Na ogół argumenty ad Hitlerum są używane przez ludzi, którzy nie mają żadnych argumentów – mówił w czwartek Jarosław Sellin wiceminister kultury odnosząc się do oceny prezydent Gdańska Aleksandry Dulkiewicz, że wolność w Polsce "jest zabierana po kawałku, a tak było przecież w III Rzeszy".
Sellin został poproszony o komentarz do reportażu poświęconego Gdańskowi, który kilka dni temu wyemitowało niemieckie radio Deutschlandfunk. W audycji tej wypowiedziała się m.in. prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz, która oceniła, że wolność w Polsce "jest zabierana po kawałku, to jest przerażające - przecież tak było w III Rzeszy".
„Ręce opadają. Jest mi bardzo smutno i bardzo przykro, że takie słowa muszę słyszeć od pani prezydent zarządzającej moim pięknym miastem – Gdańskiem. W niemieckiej rozgłośni takie argumenty. Politolodzy, socjolodzy już dawno zwrócili uwagę na to, że na ogół w debacie publicznej argumenty ad Hitlerum są używane przez ludzi, którzy nie mają żadnych argumentów w debacie publicznej i nie potrafią żadnych konkretów w sporze publicznym przedstawić i wtedy właśnie się uciekają do takich metod, że sprowadzają spór ad Hitlerum, zarzucając komuś budowanie III Rzeszy albo, że ktoś reprezentuje siłę faszystowską i tak dalej i tak dalej” – powiedział Sellin w Radiu Gdańsk.
„To jest bardzo przykre. Radziłbym pani prezydent i jej najbliższym doradcom, którzy jej prawdopodobnie dużą krzywdę czynią tak ją podkręcając do prowadzenia ostrego sporu publicznego z demokratycznie wybranym rządem – siłą polityczną, która demokratycznie 7 wyborów z rzędu wygrała, żeby jednak takich argumentów nie używać w niemieckim Deutschlandfunk” – podkreślił.
Zapytany o to, czy to polski rząd walczy z Gdańskiem czy Gdańsk walczy z rządem, Sellin odpowiedział sarkastycznie, że „tak, rząd bardzo walczy z Gdańskiem”. „Właśnie kilka dni temu odwiedziłem gdański kościół św. Piotra i Pawła, który uratowaliśmy po spaleniu. Odwiedziłam też kościół św. Mikołaja, który uratowaliśmy funduszami rządowymi od zawalenia się. Regularnie odwiedzam Bazylikę Mariacką - najważniejszy zabytek Gdańska, gdzie przeznaczyliśmy największe środki od 1945 roku. Budujemy rządowymi pieniędzmi wielki nowy port wewnętrzny w Gdańsku, który spowoduje, że Gdańsk być może będzie największym portem na Bałtyku. Strasznie z tym Gdańskiem walczymy. Prześladujemy to miasto. Jesteśmy bardzo okrutni wobec tego miasta” – mówił.
„Zapomniały władze Gdańska i jeszcze kilku innych miast w Polsce, do czego są wybrane. One są wybrane przez społeczności lokalne do rozwiązywania lokalnych problemów mieszkańców, a nie do prowadzenia wielkiej polityki, budowania jakiegoś alternatywnego państwa, donoszenia na Polskę z powodu tego, że się ocenia, że nie rządzą ci, którzy rządzić powinni zdaniem włodarzy takich wielkich miast. Po prostu mylą swoje role. Nie powinni się tym zajmować. Powinni uszanować demokratyczne wybory Polaków, dobrze współpracować z rządem dla rozwiązywania lokalnych problemów mieszkańców” – mówił.
„No niestety, nie wiem czy to ich nudzi, czy czują się niekompetentni do prowadzenia pracy samorządowej, że zamiast tym, zajmują się wielką polityką, polityką partyjną, agresywną polityką partyjną. To jest pomylenie ról” – mówił. (PAP)
Autor: Anna Kisicka
aks/ mok/