Wydaje mi się, że jeszcze wtedy społeczeństwo nie było na to przygotowane i zresztą zupełnie słusznie, bo o niepodległość walczy się zbrojnie, na polu walki, a nie przy stole (...) rozmowy wykluczają pełen sukces.– mówił w poniedziałek Andrzej Gwiazda, jeden z liderów strajku w Stoczni Gdańskiej i negocjator Porozumień Sierpniowych.
40 lat temu, 31 sierpnia 1980 r., w Polsce doszło do jednego z najbardziej zaskakujących wydarzeń XX wieku. Pokojowy bunt doprowadził do zgody władz na powstanie niezależnych związków zawodowych. Porozumienia Sierpniowe stanowiły wyłom w systemie politycznym bloku komunistycznego.
Andrzej Gwiazda, współtwórca Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża i NSZZ „Solidarność”, jeden z liderów strajku w Stoczni Gdańskiej, negocjator Porozumień Sierpniowych, działacz podziemia, oraz jego żona Joanna Duda-Gwiazda byli poniedziałek gośćmi TVP Info.
„Niezależny Związek Zawodowy właściwie już podważał samą zasadę totalitaryzmu - powiedziała Joanna Duda-Gwiazda pytana o wydarzenia sprzed 40 lat. „A poza tym, to było tak, że jeśli ludzie przestaną się bać, to będzie łatwiej już cokolwiek zrobić” – powiedziała.
„Okupant ma mniejsze możliwości wyzysku, jeśli większa ilość dochodu narodowego jest przeznaczona na potrzeby społeczeństwa” – zauważyła. Jak wyjaśniła, działanie związku zawodowego bezpośrednio wzmacniało społeczeństwo a osłabiała okupanta.
Andrzej Gwiazda został zapytany, dlaczego czterdzieści lat temu podczas wydarzeń w sali BHP w Gdańsku, nie mógł mówić wprost, że chodzi o obalenie systemu komunistycznego. „Jest to rzeczą oczywistą: nie mieliśmy armat, ani nawet pistoletu” – powiedział Gwiazda. „Poza tym, wydaje mi się, że jeszcze wtedy społeczeństwo nie było na to przygotowane i zresztą zupełnie słusznie, bo o niepodległość walczy się zbrojnie, na polu walki, a nie przy stole” – ocenił. Jak wyjaśnił, przy stole można posunąć się o poważny krok w tej drodze, ale rozmowy wykluczają pełen sukces.
W rozmowie padło również pytanie o Lecha Wałęsę i jego zachowanie podczas tych wydarzeń. „Chodziło przede wszystkim nie o to, jakie stanowisko ma Wałęsa, tylko świadomość, bo już w czasie porozumień nie mieliśmy cienia wątpliwości, że Wałęsa jest agentem bezpieki i nie mogliśmy w związku z tym przygotować i opracować strategii” – powiedział. Podkreślił przy tym, że nie ma gorszej sytuacji, niż trzymanie się taktyki, którą zna przeciwnik.
„I dlatego świadomość, że wszystko, co uzgodnimy między sobą, będzie znane przeciwnikowi, wykluczało jakiejś opracowanie taktyki rozmów i byliśmy skazani na happening, na to, że uczestnicy wyłapią odpowiedni moment i w tym momencie powiedzą odpowiednią kwestię” – zaznaczył Gwiazda. Przyznał jednocześnie, że osłabiało to niesłychanie cały ich zespół. „Ale zostaliśmy postawieni w takiej sytuacji i musieliśmy dać radę” – dodał.
16 sierpnia 1980 r. Andrzej Gwiazda był jednym z inicjatorów powstania Komitetu Strajkowego w „Elmorze”. Kilka dni później został członkiem władz Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego (MKS) w Stoczni Gdańskiej. Brał udział w negocjacjach prowadzonych przez MKS z delegacją rządową. Był współautorem 21 postulatów sierpniowych. Nie podpisał Porozumień Sierpniowych. Uznał, że MKS poszedł na zbyt duże ustępstwa wobec władz.
40 lat temu o godz. 17 w sali BHP Stoczni Gdańskiej podpisane zostało porozumienie między Komisją Rządową a Międzyzakładowym Komitetem Strajkowym, reprezentującym ponad 700 zakładów z całej Polski; delegacja rządowa zgodziła się m.in. na utworzenie nowych, niezależnych, samorządnych związków zawodowych, prawo do strajku, budowę pomnika ofiar Grudnia 1970, transmisje niedzielnych mszy św. w Polskim Radiu i ograniczenie cenzury; przyjęto też zapis, że nowe związki zawodowe uznają kierowniczą rolę PZPR w państwie; uroczystość podpisania porozumienia transmitowała TVP. Porozumienie, które podpisali przewodniczący MKS Lech Wałęsa i wicepremier Mieczysław Jagielski, w konsekwencji doprowadziło do powstania NSZZ "Solidarność" - pierwszej w krajach komunistycznych, niezależnej od władz, legalnej organizacji związkowej. (PAP)
dka/ dki/