Ekumeniczną modlitwą za zmarłych, złożeniem kwiatów upamiętniono w niedzielę w Jedwabnem (Podlaskie) 81. rocznicę mordu Żydów w tej miejscowości. Według śledztwa IPN dokonali jej Polacy z inspiracji Niemców.
Nie było przemówień. Przy pomniku upamiętniającym pomordowanych, w miejscu gdzie stała stodoła, w której spalono Żydów, złożono kwiaty. Uczestnicy uroczystości odczytali na głos imiona i nazwiska Żydów, którzy przed II wojną światową żyli w Jedwabnem.
"Jak co roku jesteśmy tutaj (żeby) żałować razem, (snuć) refleksje razem, modlić się razem" - powiedział krótko na początku uroczystości przy pomniku naczelny rabin Polski Michael Schudrich. Po modlitwach przy pomniku uczestnicy uroczystości odwiedzili także pobliski cmentarz żydowski.
Uroczystość zorganizowała warszawska gmina wyznaniowa żydowska. Wziął w niej udział m.in ambasador Izraela w Polsce Jaakow Liwne (Yacov Livne), zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Hanna Machińska. W imieniu prezydenta Andrzeja Dudy kwiaty złożył sekretarz stanu w KPRP Wojciech Kolarski. Były też kwiaty od polityków PO, Lewicy, Polski 2050, wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej (PO).
"Jak co roku jesteśmy tutaj (żeby) żałować razem, (snuć) refleksje razem, modlić się razem" - powiedział krótko na początku uroczystości przy pomniku naczelny rabin Polski Michael Schudrich.
Po modlitwach przy pomniku uczestnicy uroczystości odwiedzili także pobliski cmentarz żydowski.
Ambasador Izraela w Polsce powiedział dziennikarzom, że bycie w tym miejscu i pamiętanie o tym co się tu wydarzyło, o tej tragedii, o tej części historii narodów żydowskiego i polskiego jest bardzo ważne i dlatego tu przyjechał. Dodał, że jeśli nie będziemy wyciągać wniosków z historii ona może się powtórzyć.
Wojciech Kolarski powiedział dziennikarzom, że jest tu, jak co roku w imieniu prezydenta RP "po to, żeby oddać hołd ofiarom tej tragedii, tej zbrodni, która została dokonana 10 lipca 1941 r., żeby milczeć, żeby w milczeniu oddać hołd ofiarom”.
Do Jedwabnego przyjechał także bp Rafał Markowski. Podkreślił w rozmowie z dziennikarzami, że w Jedwabnem stała się ludzka krzywda, o której nie można zapomnieć. "Ta krzywda jednocześnie przywołuje przekonanie, o którym pewnie może nie raz zapominamy, że w ogóle wojna jako taka niesie za sobą ogrom bólu i cierpienia, dlatego jest straszna. I teraz w kontekście tego co się dzieje na Ukrainie, w Ukrainie, wspomnienie tej krzywdy nabiera szczególnej mocy" – powiedział bp Markowski pytany przez PAP.
Dodał, że wcale nie chodzi już także o narodowość, ale po prostu o człowieka, a miejsca takie jak Jedwabne to "wołanie o pokój dla świata", ale także modlitwa za skrzywdzonych.
Wojciech Kolarski powiedział dziennikarzom, że jest tu, jak co roku w imieniu prezydenta RP "po to, żeby oddać hołd ofiarom tej tragedii, tej zbrodni, która została dokonana 10 lipca 1941 r., żeby milczeć, żeby w milczeniu oddać hołd ofiarom”.
Hanna Machińska powiedziała dziennikarzom, że Jedwabne jest miejscem tragedii, w którym trzeba być, powinni być w tym miejscu i Polacy i Żydzi. "To jest miejsce gdzie trzeba pochylić głowę. To powinno być miejsce pojednania" - mówiła zastępca RPO.
Podzieliła opinię, że ludzie za mało wniosków wyciągają z historii. "To jest taka drzazga, która tkwi w nas, w takim starszym pokoleniu bardzo głęboko. Należy po prostu powiedzieć młodym ludziom: tak się zdarzyło, takie sytuacje miały miejsce. Żadne zamykanie tej części historii, ukrywanie tej części historii nie sprzyja niczemu dobremu" – oceniła Machińska.
