85 lat temu, 30 września 1938 r., rząd Polski zażądał od Czechosłowacji zwrotu Zaolzia. Jest to najczęściej oceniane przez pryzmat konferencji w Monachium i agresji Hitlera. Zapomina się, że przecież Polska odebrała nie ziemie czeskie tylko swoje Kresy południowe – ocenia historyk prof. Andrzej Zawistowski.
"Gdy mówimy o polskim ultimatum wobec Czechosłowacji, z 30 września 1938 roku, w sprawie Zaolzia, i dwa dni późniejszym wkroczeniu naszych wojsk na ten teren, trudno znaleźć jednowymiarową ocenę tych wydarzeń. Wszystko zależy od tego, z jakiego punktu widzenia na to spojrzymy" – powiedział PAP historyk prof. Włodzimierz Suleja z Instytutu Pamięci Narodowej. "Według mnie, była to próba obrony własnych interesów. Chodziło o poprawienie naszej pozycji, nie tylko politycznej, ale również militarnej. Czesi oceniali to inaczej. Z polskiego punktu widzenia była to decyzja racjonalna, ale na pewno niezwykle trudna" – dodał.
Po aneksji Austrii, z 12 marca 1938 r., kolejnym krokiem Hitlera miała być Czechosłowacja. Od pierwszych dni września 1938 r. sprawa niemieckich żądań terytorialnych w stosunku do Czechosłowacji nabrała dużego tempa, a sytuacja w Europie stawała się coraz bardziej napięta. Najbardziej wpływowi politycy europejscy obawiali się, że może to doprowadzić do wojny na całym kontynencie, dlatego włączyli się w proces mediacji między Czechosłowacją a Niemcami.
Śledząc publikacje w prasie codziennej, we wrześniu 1938 r., np. "Gazecie Polskiej", "Ilustrowanym Kurierze Codziennym", "Kurierze Warszawskim", "Kurierze Polskim", "Kurierze Wieczornym", "Gazecie Robotniczej", "Republice" i kilku innych dziennikach lokalnych, można było obserwować, jako rozwijała się sytuacja polityczna związana z konfliktem czechosłowacko–niemieckim i jak wzrastało napięcie w Europie.
3 września Hitler spotkał się z przywódcą Niemców sudeckich Konradem Henleinem. Pięć dni później rząd Czechosłowacji złożył Niemcom sudeckim projekt uwzględniającą prawie wszystkie ich żądania. Niezadowoliło to jednak Niemców, którzy wysunęli kolejne postulaty. Obserwując przebieg tych kontaktów, 11 września Wielka Brytania wystosowała notę do rządu III Rzeszy, ostrzegającą przed zbyt bezwzględnymi posunięciami w sprawie sudeckiej. W tym samym czasie Francja cofnęła wszystkie urlopy żołnierzom stanowiącym obsadę obiektów obronnych Linii Maginota.
W Norymberdze, 12 września, Hitler oświadczył, że Rzesza udzieli jak najdalej idącej pomocy Niemcom sudeckim, uciskanym moralnie i materialnie przez rząd Czechosłowacji. Dwa dni później Czesi wprowadzili stan wyjątkowy na terenach przygranicznych. W odpowiedzi na to zarządzenie, Niemcy rozpoczęli powstanie zbrojne w Sudetach. Groźna sytuacja spowodowała interwencję premiera Wielkiej Brytanii Nevilla Chamberlaina, który specjalnym samolotem poleciał do Berchtesgaden na spotkanie z Hitlerem, w celu zażegnania konfliktu zbrojnego.
Obserwując rozwój sytuacji w Czechosłowacji, 17 września rząd Polski złożył w Paryżu i Londynie pierwsze propozycje dotyczące samostanowienia Polaków mieszkających na terenach za graniczną rzeką Olzą.
"Według mnie, była to próba obrony własnych interesów. Chodziło o poprawienie naszej pozycji, nie tylko politycznej, ale również militarnej. Czesi oceniali to inaczej. Z polskiego punktu widzenia była to decyzja racjonalna, ale na pewno niezwykle trudna" – mówi PAP historyk prof. Włodzimierz Suleja z IPN.
