Trwają kolejne analizy niewyjaśnionych spraw księży zamordowanych w 1989 r. Nazwiska Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca i Stefana Niedzielaka znalazły się na liście zakwestionowanych przeze mnie postępowań prawnych z lat 80. – mówi prezes IPN Karol Nawrocki.
"Trwają kolejne analizy spraw księży zamordowanych w latach 80., ale też działaczy opozycji antykomunistycznej z kilku miast. Nie chciałbym wymieniać nazwisk, bo te sprawy są zupełnie różne, ale mogę powiedzieć, że są to sprawy dotyczące niewyjaśnionych do końca śmierci z lat 80. Już na początku tego roku poprosiłem pana prokuratora, żeby tym śledztwom, które budzą wątpliwości historyków (...) się w sposób szczególny przyjrzeć" - mówił prezes IPN w czwartek w Polskim Radio24.
Na pytanie, czy również będą podjęte sprawy śmierci księży Sylwestra Zycha, Stanisława Suchowolca i Stefana Niedzielaka prezes IPN potwierdził, że te nazwiska znalazły się na liście zakwestionowanych przez niego "postępowań prawnych z lat 80., a prowadzonych przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu". "Ta lista, ten katalog takich wątpliwości jest szerszy, więc nie mogę powiedzieć, że będą nowe ustalenia dotyczące naszych wielkich kapłanów, którzy zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Natomiast nazwiska tych księży znalazły się na mojej liście wątpliwości" - podkreślił.
Zdaniem Nawrockiego ten rok "zdradził potencjał prokuratorów IPN". "Bo w roku 2021 przygotowali zaledwie trzy wnioski o uchylenie immunitetów sędziom i prokuratorom, a na mój apel i po wizytach w oddziałach, w tym roku takich wniosków zostało przygotowanych 24, więc cieszę się, że kolejni komunistyczni prokuratorzy i sędziowie stają w obliczu prawdy historycznej. To zdradza także potencjał ścigania tych zbrodni" - ocenił.
Jego zdaniem ten rok "zdradził potencjał prokuratorów IPN". "Bo w roku 2021 przygotowali zaledwie trzy wnioski o uchylenie immunitetów sędziom i prokuratorom, a na mój apel i po wizytach w oddziałach, w tym roku takich wniosków zostało przygotowanych 24, więc cieszę się, że kolejni komunistyczni prokuratorzy i sędziowie stają w obliczu prawdy historycznej. To zdradza także potencjał ścigania tych zbrodni" - ocenił Nawrocki.
"Pozytywne jest też to, że po moim apelu do pana prokuratora Andrzeja Pozorskiego niebawem będziemy mogli ogłosić wznowienie śledztw, które budzą moje historyczne wątpliwości. To znaczy śledztw, które w moim uznaniu w poprzednich latach nie były wyjaśnione w taki sposób, w jaki być powinny. Oczywiście perspektywa historyka jest zupełnie inna niż prokuratorów, to nie jest próba skalibrowania mojego oglądu historycznego do potrzeb prokuratorskich czy prawnych, ale pewne wątpliwości, które każą cofnąć się do spraw niezbadanych. Tu także wierzę, że uda się niektóre rzeczy zmienić" - mówił.
Pytany co dalej z poszukiwaniami miejsc polskiej martyrologii na terenie Białorusi i Ukrainy zaznaczył, że te państwa są w zupełnie innej relacji z Polską. "Ukraina jest naszym partnerem i Polska jest wielkim partnerem Ukrainy w starciu zbrojnym z Federacją Rosyjską, natomiast Białoruś jest sojusznikiem Federacji Rosyjskiej. I podczas gdy na Białorusi możemy powiedzieć, że w chwili obecnej te możliwości są zamknięte z przyczyn naturalnych, geopolitycznych, to na Ukrainie toczą się rozmowy na temat podjęcia takich prac" - powiedział Nawrocki wskazując, że w związku ze strukturą ukraińskiego Instytutu, który jest częścią ich Ministerstwa Kultury rozmowy prowadzi minister kultury prof. Piotr Gliński. "Wiem, że realizuje je bardzo dobrze, więc jest nadzieja na podjęcie tych prac ekshumacyjnych z całą pewnością" - mówił prezes IPN.
Odnosząc się do kwestii dekomunizacji podkreślił, że w jego ocenie "nie ma miejsca w przestrzeni publicznej wolnego kraju dla zbrodniarzy komunistycznych, choćby z tego względu, że taki akt jest pogardą dla ofiar". "Oczywiście jest zawstydzające, że w XXI w. mieliśmy ponad 60 upamiętnień i pomników w przestrzeni publicznej z czerwoną gwiazdą, z sierpem i młotem. Cieszę się, że te pomniki upadają" - zauważył Nawrocki.
"Już udało się nam kilkanaście takich pomników w porozumieniu z samorządami zlikwidować, czekają na to kolejne pomniki. Często, i to jest dramatyzm tej sytuacji, te pomniki są jedynymi upamiętnieniami w mniejszych miejscowościach, więc całe pokolenia są wychowane w pewnej dekonstrukcji prawdy historycznej, nie wiedząc czy oddają hołd prawdziwym wyzwolicielom, czy jednak tym, którzy mordowali i gwałcili ich przodków. Mam wielką nadzieję, że uda się zakończyć proces dekomunizacji przestrzeni publicznej, jesteśmy co do tego zdeterminowani, choć to nie jest łatwe" - zaakcentował. (PAP)
akn/ aszw/