2 czerwca 1980 r. w siedzibie UNESCO papież stwierdził, że przyszłość człowieka zależy od kultury. To jedna z podstawowych myśli w jego nauczaniu – mówi PAP dr Dominika Żukowska-Gardzińska, teolog kultury z Centrum Myśli Jana Pawła II.
PAP: Jaką rolę w nauczaniu Jana Pawła II odgrywała szeroko pojęta kultura?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Moim zdaniem była to rola kluczowa. Karol Wojtyła zaczynał od kultury – od kontaktu z teatrem i od studiów polonistycznych. To był człowiek, który wplatał w swoje wypowiedzi – najpierw jako ksiądz, biskup i kardynał, a następnie jako papież – bardzo wielu twórców kultury polskiej. Najczęściej cytowanym przez papieża poetą był Cyprian Kamil Norwid. To daje nam poczucie tego, że dziedzictwo polskiej tradycji i kultury przeniknęło na cały świat dzięki pontyfikatowi Jana Pawła II.
W czasie spotkań z ludźmi kultury, artystami, ale również z przedstawicielami UNESCO i innych kluczowych instytucji, które zajmują się na świecie kulturą, papież wygłosił kilka ważnych przemówień. 2 czerwca 1980 r. w siedzibie UNESCO powiedział, że kultura jest właściwym sposobem bytowania człowieka i dzięki niej żyje on prawdziwie ludzkim życiem. Stąd kiedy myślimy o przyszłości, należy wpisać w nią także troskę o rozwój kultury, ale i jej zrozumienie.
Wydaje się, że to proste i oczywiste stwierdzenie, ale gdy przypatrzymy się temu, w jaki sposób papież kształtował swoją osobowość i jakie było znaczenie jego pontyfikatu, to możemy zobaczyć, że były to słowa kluczowe.
Jako papież Wojtyła posługiwał się również drugim bardzo znaczącym hasłem, mianowicie „Nie lękajcie się”, które wypowiedział w encyklice „Redemptor hominis”. Mówi się o tym, że była to programowa encyklika jego pontyfikatu, przedstawiała program działania i skoncentrowania się na człowieku stworzonym przez Boga, na odpowiedzialności za świat, w którym żyjemy, oraz na wynikających z tego skutkach. Te skutki przenikają również w sferę kultury.
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Jan Paweł II był przede wszystkim filozofem, etykiem. Jego wychowanie intelektualne było bardzo silnie osadzone w temacie aksjologii, czyli wartości. Jego rozprawa habilitacyjna dotyczyła wartości chrześcijańskich w nauczaniu Maxa Schelera. Wydaje mi się, że był to kamień milowy w rozwoju intelektualnym Wojtyły.
PAP: Na czym polega to przenikanie?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Najlepiej widać to w Liście do artystów, który papież ogłosił 4 kwietnia 1999 r. Wykorzystał formułę papieskiej wypowiedzi o najmniej doktrynalnym charakterze, aby zwrócić się z przekazem do ludzi kultury i sztuki na całym świecie. W nim właśnie posłużył się słowami Norwida „[...] Bo piękno na to jest, by zachwycało. Do pracy – praca, by się zmartwychwstało” (List do artystów 4).
Rozumiem ten przekaz w ten sposób: człowiek powinien w swoim życiu poszukiwać rzeczy, które sprawiają, że stanie się twórcą. Oczywiście tej twórczości człowiek nie ma sam z siebie, tylko pochodzi ona od Boga. W pewnym sensie jest to łaska, ale i zadanie dla człowieka. Oznacza to także, iż każdy może być twórcą. Kiedy rozważamy pojęcie kultury, zazwyczaj mamy na myśli przestrzeń sztuki – operę, malarstwo, rzeźbę – natomiast papież mówił: „uczyń ze swojego życia arcydzieło” (List do artystów 2). W tym momencie dokument ten przestaje mieć znaczenie tylko dla artystów. Papież kieruje go do każdego z nas. Mam jednak nadzieję, że nie tylko artyści czytają ten list, ponieważ jego przesłanie również było takie, żeby każdy człowiek odczytywał te słowa jako skierowane do siebie.
