W sobotę w Alicante (Walencja) zmarł w wieku 96 lat były żołnierz AK, bohater Powstania Warszawskiego Antoni Janusz Dąbrowski ps. Leon – informuje PAP przewodniczący hiszpańskiej organizacji historyczno-kulturalnej „Poland First to Fight” Alberto Trujillo.
Powstaniec mieszkał w domu spokojnej starości „El Paular” w Alicante, gdzie był otoczony specjalną opieką.
W kwietniu 2022 r. podczas uroczystości zorganizowanej przez "Poland First to Fight" otrzymał z rąk ówczesnego attache obrony w ambasadzie RP w Madrycie płk. Roberta Tkaczyka pamiątkowy medal od Wojska Polskiego w uznaniu za zasługi dla Polski.
Antoni J. Dąbrowski po wojnie wyemigrował do Hiszpanii, gdzie się ożenił; miał czworo dzieci o polskich imionach i ośmioro wnuków.
Podczas walki przeciwko okupantowi wielokrotnie stanął w obliczu śmierci, w wyniku odniesionych ran częściowo stracił słuch. Nie chciał wspominać tamtych czasów. „Moje doświadczenia wojenne są smutne, bolesne - powiedział według relacji domu opieki El Paular - To nic dobrego, tylko nienawiść, rany, inwalidztwo, śmierć, rozbite rodziny, zniszczone miasta, obozy koncentracyjne pełne cierpienia, tortur i śmierci…”. Trzeba rozwiązywać konflikty drogą dialogu, próbować wszystko naprawić po dobroci, trzeba mieć dobre intencje i dążyć do pokoju drogą miłości, aby nie cierpieli niewinni” - podkreślał.
Zgodnie z powstańczymi biogramami, Antoni J. Dąbrowski walczył w stopniu starszego strzelca w pułku „Baszta” w batalionie „Karpaty” (kompania K-3). Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie miał zaledwie 17 lat. Dostał się do niewoli niemieckiej; był jeńcem obozu przejściowego dla żołnierzy AK w Skierniewicach, a następnie Stalagu X B Sandbostel. Numer jeniecki 220985.
Historię życia opowiedzianą przez samego Antoniego J. Dąbrowskiego zamieścił na swoich stronach internetowych dom spokojnej starości „El Paular”.
„Urodziłem się w 1927 r. w Warszawie, miałem trzech braci i jedną siostrę, żyliśmy normalnym życiem - opowiedział. - Chodziłem do szkoły, bawiłem się z rówieśnikami, jeździłem na rowerze. Aż w 1939 r., kiedy miałem 12 lat, wybuchła II wojna światowa. Niemcy zaatakowali Polskę ciągłym ciężkim bombardowaniem (…). Po ok. 3 tygodniach zaatakowali Warszawę artylerią, bombami, czołgami i bardzo silną armią. W tym samym czasie Rosjanie również wkroczyli do Polski ze wschodu, a ponieważ armia polska była słabsza i nie mogła bronić kraju na dwóch frontach, Polska nie miała innego wyjścia jak poddać się”.
„Mieszkałem w tej części Warszawy, gdzie Niemcy utworzyli getto żydowskie (…) Ciągle słychać było strzały, domy Żydów palono. Byłem świadkiem egzekucji, samobójstw (…) Widziałem całe rodziny wywożone na dworzec. Byli wysyłani pociągami do obozów koncentracyjnych. Wstąpiłem do tajnej armii polskiej, aby bronić mój kraj przed wrogiem. W wieku 15 lat zacząłem życie jako partyzant”.
Podczas walki przeciwko okupantowi wielokrotnie stanął w obliczu śmierci, w wyniku odniesionych ran częściowo stracił słuch. Nie chciał wspominać tamtych czasów. „Moje doświadczenia wojenne są smutne, bolesne - powiedział według relacji domu opieki El Paular - To nic dobrego, tylko nienawiść, rany, inwalidztwo, śmierć, rozbite rodziny, zniszczone miasta, obozy koncentracyjne pełne cierpienia, tortur i śmierci…”. Trzeba rozwiązywać konflikty drogą dialogu, próbować wszystko naprawić po dobroci, trzeba mieć dobre intencje i dążyć do pokoju drogą miłości, aby nie cierpieli niewinni” - podkreślał.
Z Saragossy Grażyna Opińska (PAP)
opi/ mma/