Unikatowy egzemplarz polskiego holowanego mostu szturmowego MH-12 zaprezentowano w poniedziałek w Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu. Obiekt został odtworzony przy użyciu oryginalnych części; to jedyny taki egzemplarz na świecie.
Most był w trakcie premierowego pokazu holowany za jedynym zachowanym w Polsce czołgiem lekkim T-70.
Szef muzeum ppłk Tomasz Ogrodniczuk powiedział w trakcie uroczystego pokazu, że most jest cennym nabytkiem nie tylko z tego powodu, że to jedyna taka konstrukcja, ale również dlatego, że jest to wytwór polskiej myśli technicznej.
„Chcemy w ten sposób uczcić pamięć polskich inżynierów, polskich konstruktorów. Dwaj młodzi kapitanowie Bajbor i Dunin dostali bardzo trudne zadanie: nie mieli żadnych wzorców, na których mogliby się oprzeć, a stworzyli wspaniały most holowany. Konstrukcja powstawała na przestrzeni 1957 i 1958 roku, niektórzy mówią, że nawet dzisiaj mogłaby być wykorzystywana w czasie takich tragedii jak np. powodzie” - powiedział.
W 2019 r. szef Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu otrzymał informacje, że na przykoszarowym poligonie w Gliwicach znajduje się najprawdopodobniej wrak mostu. Po ustaleniu miejsca jego lokalizacji, stanu zachowania, pozyskaniu stosownych zgód i zorganizowaniu środków do wydobycia obiektu wrak został sprowadzony do Poznania w lutym ubiegłego roku. Konserwację i odbudowę przeprowadził stale współpracujący z muzeum zespół z firmy Artura Zysa.
„Udało nam się go odtworzyć z oryginalnych części, oryginalnych kół, gąsienic. Nie zachowała się żadna dokumentacja tego mostu. Jedyne zdjęcia znalazły się w Wojskowym Instytucie Techniki Pancernej i Samochodowej. I z tych zdjęć, kawałek po kawałku, te brakujące elementy były odtwarzane i montowane na pojeździe” - powiedział ppłk Ogrodniczuk.
Uczestniczący w pokazie wiceminister obrony narodowej Stanisław Wziątek podkreślił, że idea przyświecająca sprowadzeniu mostu może być też inspiracją do wzmocnienia polskiego przemysłu obronnego.
„To, co zobaczyłem w tym muzeum, zasługuje na najwyższy szacunek, bo wypełnia wszystkie funkcje muzealne, ale jeszcze oprócz tego wypełnione jest znakomitym duchem wielkiej pasji działania. Cieszę się bardzo, że możemy pokazywać wszystko to, co jest dla wojska ważne. Dla Wojska Polskiego, dla techniki europejskiej i światowej” - powiedział.
W latach 50. ub. wieku inżynierom Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie postawiono zadanie stworzenia pojazdu specjalnego towarzyszącego czołgom. Konstrukcja miała wspierać jednostki pancerne w zadaniach szturmowych.
W latach 1957-1958 wykonano dwa prototypowe pojazdy. Najprawdopodobniej w pierwszym z nich wykorzystano koła pozyskane z czołgu T-70, a w drugim - koła od działa samobieżnego SU-76. Gdy zorientowano się, iż pozyskanie części od tych pojazdów dla egzemplarzy seryjnych może być utrudnione – zdecydowano się na wykorzystanie elementów z powozi dostarczanych z Zakładów Mechanicznych „Łabędy”, a pochodzących z polskiego ciągnika artyleryjskiego Mazur D-350.
Most miał masę 14 t, długość 12,5 m, wysokość 2,1 m, szerokość do 3,4 m, a nośność 50 t. Umożliwiał przejazd zarówno czołgów T-34-85, jak i T-54.
Muzeum poinformowało, że jednostki pancerne Wojska Polskiego po raz pierwszy zostały praktycznie zapoznane z mostem szturmowym MH-12 w październiku 1958 r. podczas manewrów Śląskiego Okręgu Wojskowego. W warunkach zbliżonych do bojowych most był z powodzeniem holowany po terenie pociętym rowami i okopami. Przeprawiano po nim czołgi i działa pancerne.
Ostatecznie zmontowano 10 egzemplarzy seryjnych mostu MH-12, co wraz z pojazdami prototypowymi dało liczbę 13 sztuk. (PAP)
rpo/ miś/