PAP: Czy możemy wskazać jeszcze inne aspekty kulturowe pontyfikatu Jana Pawła II?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Jan Paweł II był przede wszystkim filozofem, etykiem. Jego wychowanie intelektualne było bardzo silnie osadzone w temacie aksjologii, czyli wartości. Jego rozprawa habilitacyjna dotyczyła wartości chrześcijańskich w nauczaniu Maxa Schelera. Wydaje mi się, że był to kamień milowy w rozwoju intelektualnym Karola Wojtyły.
Zaczął wówczas poszukiwać, czym tak naprawdę są wartości w życiu człowieka. Stwierdził, że każdy kształtuje swoje życie w oparciu o wartości i tworzy ich własną subiektywną hierarchię. Równocześnie jednak zadaniem, które powinniśmy wciąż przed sobą stawiać, jest konfrontowanie tych wartości z prawdą obiektywną, w której każdy musi się odnaleźć.
Kiedy powiedział, że człowiek nie może żyć bez kultury i jest w niej zanurzony, to wskazał także, iż kultura jest nośnikiem tych wartości i pomaga nam docierać do prawdy obiektywnej.
PAP: Jakie inne elementy filozoficzne dostrzegamy w nauczaniu Jana Pawła II?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Jako filozof wprowadził w swoich dokumentach papieskich wyraźne rozróżnienie między „być” a „mieć”. Zapożyczył to od filozofa Gabriela Marcela. Szczególnie dużo mówił o tym w swoich encyklikach społecznych, co ma również swoje odzwierciedlenie nie tylko w rozumieniu kultury wysokiej i popularnej, lecz także w odczytywaniu sensu dla ekonomii, dla myślenia o podmiotowości człowieka w gospodarce.
PAP: Czy papież odwoływał się również do kultur innych krajów?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Kiedy myślę o pontyfikacie Jana Pawła II i temacie kultury, to bardzo ważnym, a dopiero dzisiaj odkrywanym pojęciem, jest hasło „tożsamość”.
To był papież, który wprowadził styl bezpośredniego pielgrzymowania do wiernych Kościoła katolickiego na całym świecie. Jednak w czasie pielgrzymek nie spotykał się tylko z katolikami, ale w ogóle z narodami, społecznościami, wspólnotami.
Kiedy prześledzimy pielgrzymki na wszystkie kontynenty, to zauważymy nawiązania do kultury danego regionu, języka. Papież bardzo często starał się powiedzieć chociażby parę słów w języku kraju, do którego przyjechał.
Spotykał się z autochtonami w sytuacjach, kiedy mieli oni problemy ze swoją tożsamością, nie mogli się odnaleźć w rzeczywistości. Do jednych z najbardziej przejmujących spotkań doszło np. z górnikami w Oruro, w Boliwii, a także w Paragwaju z Indianami. Rzeczywistość, w której żyli, nie dawała im pewności tego, kim tak naprawdę są w swoim społeczeństwie i co mogą dla niego zrobić. Papież spotykał się z najbiedniejszymi i rozmawiał z nimi w ich języku, słuchał ich lokalnych problemów.
Ta otwartość papieża na wymiar kulturowy – to, że każda społeczność ma swoje tradycje, język, tradycyjne zachowania – sprawiały, iż ludzie ci nagle odnajdywali samych siebie. Ponieważ był to papież, na którego patrzył cały świat, to równocześnie kultura czy problemy danej społeczności stawały się problemami międzynarodowymi. To miało duże znaczenie dla jego pontyfikatu.
Ponownie łączę to z filozoficzną formacją Wojtyły. Właśnie te momenty pokazują mi go jako wzór osoby integralnej.
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Nie można powiedzieć, że czym innym jest teologia ciała, a czym innym teologia kultury, a jeszcze czymś innym dialog czy integralność. W nauczaniu papieża i jego osobie to wszystko łączyło się w całość.
PAP: Co to znaczy?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Jan Paweł II potrafił połączyć to, co duchowe, z tym, co cielesne. Szczególnie podczas pielgrzymek widać, że całym sobą – słowami, gestem, mimiką, kompozycją sytuacji – pokazywał, że jest razem z ludźmi i wzywa do akceptacji ich kultury, ale równocześnie do szacunku dla osoby tylko dlatego, że ona nią jest, a nie dlatego, że coś posiada lub czyni. Integralność jest czymś, co pozwala weryfikować, gdzie moje indywidualne wartości splatają się z rzeczywistością i pomagają mi nie tylko afirmować siebie, ale i z godnością odnosić się do drugiej osoby. Wielu świadków świętości Jana Pawła II podkreśla, że do każdego człowieka niezależnie od profesji, pełnionej funkcji czy sytuacji, w której nastąpiło spotkanie, odnosił się z najwyższym szacunkiem (jedno ze świadectw mówi, że klękał przed każdym człowiekiem jak przed tabernakulum).
