10 lutego 1940. r. to data - symbol kojarzona z deportacjami Polaków na Sybir, ale w zasadzie finalizowała ona przygotowany wcześniej przez sowietów cały proces wywózek - mówi PAP w 83. rocznicę wydarzeń kierownik działu naukowego Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku dr Marcin Zwolski.
Muzeum swoimi różnymi działaniami upamiętnia ofiary, nie tylko tych zsyłek na Sybir, ale dokumentuje losy ludzi, prowadzi badania naukowe, edukuje.
W piątek przypada 83. rocznica tzw. pierwszej masowej wywózki obywateli polskich na Sybir. Od tego czasu o czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego deportowały w czterech wywózkach na Wschód kilkaset tysięcy obywateli polskich różnych narodowości.
W piątek przypada 83. rocznica tzw. pierwszej masowej wywózki obywateli polskich na Sybir. Od tego czasu o czerwca 1941 r. władze Związku Sowieckiego deportowały w czterech wywózkach na Wschód kilkaset tysięcy obywateli polskich różnych narodowości.
W pierwszej wywózce deportowano 140 tys. osób, w tym wielu mieszkańców Białegostoku. W piątek w południe przy Pomniku Grobie Nieznanego Sybiraka w Białymstoku odbędą się uroczystości miejskie. Rano kwiaty złożą tam władze wojewódzkie. Po południu przy Muzeum Pamięci Sybiru odbędzie się akcja "Światło Pamięci" ze stawianiem na torach zniczy symbolizujących deportowanych.
"10 lutego jest dla nas taką datą - symbolem. Zawsze pamiętamy o tym, że historia deportacji obywateli polskich przez Związek Sowiecki ani nie zaczęła się ani nie zakończyła się 10 lutego. Pamiętamy o deportacjach w okresie międzywojennym, kiedy Polacy mieszkający w Związku Sowieckim już w latach 30-tych byli deportowani - i tu mówimy o dużych liczbach, dziesiątkach tysięcy Polaków przemieszczanych przymusowo w granicach Związku Sowieckiego - pamiętamy też zawsze o tych, którzy byli deportowani w końcu wojny i po jej zakończeniu"- powiedział PAP dr Marcin Zwolski.
Dodał, że 10 lutego jako rocznica pierwszej masowej wywózki przyjęła się jako moment do oddawania hołdu ofiarom, ich upamiętnienia. Historycy - na podstawie opracowanych źródeł - przyjmują, że w czterech akcjach deportacyjnych z lat 1940-41 wywieziono na Wschód ok. 330 tys. obywateli polskich. Zwolski zaznaczył, że - jak to określił - "konsensus" w tej sprawie wypracowano wśród historyków w latach 90-tych XX w., choć przyznaje, że sami sybiracy podają większe liczby. Wyjaśnił, że skala wszystkich represji - nie tylko wywózek - była znacznie większa.
"Polaków kierowano do łagrów, wcielano do wojska, podlegali również innym przymusowym przesiedleniom jak np. przesiedlenia z pasa przygranicznego, przymusowe przesiedlenia do pracy czy też na przykład rekrutowanie do pracy, które też miało pewną dozę przymusowości. Tych represji było dużo więcej i na pewno polskie ofiary tych represji przekraczały milion, natomiast w tych czterech deportacjach mówimy o ok. 330 tys. ofiar. Ja wiem, że sybiracy są emocjonalnie przywiązani do tych innych liczb, natomiast my jako historycy, jako naukowcy, musimy operować konkretnym wynikami, konkretnych badań" - wyjaśnił Zwolski.
Dodał, że przez wiele lat możliwości badania problematyki deportacji były ograniczone, wiele prac, które powstawały bazowały na ograniczonych źródłach i raportach np. rządu emigracyjnego polskiego w Londynie, na pamięci ludzkiej.
"Polaków kierowano do łagrów, wcielano do wojska, podlegali również innym przymusowym przesiedleniom jak np. przesiedlenia z pasa przygranicznego, przymusowe przesiedlenia do pracy czy też na przykład rekrutowanie do pracy, które też miało pewną dozę przymusowości. Tych represji było dużo więcej i na pewno polskie ofiary tych represji przekraczały milion, natomiast w tych czterech deportacjach mówimy o ok. 330 tys. ofiar. Ja wiem, że sybiracy są emocjonalnie przywiązani do tych innych liczb, natomiast my jako historycy, jako naukowcy, musimy operować konkretnym wynikami, konkretnych badań" - wyjaśnił Zwolski.
"Były to źródła, które były obarczone wieloma problemami, skażeniami badawczymi, ale wyniki tych badań bardzo mocno wryły się w pamięć i szczególnie środowisko sybirackie bardzo mocno się do nich przywiązało. W latach 90-tych pojawiły się możliwości badania źródeł pierwotnych, których autorami byli funkcjonariusze, organy NKWD, ministerstw sowieckich zaangażowanych w proces deportacji i choćby źródła transportowe, mówiące o konkretnych przemieszczeniach" - mówił Zwolski.
Podkreślił, że badacze cały czas szukają nowych źródeł, nie są np. do końca opublikowane informacje z materiałów, które udało się pozyskać w latach 90-tych w archiwach rosyjskich, a wciąż nie są też przebadane archiwa, np. na zachodzie czy nawet polskie, np. w lokalnych muzeach czy archiwach.
W ocenie Zwolskiego, nowym spojrzeniem i dowodem na to, że wciąż odnajdywane są nowe informacje dotyczące tematyki deportacji jest wydana właśnie przez Muzeum Pamięci Sybiru książka znawcy tematu prof. Albina Głowackiego pt. "W tajdze i w stepie".
Promocja tego wydawnictwa odbędzie się w Muzeum Pamięci Sybiru 16 lutego. Profesor Głowacki opisuje - na podstawie źródeł m.in. z archiwów rosyjskich - cały proces przygotowania do realizacji deportacji. "Skupia się na tych wszystkich tygodniach, miesiącach do poszczególnych czterech operacji. Myślę, że jest to nowe podejście, które pokazuje te całe operacje w nieco innym świetle" - ocenił Zwolski.
Przypomniał, że publikacje o wywózkach zaczynają się zazwyczaj od dnia, gdy zaczęły się deportacje. "A tak naprawdę możemy powiedzieć, że ta operacja nie rozpoczęła się 10 lutego, ona się właściwie 10 lutego w pewien sposób zakończyła, sfinalizowała. Ta operacja była przygotowywana od jesieni 1939 r. To są miesiące potężnie zakrojonej akcji, w której uczestniczyło można powiedzieć kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt tysięcy osób, które były w nią wtajemniczone" - powiedział PAP Zwolski.
Dodał, że wymagało go przygotowania operacji wywózek, selekcjonowania ludzi do tych wywózek, obmyślenia gdzie będą zesłani. "Profesor Głowacki skupił się właśnie na tych elementach, pokazał te rzeczy, o których myśmy bardzo często wcześniej zapominali czy też uważali, że są mniej ważne. Natomiast kiedy się przeanalizuje ten cały proces decyzyjny władzy sowieckiej i różnego rodzaju organów sowieckich okazuje się, że są to elementy niezwykle istotne i to są elementy, które wyjaśniają wiele rzeczy" - powiedział dr Marcin Zwolski.(PAP)
autorka: Izabela Próchnicka
kow/ pat/