Przed uroczystościami, w ich trakcie oraz po uroczystościach, przy pomniku był obecni przedstawiciele środowisk narodowych. Mieli transparenty, na których domagali się dokończenia ekshumacji. Pod pomnikiem były złożone kwiaty z szarfami, na których napisano, że zbrodni dokonali Niemcy.
"Żądamy prawdy o Jedwabnem. Przeproście za zbrodnie na narodzie polskim", "Dokończyć ekshumację = skończyć z oszczerstwami wobec Polaków", "Nie przepraszam za Jedwabne, niech przeproszą sprawcy" - m.in. takie hasła były na transparentach. Policja legitymowała niektóre osoby.
"To jest dzień żałoby, to jest dzień morderstwa setek niewinnych ludzi, żydowskich mieszkańców Jedwabnego. Taki dzień, to nie jest czas na rozmowy. To jest czas na modlitwę, żałobę, refleksję” – mówił dziennikarzom po uroczystościach rabin Schudrich. Dodał, że dla niego oznacza to pamięć o życiu ludzi, którzy tutaj żyli i to życie stracili.
Także Schudrich pytany czy ludzkość wyciąga wnioski z wydarzeń sprzed 81 lat powiedział w kontekście wojny na Ukrainie, że wydaje się, że wiele osób czegoś się nauczyło. Wskazał, że wielu Polaków przyjęło do swoich domów uchodźców z Ukrainy, osoby, których wcześniej nie znali. "To jest niesamowite" – mówił Schudrich. Wskazał, że wojna to koszmar, ale z drugiej strony nadzieją napawa taka moralna postawa Polaków. "Że my tutaj jesteśmy moralnym narodem, wielu z nas jest gotowych pomóc, otworzyć dom, otworzyć serce" – dodał Schudrich.
Wojciech Kolarski pytany o obecność środowisk narodowych, które zaprzeczają ustaleniom śledztwa ws. mordu w Jedwabnem dodał, że dzień uroczystości to moment, w którym potrzebna jest cisza i spokój na oddanie szacunku i hołdu zamordowanym jedwabieńskim Żydom, a nie czas na debatę.
Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez IPN, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale - jak podawał Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku - jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Machińska mówiła, że bardzo jest jej przykro, "że powiewają tutaj flagi, które wyrażają delikatnie mówiąc niechęć, kwestionują to, co się stało w Jedwabnem". "Tak nie powinno być. Słyszę też przekazy, koło mnie stali mężczyźni, którzy właśnie kwestionowali, że w ogóle doszło do mordu w Jedwabnem. Po tylu latach chyba nie mamy żadnych wątpliwości jaka to była sytuacja" - oceniła.
Według ustaleń śledztwa przeprowadzonego przez Instytut Pamięci Narodowej, 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem grupa polskiej ludności zamordowała co najmniej 340 żydowskich sąsiadów. Większość - kobiety, mężczyźni i dzieci - została spalona żywcem w stodole. W ocenie IPN zbrodnia została dokonana z niemieckiej inspiracji (liczni przesłuchani świadkowie wskazali na przybyłych w tym dniu do Jedwabnego umundurowanych Niemców), ale - jak podawał Instytut w komunikacie o końcowych ustaleniach śledztwa, wydanym w lipcu 2002 roku - jej wykonawcami było co najmniej czterdziestu polskich mieszkańców Jedwabnego i okolic.
Śledztwo IPN umorzył w 2003 r. Uzasadnił wówczas, że nie udało się znaleźć wystarczających dowodów na udział osób innych niż osądzone za to już po II wojnie światowej.
O sprawie Jedwabnego zaczęło być głośno w 2000 r. po publikacji Jana Tomasza Grossa "Sąsiedzi", w której napisał, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem Polacy zamordowali 1,6 tys. Żydów. Zaczęła się szeroka, międzynarodowa dyskusja. IPN wszczął śledztwo, były ekshumacje, zdemontowano stary pomnik z napisem, że zbrodni dokonali hitlerowcy. 20 lat temu, w 60. rocznicę tamtych wydarzeń, prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, podczas największych jak dotąd uroczystości w Jedwabnem, przeprosił za tę zbrodnię.(PAP)
autor: Izabela Próchnicka
kow/ par/