18 września premierzy i ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i Francji ustalili plan londyński w sprawie konfliktu sudeckiego. Przewidywał on znaczne ustępstwa terytorialne Czechosłowacji na rzecz Niemiec. Trzy dni później, po całonocnych obradach, rząd czechosłowacki przyjął plan londyński. Wzbudziło to ogromne protesty społeczne. Ludność Pragi masowo manifestowała na ulicach przeciwko rządowi i państwom zachodnim, zwłaszcza Francji.
Tego samego dnia, gdy Czesi wyszli na ulice, w Godesberg odbyła się druga konferencja Chamberlaina z Hitlerem, podczas której wódz III Rzeszy wysunął nowe żądania dotyczące Czechosłowacji. W tym samym czasie przedstawiciel rządu polskiego złożył w Pradze notę z żądaniem załatwienia sprawy terytoriów zamieszkałych przez ludność polską. Równocześnie rząd polski wypowiedział umowę z 1925 r. ("W sprawach prawnych i finansowych") i przez ambasadorów w Paryżu i Londynie złożył protest przeciwko nieuwzględnieniu w planie londyńskim z 18 września postulatów polskich.
W ciągu kolejnych 11 dni rozwój sytuacji politycznej w sprawie Czechosłowacji, nabrał jeszcze większego tempa. 22 września ludność polska na Śląsku Zaolziańskim wystąpiła przeciwko policji i wojsku czechosłowackiemu. W całej Polsce zaś rozpoczęto werbunek do Ochotniczego Korpusu Zaolziańskiego. W ciągu kilku dni zgłosiło się do tej formacji 60 tys. chętnych. Tego samego dnia, pod wpływem nacisków społecznych, ustąpił rząd Czechosłowacji, a władzę przejął gen. Jan Syrovy, główny inspektor sił zbrojnych. Wojska czeskie wkroczyły do miejscowości przygranicznych, co spowodowało krwawe walki z Legionem Niemców sudeckich. Dzień później ogłoszono w Czechosłowacji powszechną mobilizację.
Do sprawy konfliktu czechosłowackiego włączyła się też Rosja sowiecka. 23 września zagroziła Polsce wypowiedzeniem paktu o nieagresji z 1932 r., w przypadku wkroczenia wojsk polskich na terytorium czechosłowackie. Rząd polski odpowiedział na te groźby - jak podaje ówczesna prasa - stanowczą notą.
Następnego dnia rząd angielski przekazał władzom w Pradze memorandum Hitlera, wzywające do oddania, do 1 października, ustalonych terenów zamieszkiwanych przez Niemców. Na obszarach o mieszanym zaludnieniu miał się odbyć plebiscyt pod kontrolą komisji międzynarodowej.
Po czterech dniach, 25 września, rząd praski odpowiedział na polską notę, negatywnie odnosząc się do wysuniętych żądań. Następnego dnia prezydent Czechosłowacji Edward Benesz wysłał, napisany odręcznie - jak podkreślono w prasie - list do prezydenta Mościckiego w sprawie zaogniających się stosunków polsko–czechosłowackich. 27 września prezydent Mościcki odpowiedział na list Benesza. Równocześnie rząd Polski wysłał do Pragi nową notę, stawiającą ostateczne żądanie zwrotu Śląska zaolziańskiego.
Z inicjatywy Benito Mussoliniego, 29 września odbyła się kolejna konferencja w Monachium, w której wzięli udział premierzy Włoch, Francji i Wielkiej Brytanii oraz kanclerz III Rzeszy. Wyrażono na niej zgodę na żądania Niemiec. W sprawie żądań Polski i Węgier szefowie rządów ustalili trzymiesięczny termin na załatwienie tych kwestii.
Lakoniczne odniesienie się do sprawy Polaków mieszkających na Zaolziu, na konferencji w Monachium, wywołało w Warszawie oburzenie. 30 września 1938 r. rząd Polski wystosował ultimatum do rządu w Pradze, z żądaniem zwrotu ziem Śląska Zaolziańskiego w ciągu 24 godzin.
2 października na teren Zaolzia wkroczyli polscy żołnierze z Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Śląsk" dowodzonej przez gen. Władysława Bortnowskiego. O tym fakcie, na pierwszych stronach, napisały prawie wszystkie polskie dzienniki. Dzień wcześniej na teren czechosłowackich Sudetów wkroczyli żołnierze niemieccy.
