Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz powiedział w czwartek podczas seminarium naukowego w Gdańsku nt. konferencji jałtańskiej w 1945 r., że mało jest wydarzeń mających taki wpływ na historię Polski, a jednocześnie tak obrosłych różnymi mitami.
Konferencję naukową pt. "Jałta – rzeczywistość, mit i pamięć" zorganizowały w Gdańsku trzy instytucje: Instytut Pamięci Narodowej, Muzeum II Wojny Światowej oraz Europejskie Centrum Solidarności. Sympozjum, które odbywa się w siedzibie ECS, potrwa do piątku.
Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz podkreślił, że celem konferencji jest „wiwisekcja” spotkania przywódców antyhitlerowskiej koalicji w Jałcie (od 4 do 11 lutego 1945 r. - PAP). „Niewiele jest bowiem wydarzeń związanych z historią Polski, które miałyby tak poważne konsekwencje na kolejne dziesięciolecia. A z drugiej strony wydarzeń, wokół których narosło tyle mitów i nieporozumień” – ocenił.
„Zależało nam, żeby zaistniały na tej konferencji różne perspektywy, pozwalające wyjść poza stereotypowe rozumienie Jałty, które pokutuje w polskiej historiografii i publicystyce” – dodał.
Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej Paweł Machcewicz podkreślił, że celem konferencji jest „wiwisekcja” spotkania przywódców antyhitlerowskiej koalicji w Jałcie. „Niewiele jest bowiem wydarzeń związanych z historią Polski, które miałyby tak poważne konsekwencje na kolejne dziesięciolecia. A z drugiej strony wydarzeń, wokół których narosło tyle mitów i nieporozumień” – ocenił.
Prezes IPN Łukasz Kamiński przyznał, że kiedy pojawił się pomysł zorganizowania konferencji miał wątpliwości, czy dyskusja o Jałcie jest jeszcze ciekawa, poza wąskim kręgiem historyków.
„Niestety, okazało się, że zwłaszcza wydarzenia ostatnich dni (negocjacje i porozumienie w Mińsku przywódców Ukrainy, Rosji, Niemiec i Francji dotyczące sytuacji na Ukrainie – PAP) pokazują nam, że ten temat w wielu aspektach nie jest jeszcze zamknięty. Być może będziemy używali teraz słowa Jałta dla określenia pewnej rzeczywistości, używając nazwy stolicy środkowoeuropejskiego kraju” - nadmienił szef IPN.
Zdaniem dyrektora ECS Basila Kerskiego, w związku z konferencją poświęconą Jałcie, można zadać pytanie, "na ile jest ciągłości kultury politycznej w Europie". "Na ile doświadczenie Jałty jest w ogóle dziś żywe w pamięci Europejczyków?" – mówił.
W opinii prof. Marka Kornata z Instytutu Historii PAN, konferencja jałtańska nie była kompromisem. "Kompromis zazwyczaj bowiem polega tym, że jeden coś osiąga, a drugi ustępuje, ale ten ustępujący, też coś na tym korzysta. W tym wypadku nie wygląda na to, aby tak było. Dyktator sowiecki nie zamierzał pójść na jakiekolwiek ustępstwa i kontynuować sojusz z mocarstwami zachodnimi. Dla niego racją stanu był podbój, zdobywanie nowych terytoriów i osiągnięcie, wcześniej czy później, sowieckiej supremacji" – uzasadnił.
"W tym sensie można powiedzieć, iż teza, że w Jałcie sprzedano Polskę nie jest ścisła, albowiem Stalin niczym nie zapłacił w tej transakcji. Chyba, że za zapłatę uznać złudzenia, które umiejętnie wytwarzał" – dodał Kornat.
Zdaniem uczonego, prawdziwy jest sąd, że dla Jałty nie było alternatywy. „Gdyby konferencję jałtańską zerwano lub się w ogóle nie odbyła, los naszego narodu wcale nie byłby lepszy – Armia Czerwona opanowała nasze terytorium, rząd złożony z komunistów i ich pomocników był zainstalowany i Stalin na pewno by się z tego nie wycofał” – mówił.
Dodał, że chciałby też przestrzec przed próbami „totalnej demitologizacji Jałty”. „Nie da się podważyć tezy, że w Jałcie zapadł wyrok na Polskę, określający jej perspektywę bezterminowej niewoli. Ktoś może zapytać, a gdzie to napisano? Otóż nie napisano, ale zobowiązanie Sowietów do pozwolenia na wolne wybory w Polsce bez jakichkolwiek gwarancji było od podstaw iluzoryczne” – argumentował.
Dr Anthony Kemp-Welch z Norwich University ocenił, że powojenny porządek, ustalony na konferencjach tzw. Wielkiej Trójki (przywódca ZSRR Józef Stalin, premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill i prezydent USA Franklin Roosevelt) w Teheranie, Jałcie i Poczdamie, był w dużej mierze sukcesem, gdyż zapobiegł III wojnie światowej.
Brytyjski naukowiec dodał, że idea Roosevelta, aby nowe państwa były oparte na zasadach suwerenności, była trudna do realizacji. „Każdy rozumie taką koncepcję na własny sposób. To rodzaj legalnej fikcji” – ocenił.(PAP)
rop/ mhr/