PAP: Czy możemy mówić o teologii kultury w nauczaniu papieża?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Jak najbardziej. Myślę, że gdybyśmy mieli powiedzieć, jaki był to papież, to powiemy, iż przede wszystkim był to papież budujący pomosty, papież dialogu i praw człowieka. Te dwie rzeczy nie mogą jednak funkcjonować bez relacji teologii i kultury. Głównie dlatego, że i teologia, i kultura wskazują sens istnienia człowieka oraz pomagają zrozumieć nasze działania. Relacja między tymi dwiema rzeczywistościami pozwala głębiej i, mam nadzieję, prawdziwiej patrzeć na samego siebie i zadania, które stoją przed każdym z nas. Teologia kultury jest jednym z tych miejsc, które pozwalają zobiektywizować nasze subiektywne wartości.
Nie każdy, z kim spotykał się Jan Paweł II, była osobą wierzącą, natomiast każdy był osobą kultury – każdy z nas rodzi się w jakiejś kulturze, zachowuje tradycje. Kultura była dla papieża pomostem do zachęcenia każdego z nas do zadania sobie pytania, kim naprawdę jesteśmy, co możemy zrobić dla drugiego człowieka.
W tym momencie teologia kultury ustępuje miejsca teologii ciała – to kolejne kluczowe hasło ks. Karola Wojtyły.
PAP: Czym była zatem teologia ciała?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Jest to refleksja nad tym, co tak naprawdę znaczy nasza cielesność, jakie jest jej zadanie i jak ona wpisuje się w nasze człowieczeństwo.
W teologii ciała papież mówił o tym, że człowiek musi zobaczyć, iż życie dopiero wtedy ma sens, kiedy człowiek może zrobić z niego arcydzieło, czyli stworzyć jakiś dar, który przekazujemy innym. To samo dotyczy najbardziej intymnych, ale i najważniejszych relacji między ludźmi. Teologia ciała mówi o przestrzeni daru, która powinna między ludźmi zaistnieć.
Zdaję sobie sprawę, że to może wydawać się bardzo abstrakcyjne. Realne staje się dopiero wtedy, gdy człowiek naprawdę otworzy się na drugą osobę, będzie jej słuchał, ale także szukał możliwości czynienia dla niej dobra. W teologii ciała kluczowe jest zrozumienie siebie, swoich zachowań, panowanie nad sobą, w tym nad swoim ciałem i psychiką, aż do momentu tzw. samoposiadania siebie. Dlaczego? Dlatego że można być darem dla drugiej osoby tylko wtedy, gdy najpierw samemu się siebie posiada. I tu wprowadzę kolejne ważne dla Wojtyły pojęcie – miłość. To relacja miłości jest tym, co pomaga osobie poznać siebie.
W teologii ciała, która, można powiedzieć, przeradza się w teologię kultury, papież pokazał człowiekowi, że nie żyje on sam dla siebie, że nie będzie nigdy szczęśliwy, jeśli będzie myślał tylko o sobie i zamknie się w swoim egoizmie czy konsumpcjonizmie.
Papież kanonizował prawie 500 osób, a ponad 1300 beatyfikował, są to niespotykane wcześniej liczby. Tym samym pokazał, że świętość jest w każdym z nas i jest jej najwięcej wśród ludzi czynu, którzy w różnej formie, czasem męczeńskiej, czynią ze swojego życia dar dla innych.
Teologia ciała nie odnosi się wyłącznie do relacji małżeńskiej. Osobiście jest to dla mnie propozycja, jak stworzyć lepszy świat wokół nas.
PAP: W nauczaniu Jana Pawła widać zatem wiele wątków…
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Jest to jednak spójne. Nie można powiedzieć, że czym innym jest teologia ciała, a czym innym teologia kultury, a jeszcze czymś innym dialog czy integralność. W nauczaniu papieża i jego osobie to wszystko łączyło się w całość.
