42. rocznicę wybuchu strajku w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik (Lubelskie) uczczono w niedzielę. Robotnicy świdnickich zakładów zapoczątkowali w 1980 r. falę strajków, która objęła cały region, poprzedzając protesty na Wybrzeżu.
Obecny podczas uroczystości na terenie PZL-Świdnik wiceminister finansów Artur Soboń podkreślił, że „to właśnie tu wszystko się zaczęło, tu zaczęła się Solidarność”. „Bez Świdnika, bez Lubelskiego Lipca nie byłoby porozumień sierpniowych, nie byłoby tej odwagi i wiary, że można uzyskiwać nie tylko postulaty związkowe, ale postulaty wprost polityczne. Wreszcie, nie byłoby tej iskry wolności, która stąd wypłynęła” – zaznaczył Soboń.
Wiceminister nawiązał do bieżących wydarzeń i podpisania przez PZL-Świdnik umowy na dostawę 32 wielozadaniowych śmigłowców typu AW149 za ponad 8,2 mld zł dla Wojska Polskiego. Jak zaznaczył, ten kontrakt jest szansą na nowe, dobrze płatne miejsca pracy w nowoczesnym przemyśle. Podkreślił również wartość finansową kontraktu.
„Niestety, rzadko kiedy nasze lubelskie firmy podpisują takie kontrakty. To jest ponad 8 mld zł dla PZL-Świdnik. To prawie tyle, co wszystkie środki europejskie, które województwo lubelskie ma w nowym budżecie europejskim zaplanowane do wydatkowania. 8 mld zł to też koszt wybudowania 3-4 nowych kopalni. Mógłbym dawać tak kolejne przykłady, ale mówimy o naprawdę gigantycznych pieniądzach, które przypłyną tutaj i zmienią ten zakład, tak jak zmienia się cały czas od 1980 roku” – zwrócił uwagę.
Zapewnił, że będzie starać się również o podpisanie kontraktu na modernizację 43 śmigłowców Sokół, które „PZL-Świdnik chciałby, ma potencjał i potrafi zmodernizować, tak, aby służyły dalej polskim żołnierzom”. „Dzisiaj rola Świdnika w sytuacji zagrożenia zewnętrznego jest szczególnie istotna”- dodał Soboń.
Protesty na Lubelszczyźnie trwały ponad dwa tygodnie – do 25 lipca. Wkrótce po ich wygaśnięciu rozpoczęły się strajki na Wybrzeżu, które doprowadziły do podpisania porozumień o utworzeniu niezależnych związków zawodowych.
Przewodniczący Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność" Marian Król, który był również uczestnikiem protestu w Świdniku w 1980 r. podkreślił, że dumny jest z tego, iż „wówczas jako dosyć liczna załoga nie dali się podzielić”. „To świadczyło o wysokiej świadomości (…) Ci ludzie, którzy powiedzieli ówczesnemu systemowi +nie+, wiedzieli, czego chcą” – zaznaczył Król.
Według niego przez 30 lat trudno było „przebić się przez mur niechęci, że ktokolwiek był jeszcze przed Sierpniem’80”. „Dziś ta świadomość rośnie (…) To było wielkie wydarzenie, które nie tylko uchyliło, ale otworzyło bramy ku wolności. To tutaj przełamaliśmy barierę strachu” – stwierdził Król.
Związkowcy z Solidarności, uczestnicy protestu, przedstawiciele władz administracyjnych i samorządowych złożyli kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym wydarzenia Świdnickiego Lipca na terenie zakładów PZL-Świdnik. Potem wzięli udział we mszy świętej. Po południu zaplanowano festyn rodzinny, a wieczorem potańcówkę.
Strajk w Wytwórni Sprzętu Komunikacyjnego PZL-Świdnik wybuchł 8 lipca 1980 r. Jego bezpośrednim powodem była podwyżka cen w zakładowej stołówce, dlatego mówiono później, że w Świdniku „zaczęło się od kotleta”. Robotnicy przychodzili do zakładu, ale nie pracowali. Porządku pilnowała robotnicza straż. Trwały wiece, rozmowy z przedstawicielami dyrekcji i władz z Lublina, a także z Warszawy.
Strajk w zakładzie w Świdniku zapoczątkował falę protestów na Lubelszczyźnie, które potem nazwano Lubelskim Lipcem 1980. W Lublinie stanął m.in. węzeł kolejowy i komunikacja miejska.
Czwartego dnia podpisano porozumienie. Pracownicy dostali podwyżkę płac i zapewnienie, że zaopatrzenie w Świdniku będzie lepsze. Za okres strajku zapłacono im średnie wynagrodzenie. Władze zobowiązały się, że nie będą wyciągać żadnych konsekwencji w stosunku do strajkujących. Robotnicy mieli odpracować straty powstałe z powodu strajku. Było to pierwsze w PRL porozumienie władz ze strajkującymi robotnikami.
Strajk w zakładzie w Świdniku zapoczątkował falę protestów na Lubelszczyźnie, które potem nazwano Lubelskim Lipcem 1980. W Lublinie stanął m.in. węzeł kolejowy i komunikacja miejska. Robotnicy domagali się podwyżek, poprawy warunków socjalno-bytowych, ale też zmniejszenia biurokracji, likwidacji korupcji i przywilejów dla rządzących. W niektórych zakładach żądali nowych wyborów do władz związków zawodowych, niezależnych rad pracowniczych, wolnej prasy.
Protesty na Lubelszczyźnie trwały ponad dwa tygodnie – do 25 lipca. Wkrótce po ich wygaśnięciu rozpoczęły się strajki na Wybrzeżu, które doprowadziły do podpisania porozumień o utworzeniu niezależnych związków zawodowych. (PAP)
Autor: Gabriela Bogaczyk
gab/ agz