało wysłanych do obozów, odebrano im dzieci, a nawet kiedy zakończył się stalinowski terror, nikt nie oddał im sprawiedliwości. Ich losy opisują w książce „Bez winy i bez przyszłości” Iwan Kozłowski, Mariusz Kwaśniak, Bożena Witowicz, Paweł Zielony.
80 lat temu, 11 kwietnia 1943 r., świat dowiedział się o zbrodni popełnionej trzy lata wcześniej na polskich oficerach w niewoli sowieckiej. Agencja „Transocean” poinformowała na podstawie raportu niemieckich władz w Smoleńsku o „odkryciu masowego grobu ze zwłokami 3 tysięcy oficerów polskich”.
Zapamiętałem te działki, ten teren i dlatego je wskazałem. Jestem przekonany, że te groby są właśnie na tych górkach, wzdłuż tej drogi. Jestem święcie przekonany, że oni tutaj są – powiedział PAP Franciszek Bełz, który wskazał miejsce, gdzie mogą znajdować się masowe mogiły ofiar obozu NKWD w Trzebusce.
Na cmentarzu w Augustowie (Podlaskie) odbył się w poniedziałek pogrzeb pierwszej odnalezionej ofiary obławy augustowskiej. Szczątki Wacława Sobolewskiego noszącego pseudonimy Sęk oraz Skała zostały odnalezione w trakcie prac ekshumacyjnych prowadzonych przez IPN w 2019 roku.