Mówi się o tym, że kard. Karol Wojtyła przyjechał do Watykanu z gotowym już programem i wizją zmian w kulturze.
Od samego początku posługiwał się hasłem, o którym już wspomniałam, czyli „Nie lękajcie się”. Wiemy, że dla Polaków były to bardzo znaczące słowa w związku z transformacją ustrojową. W podobnym duchu wypowiadają się historycy Europy Wschodniej, którzy mówią o potężnym znaczeniu tych słów dla regionu eurazjatyckiego. Stały się często silnym, niemalże transcendentnym impulsem do działania. Nagle ktoś powiedział, że nie trzeba się bać, mimo iż cała sytuacja społeczna sprawiała, że człowiek czuł się ograniczony. To wyzwalało ludzi do działania.
W polskim kontekście pontyfikat odbił się bardzo mocno na powstaniu „Solidarności”. Można się zastanawiać: jak papież mógł wpłynąć na to, że powstała „Solidarność”? Właśnie chociażby przez to, że nagle ktoś na arenie międzynarodowej powiedział, że nie trzeba się bać, ale żeby walczyć o siebie, swojego brata, o wspólnotę, w której się żyje.
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Etap kultury użytkowej, z którą dzisiaj mamy do czynienia – czasami kultury szoku czy kultury, która bazuje na brzydocie – jest pewnym etapem rozwoju, który, mam nadzieję, kiedyś przemieni się w to myślenie, które papież nazywa personalistycznym.
PAP: Jaką rolę w nauczaniu papieża ogrywały przeszłość, historia, pamięć?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Historia ogrywała bardzo ważną rolę. Był to papież bardzo wykształcony, który interesował się literaturą i historią. To był również człowiek, który przeżył wiele trudnych momentów z historii polski. Doświadczył tego, co znaczy wojna i śmierć bliskich.
Przez całe swoje życie – jeszcze jako Karol Wojtyła, a także już potem jako Jan Paweł II – wracał do tego, że historia jest częścią naszej tożsamości, że nie można się oderwać od naszych korzeni. Historia jest również częścią naszej kultury. Ściśle to łączył.
Kiedy papież myślał o człowieku integralnym, mówił, że musi on myśleć o sobie w trzech wymiarach – przeszłości, teraźniejszości i przyszłości.
On sam od początku pontyfikatu miał jego wizję, ale także wizję przyszłości. Ci, którzy analizują jego teksty, mówią o tym, że już jako biskup i kardynał w wypowiedziach do Episkopatu Polski już kilkanaście lat wcześniej snuł wizję tego, co się stanie w Europie i ku czemu ona zmierza.
Miał tę wizję nie tylko dlatego, że był bardzo mądrym, inteligentnym i oświeconym człowiekiem, lecz również dlatego, że rozumiał swoją historię, swoją tradycję i potrafił wyciągać z tego wnioski.
PAP: Czy dziedzictwo papieża związane z kulturą jest ciągle obecne?
Dr Dominika Żukowska-Gardzińska: Musimy pokazywać, że jest bardzo wiele elementów nauczania papieża, którymi powinniśmy żyć jako ludzie kultury, a tym bardziej, że to one właśnie sprawiają, iż żyje się pełniej.
W wielkim uproszczeniu w sensie społeczno-kulturowym mamy obecnie do czynienia ze zderzeniem dwóch nurtów, które papież określał jako personalistyczny i utylitarystyczny.
Pierwszy to ten, zgodnie z którym kultura jest przestrzenią poszukiwania daru, o którym już wyżej była mowa. Również artysta w wyobrażeniu papieża jest tym, który ma sprawić, że człowiek przemieni się wewnętrznie, że powstałe dzieło spowoduje w człowieku katharsis, wzbudzi przemyślenia. Druga przestrzeń, którą papież nazywał utylitaryzmem, to nastawienie na użyteczność i zysk. Kultura zderza w sobie dzisiaj właśnie te dwa nurty, które nie są możliwe do pogodzenia.
Wydaje mi się, że pewien etap kultury użytkowej, z którą dzisiaj mamy do czynienia – czasami kultury szoku czy kultury, która bazuje na brzydocie – jest pewnym etapem rozwoju, który, mam nadzieję, kiedyś przemieni się w to myślenie, które papież nazywa personalistycznym.
Rozmawiała Anna Kruszyńska (PAP)
akr / skp /