"Nie negując fatalnego międzynarodowego kontekstu politycznego przejęcia przez Polskę Zaolzia, warto pamiętać, że był to efekt tego, co nie zostało rozwiązane w dwudziestoleciu międzywojennym" – zauważa prof. Zawistowski.
Prezydent Ignacy Mościcki wydał 11 października dekret o zjednoczeniu z Polską odzyskanych ziem Śląska Cieszyńskiego.
"Stosunki Polsko-Czechosłowackie w okresie międzywojennym nie układały się tak, jak powinny się układać. Było to ze szkodą dla obu stron" – powiedział w audycji Polskiego Radia historyk prof. Tadeusz Kisielewski (16 listopada 1998 r.). "Powodem tego było inne spojrzenie na politykę bezpieczeństwa w Europie" – dodał.
"Czechosłowacja od samego początku, od roku 1918, uważała, że powinna powstać Polska w granicach etnicznych, bez Kresów Wschodnich, czyli Polska słaba, która nie byłaby konkurencyjna w stosunku do Czechosłowacji. Już w 1920 roku, w czasie inwazji bolszewickiej na Polskę, zwątpiono w Pradze w trwałość państwa polskiego. Od tego czasu uważano, że Polska wcześniej czy później stanie się łupem agresji rosyjskiej lub niemieckiej i Czechosłowacja nie powinna silniej wiązać się z Polską, aby nie wejść w jakiś konflikt dla niej niekorzystny" - wyjaśnił prof. Kisielewski.
"Konflikt polsko–czechosłowacki rozpoczął się w styczniu 1919 roku najazdem armii czechosłowackiej na Ziemie Cieszyńską. Spór o Zaolzie, część Śląska Cieszyńskiego, stał się punktem niezgody w stosunkach polsko–czechosłowackich przez cały okres dwudziestolecia międzywojennego" – dodał. "Mimo to Polacy od samego początku dążyli do uregulowania stosunków politycznych z naszym południowym sąsiadem. Już w 1920 roku zaproponowano układ, który nie został jednak ratyfikowany przez rząd w Pradze. W gruncie rzeczy w całym okresie międzywojennym nie doszło do układu politycznego i wojskowego między Polską i Czechosłowacją. Czesi unikali takich porozumień" – ocenił historyk.
"Czesi wyciągnęli ręce po Śląsk Cieszyński przez zdradziecki napad 23 stycznia 1919 r. W dniu tym bowiem ludność Śląska miała, przez głosowanie do Sejmu w Warszawie, zadecydować o polskości Śląska" – pisała w artykule "Dlaczego straciliśmy Śląsk Cieszyński", opublikowanym w dzienniku "Naprzód" z 30 lipca 1930 r., senator Dorota Kłuszyńska.
"Myślę, że łatwiej będzie zrozumieć czym było Zaolzie, jeżeli użyjemy nazwy Kresy Południowe – wielonarodowe, wieloetniczne, wieloreligijne. Taka była ta część Śląska Cieszyńskiego" – powiedział PAP prof. Andrzej Zawistowski z Instytutu Pileckiego. "W polskiej perspektywie to, co się stało jesienią 1938 roku, jest najczęściej oceniane przez pryzmat konferencji w Monachium i agresji Hitlera. Zapomina się, że przecież Polska upomniała się nie o ziemie czeskie tylko o swoje Kresy południowe, zamieszkałe w dużej części przez Polaków. Zamieszkałe przez ludzi, którzy nie mieli szans na demokratyczne wypowiedzenie się w plebiscycie, który im obiecano, a którego nigdy nie było" - stwierdził. "Nie negując fatalnego międzynarodowego kontekstu politycznego przejęcia przez Polskę Zaolzia, warto pamiętać, że był to efekt tego, co nie zostało rozwiązane w dwudziestoleciu międzywojennym" – dodał prof. Zawistowski.
W wyniku zmian terytorialnych w Europie środkowej (Węgrzy też upomnieli się o ziemie czeskie zamieszkałe licznie przez ich obywateli), w marcu 1939 r. Polska i Węgry stały się państwa sąsiadującymi. Nowa granica miała 180 km i odegrała ważną rolę we wrześniu 1939 roku.(PAP)
Autor: Tomasz Szczerbicki
szt/