Jako sześcioletnie dziecko potrzebowałem pomocy. A nam pomogli zwykli, ale bohaterscy ludzie, nasi sąsiedzi z Borysławia. Pamiętajmy, że w Polsce wszyscy, którzy pomagali Żydom w czasie niemieckiej okupacji, byli zabijani, natychmiast i bez sądu – przytacza słowa zmarłego w piątek Szewacha Weissa portal Times of Israel.
Weiss, były ambasador Izraela w Polsce i przewodniczący izraelskiego parlamentu, urodził się w 1935 roku w Borysławiu (obecnie Ukraina). Po wybuchu II wojny i wkroczeniu wojsk niemieckich jego rodzinie udało się uciec z getta. Pomogli im sąsiedzi: Polacy - Maria Potężna z synem Tomaszem oraz małżeństwo Anna i Michał Górale, a także Ukrainka Julia Lasotowa. Ukrywano ich m.in. w specjalnie przygotowanym schronie piwnicznym, stajni, oborze oraz miejscowej kaplicy.
Portal Ynet przytacza fragment wywiadu z Weissem z 2000 roku: "Kolejne noce ukrywano nas na przemian w zagrodzie, oborze i stajni, pomiędzy żłobami. Pewnego dnia ukrywaliśmy się na klepisku, głęboko w słomie, gdy nagle przybyli gestapowcy z ukraińskimi kolaborantami. Weszli na klepisko, deptali po nim i grzebali w słomie widłami i bagnetami karabinów. A wszystko to na oczach członków rodziny, która nas ukrywała, wszystko to pomimo groźby pewnej śmierci członków tej dobrej rodziny w przypadku gdyby znaleźli nas ukrywających się pod stertami słomy".
"Nikt z nich nie powiedział słowa, ani nas nie wydał" - podkreślał Weiss.
Sąsiedzi i przyjaciele Weissów, którzy pomogli rodzinie w ukryciu się, zostali w 2001 roku uznani przez Yad Vashem za Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Zmarły wieku 87 lat Szewach Weiss zostanie pochowany w niedzielę na cmentarzu Wzgórze Herzla w Jerozolimie, w części przeznaczonej dla przywódców państwowych i osób szczególnie zasłużonych. (PAP)
baj/ ap/