Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu zajmie się skargą rodziców Piotra Majchrzaka, który w 1982 r. zmarł po pobiciu w centrum Poznania - taką informację otrzymali skarżący. Według nich 19-latka pobiło ZOMO, sąd nie znalazł jednak dowodów potwierdzających tę wersję.
Uczeń Technikum Ogrodniczego został - według relacji rodziny - wylegitymowany, zaatakowany i pobity przez ZOMO 11 maja 1982 r. Zmarł 18 maja w szpitalu, nie odzyskując przytomności.
Sąd Apelacyjny w Poznaniu podtrzymał w 2011 r. w mocy wyrok sądu okręgowego, który nie znalazł bezpośrednich dowodów na śmiertelne pobicie mężczyzny przez ZOMO i oddalił w wniosek o zadośćuczynienie za jego śmierć. Od wyroku została złożona kasacja, w 2013 r. została ona oddalona przez Sąd Najwyższy. Wówczas rodzice Piotra Majchrzaka złożyli skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
„Otrzymaliśmy informację, że Strasburg zajmie się naszą skargą. To jest dla nas najważniejsza sprawa: określić, jak zginął nasz syn. Chcemy się tego dowiedzieć wszyscy: rodzice, bracia, rodzina” - powiedziała w czwartek PAP matka Piotra, Teresa Majchrzak.
Zdaniem skarżących, w trakcie postępowania sąd dopuścił się uchybień proceduralnych. Miały one polegać m.in. na błędnej ocenie materiału dowodowego, nieprzesłuchaniu świadka czy też nieustosunkowaniu się do zarzutów kasacji.
W kwietniu 2013 r. SN orzekł, że nie znaleziono dowodów, które w sposób jednoznaczny świadczyłyby o odpowiedzialności funkcjonariuszy ZOMO za śmierć Piotra Majchrzaka. Jednak nawet potwierdzenie tej okoliczności nie prowadziłoby, według SN, do uwzględnienia wniosku o odszkodowanie. „W razie przyjęcia, iż Majchrzak został pobity przez tych funkcjonariuszy, brak jest podstaw do uznania, iż nastąpiło to z powodu prowadzenia przez niego działalności niepodległościowej, jeśli uznać za element takiej działalności noszenie opornika” – uznał SN.
Jak powiedziała PAP dr Agnieszka Łuczak z poznańskiego oddziału IPN, sprawa Piotra Majchrzaka wymyka się obowiązującemu w Polsce prawu.
„Aby uzyskać zadośćuczynienie lub status ofiary zbrodni komunistycznej, trzeba wykazać związek represji z działalnością polityczną. A zatem trzeba dodatkowo udowodnić, że pobicie Piotra przez ZOMO miało na przykład związek z wpiętym w ubranie opornikiem. Na to zaś nie ma żadnych dowodów. Mimo trzech opinii biegłych lekarzy, czterech śledztw i pięciu rozpraw sądowych od ponad 30 lat nie udało się ukarać ani nawet wskazać sprawców” - wyjaśniła.
Jak dodała, w opinii SN ZOMO nie jest formacją, za której działania, w myśl prawa, Skarb Państwa może ponosić odpowiedzialność.
Badający sprawę zadośćuczynienia sąd przyznał, że są różne wersje dotyczące śmierci Majchrzaka, ale żadnej z nich nie można wskazać jako ostatecznej. Jedna z nich mówi, że zrobili to funkcjonariusze ZOMO, którzy byli w miejscu, gdzie pobity został Majchrzak. Mężczyzna mógł także zginąć od uderzenia parasolem przez osoby awanturujące się pod pobliskim lokalem.
Takiego zdania jest dziennikarz Głosu Wielkopolskiego Krzysztof M. Kaźmierczak, który przeanalizował dokumenty dotyczące śmierci Majchrzaka, dotarł do świadków i uzyskał opinie ekspertów. Jego zdaniem "nie ma żadnych faktograficznych dowodów potwierdzających wersję zbrodni na tle politycznym".
"Piotr Majchrzak nie zmarł w wyniku pobicia podczas manifestacji w rocznicę stanu wojennego - choć tak podawano w podziemiu. Pobito go pod nocnym lokalem, gdzie doszło do bijatyki pijanych mężczyzn, a w dniu tym nie odbywała się żadna manifestacja" – napisał dziennikarz w apelu do prezesa IPN, w którym zwrócił się o wnikliwe zbadanie okoliczności śmierci 19-latka.
W opinii dr Agnieszki Łuczak, wątek pobicia nastolatka przez pijanego mężczyznę stworzono jednak podczas pierwszego śledztwa w okresie stanu wojennego w celu rozmycia sprawy.
„+Wątek parasolki+ podnosiły wyłącznie osoby związane z organami bezpieczeństwa – funkcjonariusze ZOMO, milicjanci i resortowy dziennikarz. Wersja ta nie znajduje jednak potwierdzenia w dokumentach znajdujących się w archiwach IPN. W aktach sprawy widać wyraźnie, że mimo iż świadkowie zeznali o obecności licznych funkcjonariuszy milicji i Wojskowej Służby Wewnętrznej w miejscu zdarzenia, prokurator pominął niemal całkowicie ten wątek. Natomiast w świetle relacji naocznych świadków pobicia wszystko wskazuje na sprawstwo funkcjonariuszy ZOMO” – powiedziała PAP Łuczak. (PAP)
rpo/ pz/ gma/